13. Skopiesz mi tyłek?

8.4K 617 276
                                    

Kolejne dni były dla mnie jednymi z najtrudniejszych od dawna.

Gdy Luke zobaczył moją wargę, wyglądał na przejętego, ale szybko mu przeszło i na jego twarzy wymalowała się obojętność. I ta obojętność nie schodzi z jego twarzy od dwóch tygodni.

Dzisiaj zdjęli mi szwy, co wcale nie było miłym uczuciem. Moje warga wygląda okropnie, ale z pomocą mocnej szminki wszystko da się zakryć.

Dodam jeszcze, że za dwa dni wyjeżdżamy na mecz do Sydney. Jestem w pierwszym składzie i gram jako prawy pomocnik. Bardzo ciężko trenujemy przez ostatnie dni. Razem z dziewczynami zostajemy po treningach aby popracować nad dośrodkowaniami i rzutami wolnymi.

Są to zawody między szkolne, więc chłopięca drużyna także z nami jedzie.

Z tego co wiem, Luke należy do drużyny. Jednakże, nie wychodzi w pierwszym składzie. Będzie grzał miejsce na ławce.

Za to Ashton został kapitanem! Jestem z niego bardzo dumna. W ciągu ostatnich tygodni okazał się bardzo pomocny i miły w stosunku do mnie.

Nie odrażały go szwy na mojej wardze. Nadal całował ją idealnie. Może trochę łagodniej i delikatniej.

Nie jesteśmy razem. Jesteśmy w dziwnej sytuacji, która nie ma wyjaśnienia.

- Panienki, dzisiaj gramy w chłopakami. Może poprawicie kondycję. - Krzyknął trener, uchylając drzwi do szatni. Zawiązywałam korki, kiedy ktoś złapał mnie za biodra.

- Skopiesz mi tyłek? - Usłyszałam przy uchu. Uśmiechnęłam się i odwróciłam przodem do blondyna. Ostatnio obciął włosy i wygląda znakomicie.

- Nie masz ze mną szans, Irwin. - Powiedziałam. Chłopak zaśmiał się i nacisnął delikatnie mój nos, po czym razem udaliśmy się na boisko.

Po dosyć męczącej rozgrzewce, przeszliśmy prosto do gry.

Luke tu jest. Trenuje, mimo że jego miejsce jest na ławce. Dzisiaj wszyscy trenują.

Podzielono nas na cztery, mieszane drużyny. Mogę się nacieszyć faktem, że jestem z Dylan.

Nasi przeciwnicy to drużyna Ashtona, która z pewnością jest lepsza od nas. Na dodatek, jest tam Luke.

Gdy rozległ się gwizdek, mecze ruszyły pełną parą. Na początku były powolne podania, ale z czasem przerodziły się one w prawdziwą, zażartą walkę.

Co jakiś czas z ust trenera padały słowa typu: ' Nie pozabijać się tam! ' lub ' To tylko przyjacielskie rozgrywki '. Nikt go nie słuchał.

Oczywiście, chłopaki chcieli się popisać i na początku nie mieli zamiaru nam podawać. Dopiero potem zrozumieli że jeśli jest ich tylko dwóch w drużynie, nie dadzą sobie sami rady.


Nadszedł moment, kiedy to ja dostałam piłkę i wiedziałam  że muszę przejść przez pół boiska sama, aby udało nam się wyrównać wynik. Nie zastanawiając się długo, ruszyłam przed siebie i sprawnie przeszłam wysuniętych obrońców.

Została mi jedna osoba do pokonania. Luke Hemmings.

Wzięłam głęboki wdech i pewnie ruszyłam przed siebie. Chłopak podbiegł bliżej i wystawił nogę, aby zabrać mi piłkę. Udało mi się go zwinnie ominąć i miałam już puste pole, aby strzelać.

Kiedy miałam się zamachnąć, poczułam mocne pchnięcie i po chwili upadłam na ziemię, uderzając głową o murawę. Przez chwilę miałam ciemność przed oczami, a gdy odzyskałam przytomność, zobaczyłam ludzi patrzących się na mnie z góry.

Boy That I never ForgotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz