28. Brakuje mi smaku twoich ust.

7K 540 37
                                    

 Szkoła trwa już od prawie miesiąca, a mnie tam nie ma.


Siedzę w domu, cały czas mam w głowie strzały i policję i to wszystko, co się wydarzyło.

Nie potrafię się po tym pozbierać.

Nawet widok Connora w kajdankach nie poprawił mi humoru, a raczej pogorszył.

- Skarbie. - Usłyszałam za sobą męski głos i zamrugałam dwa razy, starając się powrócić do realnego świata. - Obejrzymy jakiś film?

Popatrzyłam na Ashtona.

Przyjeżdżał do mnie w co drugi weekend. Siedział ze mną, przytulał, całował, ale nic nie poprawiało mi humoru.

Nie czuję już tego, co czułam dawniej do tego chłopaka.

Sama myśl, że on mnie zdradził, jest okropna. Życie w takim toksycznym związku nie jest fajne, a najgorsze jest to, że boję się z nim zerwać.

Sama nie wiem dlaczego, po prostu się boję.

Narobiłabym sobie jeszcze więcej kłopotu.

- Jasne. - Odpowiedziałam w końcu.

Skończyliśmy, oglądając jakiś film, który dla mnie nie miał sensu. Pewnie dlatego, że cały czas myślałam o dwóch sprawach.

O tym, że prawie zostałam zabita.

Oraz o tym, że bardzo chciałabym, aby Luke był teraz na miejscu Ashtona.

Widziałam go ostatnio jakieś trzy tygodnie temu, gdy wszyscy z naszej paczki postanowili mnie odwiedzić, włączając w to Michaela i Caluma.

Miło z ich strony, mogłam na chwilę zapomnieć o tym wszystkim, co się wydarzyło.

Gdy usłyszałam, że Ashton cicho chrapie, postanowiłam wyśliznąć się z jego objęć i udać się do kuchni po coś do picia.

Trudno było mi tu wchodzić, mimo że zaraz po skończeniu tego wszystkiego, mama postanowiła wyremontować całą kuchnię i kompletnie zmienić jej wygląd.

Niestety, to niewiele dało.

Starając się nie myśleć o tym, podeszłam do lodówki i wyjęłam z niej zimną wodę. Nalałam pół szklanki i oparłam się o wysepkę, pijąc powoli i myśląc, tym razem o Luku.

Moja dłoń mimowolnie powędrowała na łańcuszek, który cały czas znajduje się na mojej szyi.

Ashton nigdy go nie zauważył. Najwidoczniej jest tak wpatrzony w siebie, że ledwo wogóle dostrzega moją osobę.

- O, a ty nie śpisz? - Do kuchni weszła Percy, trzymając się za brzuch.

Popatrzyłam na nią, a ta posłała mi uśmiech, który po chwili odwzajemniłam.

- Musiałam się napić. - Powiedziałam.

Dziewczyna podeszła do lodówki i wyciągnęła z niej wielki kawałek jakiegoś ciasta, po czym wyjęła widelec z szuflady i usiadła na krześle przy wysepce.

- Widzę, że apetyt cię nie opuszcza. - Zaśmiałam się.

Oblizała widelczyk.

- Chcesz trochę? - Jej brwi uniosły się ku górze.

Wzruszyłam ramionami, po czym znalazłam sobie małą łyżeczkę i zaczęłam jeść z jej talerza.

- Mam nadzieję, że pójdzie w cycki. - Jęknęłam, wpychając kolejny kawałek do ust.

- Ze mną już gorzej być nie może. - Zaśmiała się i zjadła ostatni kawałek ciasta, po czym wzięła głęboki wdech.

- Wszystko okay? - Zapytałam, widząc, że łapie się blatu.

Skinęła głową.

- Ta mała kruszynka chyba nauczyła się używać nóg. - Powiedziała, a ja uśmiechnęłam się, kładąc swoją dłoń na jej brzuchu.

Rzeczywiście, poczułam kopnięcie.

- To musi być niesamowite. - Powiedziałam.

- Co? Mieć trochę ponad czternaście lat i być w ciąży? Tak, rzeczywiście wspaniałe. - Parsknęła.

Przewaliłam oczami i odstawiłam talerzyk do zlewu.

- Czy Derek się odzywa? - Zapytałam.

Dziewczyna pokręciła głową.

- Wiedziałam, że tak będzie. - Wzruszyła ramionami, najwidoczniej nie przejmując się tym, że ojciec dziecka nie chce mieć z nim żadnego kontaktu.

- No tak, zrobił sobie dwie dziewczynki na obozie, to teraz nie przyzna się nawet, że was dotykał. - Stwierdziłam.

- Dziecko Taiyi to też dziewczynka?! - Zaskoczyła się Percy.

- Mhm. - Westchnęłam. - Mam nadzieję, że nie wda się w matkę. - Zrobiłam skwaszoną minę, po czym pożegnałam się z Percy i udałam się do swojego pokoju.

***

- Widzimy się za tydzień. - Powiedział Ashton, po czym ucałował moje usta. - Wszyscy na ciebie czekają.

Uśmiechnęłam się do niego smutno.

- Pozdrów wszystkich i powiedz, że za nimi tęsknie. - Poprosiłam, a ten skinął głową.

- Kocham cię. - Powiedział, a ja poczułam dziwne ukłucie w sercu.

- Ja ciebie też. - Wydusiłam po chwili.

Te słowa ledwo przedostały się przez moje gardło.

Nienawidzę mówić komuś czegoś, czego tak naprawdę wcale nie czuję. To takie dziwne uczucie, oszukiwania samej siebie.

Patrzyłam, jak odjeżdża i znika za zakrętem.

Gapiłam się w ulicę jeszcze przez jakiś czas, po czym mój telefon zaczął dzwonić.

Luke.

- Cześć. - Powiedziałam, siadając na schodach od altanki.

- Cześć. - Odpowiedział. - Jak się czujesz?

- Ashton pojechał. - Powiedziałam. - Ale dobrze.

Parsknął, jakby czytał mi w myślach, iż odjazd Ashtona wcale nie sprawia, że czuję się smutna.

- Wracasz w następny poniedziałek, prawda? - Zadał kolejne pytanie.

- Tak. - Potwierdziłam.

- Cieszę się. Nareszcie cię zobaczę. - Powiedział. Zrobiło mi się cieplej na sercu. - Brakuje mi smaku twoich ust.

Przygryzłam wargę.

To jest tak bardzo nie w porządku, ale tak bardzo tego pragnę.

- Też za tobą tęsknie, Luke. - Powiedziałam, całkiem szczerze.

- Muszę lecieć, mała. - Powiadomił mnie. - Zadzwonię jutro po szkole.

- Będę czekać. - Powiedziałam.

- Kocham cię. - Usłyszałam. Te słowa są jak melodia dla moich uszu.

- Ja ciebie też. - Tak łatwo było mi to powiedzieć. Uwielbiam mu to mówić, ponieważ jest to prawda. Czysta prawda.

Jednak nadal czuję się źle, ponieważ zdradzam Ashtona.

Nasza miłość to nie miłość. To jakiś głupi żart. I on i ja dobrze to wiemy, a jednak nadal w to brniemy. Chyba oboje czekamy na to, aż ta druga osoba w końcu powie to na głos, że żadne z nas już nie kocha.  

____________________________________

WOOOW 2 ROZDZIAŁY W CIĄGU TYGODNIA I TO JEDEN DZIEŃ PO DRUGIM CO SIĘ Z TOBĄ EMILKA DZIEJE XD 

Wszystko dla was xd <3 

Boy That I never ForgotOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz