35. Będziemy rodzicami.

6K 496 68
                                    

Przez kolejne dwie noce spałam w akademiku. Bałam się wrócić do mieszkania Luka.

Chłopak wydzwaniał do mnie tysiące razy i wysłał chyba dwieście wiadomości, a jedyne co mu odpisywałam, to że nic mi nie jest i że wkrótce wrócę.

Mój brzuch z dnia na dzień robił się coraz większy, co mnie przerażało. Oczywiście, nikt tego nie zauważał oprócz mnie.

Darowałam sobie obcisłe topy i praktycznie cały czas chodziłam w za dużej bluzie i leginsach. Chęć jedzenia towarzyszyła mi na każdym kroku.

Po ostatniej lekcji postanowiłam wrócić do Luka. Martwiłam się o niego.

Siedziałam w samochodzie na parkingu przez dobre pól godziny i zastanawiałam się jak mu to przekazać.

" Hej Luke, musimy porozmawiać. Zrobiłeś mi dziecko, będziesz tatą. "

" Luke, wpadliśmy. Będziesz ojcem. "

" Luke, musimy poważnie porozmawiać. Ostatnio chyba nie uważaliśmy i... jestem w ciąży. "

Cokolwiek bym nie wymyśliła, wszystko brzmiało przerażająco.

Ale najbardziej ze wszystkiego, boję się jego reakcji.

Gdy w końcu zebrałam się w sobie i weszłam do mieszkania, moje nozdrza połaskotał zapach chińskiego jedzenia, co sprawiło że mój brzuch zaczął wydawać dziwne odgłosy.

Luke najwidoczniej nie usłyszał kiedy weszłam, ponieważ siedział na kanapie i w skupieniu oglądał jakiś program w telewizji.

Zauważył mnie dopiero, gdy pojawiłam się w drzwiach od korytarza.

- Boże, Melanie. - Wstał, odkładając pudełko z, bojarze, ryżem i podszedł do mnie, obejmując mnie mocno.

Niepewnie owinęłam swoje ręce wokół jego pasa i delikatnie go ścisnęłam.

- Gdzie ty byłaś wariatko? - Wziął moją twarz w swoje dłonie i uniósł ją tak, abym patrzyła mu w oczy. - Bardzo się martwiłem.

- Tak, wiem. - Powiedziałam, posyłając mu smutny uśmiech. Nie mogłam patrzeć mu w oczy, ponieważ od razu zbierało mnie na płacz.

- Co się dzieje? - Zauważył, że moje oczy wypełniły się łzami.

Nie mogłam się dłużej powstrzymać. Wybuchłam płaczem. Panicznym płaczem.

Bałam się okropnie. Jak małe dziecko które zgubiło matkę w gigantycznym centrum handlowym.

Potem poczułam jak wszystko co dzisiaj zjadłam, a mało tego nie było, podchodzi mi do gardła.

Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam do muszli klozetowej, klęcząc przed nią.

Poczułam jak dłonie Luka zbierają moje włosy w niechlujnego kucyka, po czym jedna z dłoni ląduje na moim ramieniu.

Wyszło ze mnie chyba wszystko co miałam w żołądku.

Czułam się żałośnie z myślą, że Luke to wszystko widział. Widział mnie kiedy jestem słaba i bez sił.

Oparłam się plecami o kaloryfer i schowałam twarz w dłoniach, znów płacząc.

Luke ukucnął przede mną, kładąc swoje dłonie na moich kolanach.

Popatrzyłam mu prosto w oczy.

Był zmieszany i wystraszony. W jego tęczówkach malowało się przejęcie i strach.

Zapewne myślał o wszystkim, tylko nie o ciąży i dziecku.

- Luke... To.. To nie jest moja wina. - Powiedziałam, przeczesując włosy palcami. Czułam jak okropnie śmierdzi mi z ust, ale była to ostatnia rzecz którą się w tym momencie przejmowałam.

- Jestem pewny, że to nie twoja wina, ale o co chodzi? - Pocierał delikatnie moje drżące kolana.

- Znienawidzisz mnie, po tym co ci powiem. - Zapewniałam go.

- To się nie stanie, na pewno. Za bardzo cię kocham, żeby cię znienawidzić. - Powiedział a ja poczułam, że za chwilę zmieni zdanie i każe mi się wynosić z jego mieszkania i życia.

- Luke ja... - Po słowie " ja " nie mogłam nic wydusić. Jakby ktoś ściskał moje gardło i nie chciał bym pisnęła ani słowem.

- Oddychaj, Mel. - Próbował mnie uspokoić.

Wzięłam głęboki wdech.

- Luke, jestem w ciąży. - Powiedziałam, po czym zacisnęłam zęby tak mocno, że miałam wrażenie że moje żeby pękną.

Patrzył na mnie, nie dowierzając w to co mówię. Zapewne jego mózg przetwarzał tę informację kilkaset razy, zanim dotarło do niego, że będzie ojcem.

- Boże, Mel. - Jęknął, po czym odkaszlał i popatrzył na mnie, uśmiechając się ciepło. - Okay, to... to nie jest coś czego oczekiwałem. A przynajmniej nie teraz, ale stało się, prawda? Nie uważaliśmy i stało się. - Usiadł obok mnie, obejmując mnie ramieniem. Położyłam policzek na jego klatce. Jego serce biło niesamowicie szybko, moje zresztą także. - Popatrzmy na to z innej perspektywy. Mamy dziecko. Boże, mały Luke albo mała Melanie już niedługo będą tu biegać i tuptać swoimi malutkimi stópkami. Jesteśmy młodzi, Mel. Pełni energii. Damy sobie radę, prawda?

Po moich policzkach nadal lały się łzy.

- Ej, nie płacz, słonko. - Powiedział, przecierając swoją dużą dłonią mój mokry policzek. - Będzie dobrze, słyszysz? - Pocałował mnie w czoło i przytulił mocno.

Przenieśliśmy się w podłogi w łazience na kanapę w salonie. Luke cały czas trzymał mnie w objęciach.

- Który to miesiąc? - Zapytał niepewnie, patrząc na mnie, mimo że ja wlepiłam swój wzrok w podłogę.

- Drugi. - Odpowiedziałam krótko.

Skinął głową.

- Boję się, Luke. - Powiedziałam.

Splótł nasze palce, ściskając delikatnie moją roztrzęsioną, zimną dłoń.

Jego druga dłoń wylądowała na moim brzuchu. Wsunął ją pod bluzę i zaczął robić kciukiem kółka.

Mimo wszystko, uśmiechnęłam się, tak samo jak i on.

- Mały ja tam siedzi. - Powiedział.

Popatrzyłam na niego, marszcząc brwi.

- Chyba mała ja. - Poprawiłam go.

- Nie ważne, w pięćdziesięciu procentach będzie mną, więc i tak będzie zajebisty.

- Zajebista. - Znów go poprawiłam. - A drugie pięćdziesiąt procent?

- Uroda i mądrość. - Powiedział.

Zaczerwieniłam się.

- Może trochę sarkazmu i zgryźliwości. - Dodał po chwili, za co oberwał w brzuch.

W moim brzuchu jest mały robaczek. Pół mnie, pół Luka. Już za siedem miesięcy będzie z nami, na świecie, w tym mieszkaniu.

Luke i ja będziemy rodzicami.


__________________________________________

Rozdział nie sprawdzony, ponieważ oczy mi się same zamykają a jutro szkoła.

Obecnie jestem odcięta od świata, ponieważ zepsułam telefon :)))

Ale jutro zamawiam nowy.

Chciałam napisać że jak go już będę miała, to rozdziały będą częściej. Po czym uświadomiłam sobie że ten rozdział, to jeden z ostatnich i coś mnie zabolało w brzuchu.


Boy That I never ForgotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz