32. Boimy się przyznać do tego, że się kochamy.

6.3K 482 35
                                    

- Boże. - Usłyszałam poranny głos Luka roznoszący się po apartamencie.

- Wystarczy Mel. - Dogryzłam mu. Po chwili pojawił się w kuchni. Był ubrany w szare dresowe spodenki, zwieszone na biodrach. Jego górna część ciała była całkowicie odsłonięta, więc miałam całkiem dobry widok na delikatne zarysy jego mięśni.

Popatrzył na mnie, po czym podszedł do szafki i wyjął z niej szklankę, do której chwilę później nalał wodę.

- Robię jajecznicę. - Powiedziałam, dosypując do jajek trochę pokrojonego w kostkę bekonu. Luke nie odpowiedział, jedynie patrzył na moje ruchy.

- Nie idziesz dzisiaj do szkoły? - Zapytał w końcu, odkładając pustą już szklankę do zlewozmywaka.

Skinęłam głową.

- Idę. - Jęknęłam niechętnie.

- Spóźnisz się. - Stwierdził.

- No i?

- No i się spóźnisz. - Zaśmiał się. Odwróciłam się w jego stronę. Stał oparty o blat zaraz obok mnie. Jest biały jak ściana przez te wszystkie leki, które musiał brać w szpitalu, ale nadal zabójczo przystojny.

Przerzuciłam jajecznicę na talerz i wcisnęłam blondynowi do rąk, stając przed nim.

Zachichotał i nachylił się, aby mnie pocałować.

- E, nie? - Odsunęłam głowę.

Zmarszczył brwi, co sprawiło, że wyglądał bardzo uroczo.

Później na jego ustach pojawił się zadziorny uśmieszek. Szybko odstawił talerz na blat za sobą, a jego ręce wylądowały na moich biodrach.

Zaczęłam się śmiać i wyrywać, ale wszystko było na nic, ponieważ jego ramiona oplotły moje ciało. Jego usta znalazły się na mojej szyi i delikatnie musnęły skórę, co sprawiło, że na całym moim ciele pojawiła się gęsia skórka.

- Wyglądasz dzisiaj bardzo ładnie. - Skomplementował mnie.

Uśmiechnęłam się.

- Dziękuję. - Odparłam, po czym odwróciłam się twarzą do niego i popatrzyłam w jego zmęczone, zaspane oczy.

Później jakimś nieokreślonym sposobem jego usta spotkały moje, a moje palce targały jego delikatne włosy.

- Miłego dnia. - Krzyknął chłopak, kiedy wychodziłam z mieszkania. Uśmiechnęłam się sama do siebie i przeczesałam palcami włosy, zamykając za sobą drzwi.

Spaliśmy dzisiaj z Lukiem w jednym łóżku, ponieważ on nie pozwolił mi spać na kanapie, a ja jemu ze względu na jego stan zdrowia.

Więc wylądowaliśmy w łóżku.

Jednym łóżku.

Po jedną pościelą.

Dużo rozmawialiśmy, o głupich rzeczach i opowiadaliśmy sobie historie, które zdarzyły się nam w przeszłości i śmialiśmy się do rozpuku.

Luke także przyznał się, że tęskni za liceum i chłopakami i smutno mu, że widuje się z nimi tak rzadko, dlatego też postanowiłam, że zrobię coś dla niego.

- Melanie! - Usłyszałam w słuchawce.

- No cześć, Calum. - Powiedziałam z uśmiechem. Jego głos jest takim typem, który zawsze wywołuje uśmiech.

- Jak tam? - Zapytał, a w jego głosie mogłam wyczuć nutkę pedalstwa, którą coraz częściej słychać, kiedy mówi.

- Przyjedź do Luka. - Powiedziałam prosto z mostu.

Zapadła chwila ciszy.

- Za ile mam być? - Westchnął.

- Jak najszybciej?

- Wymalowałem paznokcie, więc daj mi piętnaście minut, żeby wyschły no i jakieś dwie godzinki na dojazd i będę. - Powiedział, a ja nie do końca zrozumiałam, o co chodzi z tymi paznokciami, ale postanowiłam nie wnikać.
- Dobra. Ja lecę do szkoły. Nie zapomnij zabrać Michaela! - Powiedziałam.
- Oczywiście. - Odpowiedział.
- Kocham cię, pa!
- Ja ciebie też, laska! - Wybuchłam śmiechem na jego określenie, po czym rozłączyłam się i wysiadłam z samochodu, aby później udać się do budynku, zwanego przez niektórych szkołą.

- Dwadzieścia razy dwadzieścia chicken nuggetsów, proszę. - Facet popatrzył raz na mnie, raz na Dylan.
- Dwadzieścia? - Zapytał, jakby nie wierzył, że naprawdę tyle chcemy.
- No co, nie wierzy pan, że damy radę zjeść czterysta nuggetsów? - Wtrąciła się Dylan.
Facet uniósł ręce w geście obrony, po czym wbił zamówienie.
Czekaliśmy na to dobre dwadzieścia minut. W tym czasie, Holly zdążyła do nas zadzwonić już z dziesięć razy, popędzając nas pod pretekstem, że chce jej się siku.

Gdy wreszcie odebraliśmy nasze zamówienie, pojechałyśmy w stronę mojego teraźniejszego domu, czyli mieszkania Luka Hemmingsa.

- Chłopaki już tam są? - Zapytała Dylan, wyciągając jednego nuggetsa z torby, po czym wepchnęła go całego do ust.

Skinęłam głową.

- Jesteś naprawdę kochana, Mel. - Odezwała się Holly.

- Po prostu nie chcę, żeby siedział sam i oglądał telewizję przez cały dzień. - Powiedziałam i zaparkowałam na parkingu przed wieżowcem. - I on bardzo za nimi tęskni. Rozmawialiśmy dużo wczoraj...

- Zależy ci na nim jak cholera. - Powiedziała Dylan, po czym zjadła kolejnego nuggetsa i popatrzyła na mnie, unosząc brwi.

- Może. - Odparłam, starając się brzmieć obojętnie.

Wysiadłyśmy z samochodu.

- Czemu wy jeszcze nie jesteście razem? - Zapytała Holly i wszystkie trzy udałyśmy się w stronę wejścia do budynku.

Sama nie wiem dlaczego, ale nerwowo szukałam kluczy w torebce.

- Zapewne dlatego, że oboje boimy się przyznać do tego, że się kochamy. - Odpowiedziałam, nawet nie myśląc, co mówię.

_______________________________________________

Rozdziału nie było chyba z miesiąc... ja sama przez około miesiąc także nawet nie wchodziłam na wattpada. Nie będę się tłumaczyć, bo sami wiecie że szkoła się zaczęła itd i niesamowite jest to, że w pierwszym roku miałam praktycznie zero zadań a teraz nagle miliard zadan dziennie. Drugi tydzień szkoły, a ja juz muszę napisać wypracowanie na 5k słów.

Rozdział jest krótki i beznadziejny, ale chciałam dodać cokolwiek.

Możecie na mnie nakrzyczeć XD pozwalam wam. xd


Boy That I never ForgotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz