16. Idealna.

8.1K 620 171
                                    

- Melanie, proszę bardzo zależy mi na tym aby z tobą porozmawiać. - Nalegał Luke, już od jakiejś godziny chodząc za mną.
- Dobra. - Jęknęłam, zmęczona odganianiem go, które i tak nie dawało rezultatów.
Blondyn uśmiechnął się do mnie smutno, po czym wyszliśmy z hotelu i udaliśmy się w nieznaną nam stronę.
Przez pierwsze kilkanaście minut słychać było jedynie nasze oddechy i moje serce, które co jakiś czas przyśpieszało na myśl o tym, że jemu naprawdę jest głupio za to co zrobił i powiedział.
- Powiesz coś, czy mogę wracać? Jest chłodno. - Powiedziałam i potarłam ramiona. Naprawdę było zimno. Jest prawie ósma wieczorem a wiatr dość mocno wieje nam w twarz. Ja oczywiście głupia nie wzięłam żadnej bluzy i wyszłam w samej koszulce.
Blondyn zdjął swoją szarą bluzę i nałożył mi ją na ramiona. Okryłam się nią, nie odmawiając ponieważ umierałam z zimna. Poza tym, tęsknie za zapachem jego perfum...
- Chciałem cię przeprosić. Ale tak naprawdę. Nie chcę żeby między nami było tak jak jest. - Powiedział, patrząc na mnie. Mój wzrok wbity był w chodnik. Wolnym krokiem szliśmy przed siebie.
- Też tego nie chcę, ale to ty zawsze jesteś tym, który wszystko psuje. - Powiedziałam zgodnie z prawdą.
- Masz rację. Nawet nie masz pojęcia jak bardzo mnie to boli. - Powiedział, po czym schował twarz w dłoniach. W głębi duszy poczułam radość, że wie że źle postępuje.
- Naprawdę sądzisz że jestem gruba? - Zapytałam.
- Nie! Nigdy w życiu! Jesteś piękna. Idealna. Nawet jeśli była byś gruba, była byś idealna. Ale nie jesteś. - Powiedział i posłał mi słaby uśmiech.
- To dlaczego powiedziałeś to, co powiedziałeś wtedy, przed zajazdem?
- Ponieważ jestem idiotą. - Powiedział i kopnął czubkiem buta kamień, który leżał na chodniku.
- Jesteś. - Dodałam.
- Ale naprawdę żałuję. - Powiedział, stając przed mną i zatrzymując mnie. - Żałuję wszystkich głupich wyzwisk, tekstów i innych rzeczy, które skierowałem w twoją stronę. Wcale tak nie myślę. - Patrzyliśmy sobie w oczy. - Nie wiem czy są jeszcze jakieś szansę na to, abyśmy byli razem, ale będę się o to starał.
- Luke, to naprawdę miłe co mówisz, ale ja mam chłopaka. - Przypomniałam mu.
- Tak, ja wiem. Ale jestem pewny, że jakiś kawałeczek twojego serca nadal bije tylko dla mnie. - Powiedział, a ja poczułam jak się rumienię a moje nogi stają się gumowe. - Chcę tylko usłyszeć że mi wybaczasz. - Patrzył na mnie z nadzieją w oczach.
Nic nie mówiłam. Byłam pewna odpowiedzi, ale nic nie powiedziałam. Mój wzrok spadł na jego usta, a ja nagle poczułam potrzebę dotknięcia ich swoimi.
Jego usta są jak narkotyk. Raz pocałujesz i nie możesz doczekać się kolejnych pocałunków.
Uniosłam rękę i dotknęłam opuszkami palców jego delikatnie uchylonych ust. Przejechałam palcem wskazującym wzdłuż dolnej wargi, aż mój palec dotkną jego kolczyka.
Potem stanęłam na palcach, co niewiele pomogło mi z wzrostem, a on pochylił się, obejmując mnie w talii.
Nasze usta się złączyły i to było niesamowite.
Pocałunek był powolny i delikatny.
Jestem pewna, że jego usta stworzone są dla moich. Tak idealnie do siebie pasują.
Odsunęłam się od niego, posyłając mu zakłopotany wzrok.
- Czy to znaczy, że mi wybaczyłaś? - Zapytał, uśmiechając się tak pięknie jak nigdy dotąd. Skinęłam głową.
Zadzwonił mój telefon.
- To Ashton. - Powiadomiłam blondyna. Przewalił oczami.
Na chwilę sama zapomniałam że mam chłopaka.
- Halo? - Odebrałam.
- Gdzie jesteś, kolacja stygnie. - Powiedział.
- Um, zaraz będę. - Powiadomiłam go. Odpowiedział cichym okay, po czym rozłączyłam się.

Szliśmy wolnym krokiem i prawie nic nie mówiliśmy. Od czasu do czasu jedno zerkało na drugie, ale to było wszystko. Gdy wróciliśmy do hotelu, Holly stała przed wejściem i paliła. Gdy zobaczyła nas, idących razem, szczęka jej opadła, ale postanowiła się chyba nie odzywać.

- Hej. - Rzuciła. Posłałam jej uśmiech, a ona puściła mi oczko i dyskretnie podniosła kciuki w górę. Weszliśmy do środka. Oddałam blondynowi jego bluzę, i ja weszłam do restauracji, a Luke poszedł do toalety. Szybko znalazłam wzrokiem stolik i zobaczyłam, że miejsce obok Ashtona jest dla mnie zajęte.

Podeszłam do stolika i uśmiechnęłam się do tych, którzy zwrócili uwagę że wróciłam, po czym usiadłam na swoim miejscu.

Mój żołądek, tak jak reszta wnętrzności, nadal wariowały po tym co się wydarzyło, a ja nie chciałam zabijać smaku ust Luka jedzeniem.

- Co ci nałożyć? - Zapytał Ashton.

- Nie jestem głodna. - Powiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie.

- Nie masz zamiaru się teraz głodzić przez tego idiotę? - Zapytał.

- Nie mów tak na niego. - Poprosiłam. Przewalił oczami.

- Soku? - Zapytał, a ja skinęłam głową, ponieważ byłam trochę spragniona. Z przyzwyczajenia chciałam wziąć kolczyk między zęby, ale go tam nie było.

Wypiłam kilka łyków soku pomarańczowego i udawałam że słucham rozmowy Dylan i Ashtona, a tak naprawdę odtwarzałam sobie w głowie pocałunek mój i Luka.

Blondyn wszedł przez drzwi pół godziny później, gdy wszyscy już byli gotowi aby opuścić restaurację i udać się na basen lub siłownie.

Minęłam go przy drzwiach, posyłając mu jedynie uśmiech na który on wcale nie odpowiedział.


Jakiś czas później biegałam na bieżni razem z Dylan i rozmawiałyśmy o różnych rzeczach.

- Nie chcę cię martwić, ale Ashton rozmawiał dzisiaj z tą blondynką która gra na obronie. - Powiedziała Dylan. Obie popatrzyłyśmy się za siebie na mojego chłopaka, który podnosił ciężarki, rozmawiając przy tym z jakimś chłopakiem.

Obserwowałam przez chwilę jak jego mięśnie się napinają i jak słodko wygląda kiedy się uśmiecha.

- To nic nie znaczy. - Powiedziałam i wzruszyłam ramionami.

- No tak, ty całowałaś się z Lukiem. - Powiedziała a ja popatrzyłam na nią wielkimi oczami.

- Skąd to wiesz?! - Szepnęłam.

- Czyli to prawda! - Zakryła dłonią usta i zachichotała. - Pogodziliście się? Będziecie się pieprzyć? Może nareszcie wykorzystasz te kondomy od mamy. Mam nadzieję że je zabrałaś. - Nakręcała się Dylan. Prawie podskakiwała na tej bieżni.

- Nie. Sama nie wiem co nas napadło. To nic nie znaczyło. - Zapewniałam ją.

Mam chłopaka. Teraz to Ashton jest na pierwszym miejscu i to on się dla mnie liczy najbardziej, a to co czuję do Luka schodzi na drugie miejsce, lub nawet dalej. Muszę zabić to uczucie, ponieważ nie chcę zranić Ashtona.

Kocham Luka. Nadal go kocham. Ale nie problem jest w tym, że nie mogę tego robić. Nie mogę go kochać.

Czy kocham Ashtona?

Sama zadaję sobie to pytanie codziennie.

Dogadujemy się niesamowicie dobrze. Jesteśmy, według mnie, świetną parą. Ale czy to ma sens?

Musi mieć.

Ale nie mogę jeszcze powiedzieć że go kocham.

________________________________________________________

O wow dodałam rozdział niesamowite.

Jakiś mam dobry humorek bo takie rzeczy się dzieją xdd

( 32 w Dla Nastolatków dzisiaj aaa )

Miałam wczoraj ponad 500 powiadomień z wattpada i mnie trochę zamurowało bo wszystko było z Camp Boya lub właśnie tego ff i tak mi się miło zrobiło <3 <3 <3

Boy That I never ForgotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz