Minął tydzień od naszego powrotu. Kolejne mecze zbliżają się szybkimi krokami, a my trenujemy jak możemy.
- Dzień Dobry. - Usłyszałam jak ktoś wszedł do mojego mieszkania, podczas gdy ja myłam zęby. Wystawiłam głowę przez szparę w drzwiach i od razu ją schowałam.
- Już, minutkę! - Krzyknęłam i wyplułam pastę do umywalki, po czym opłukałam szczoteczkę i wytarłam kąciki ust. Wyszłam z uśmiechem.
- Pukałem parę razy, ale nikt nie otwierał. Jestem tatą Dylan, muszę z nią porozmawiać. - Powiedział mężczyzna. Ma ciemne, prawie czarne, krótko obcięte włosy, brodę oraz ciemne oczy. Jest wysoki, ale nie za wysoki. Dylan jest do niego całkiem podobna.
- Dzień dobry, miło mi pana poznać. - Powiedziałam i wyciągnęłam rękę w jego stronę. - Jestem Melanie, jedna ze współlokatorek. - Mężczyzna posłał mi miły uśmiech i uścisnął moją dłoń.
- Wiesz może gdzie znajdę moją córkę? - Zapytał.
- Zapewne jest teraz w szkole. - Powiadomiłam go.
- Dobrze, dziękuję. Pojadę tam.
- Coś się stało? - Zapytałam, trochę przerażona tym, jak zachowuje się mężczyzna.
- Nie, nie. Nic ważnego. - Powiadomił mnie i wyszedł, zamykając za sobą drzwi. Przez chwilę się w nie gapiłam, po czym wzruszyłam ramionami i poszłam związać włosy. Postanowiłam że zrobię luźnego koka, ponieważ słońce daje się dziś w znaki.
Jakieś trzydzieści minut potem byłam już w szkole. Akurat zaczęła się przerwa obiadowa i zajęłam nam stolik, tam gdzie zazwyczaj.
W szkole każdy ma swój stolik. Nikt nie zajmuje nikomu jego miejsca. Każdy siedzi w grupkach, a jeśli nie, to po prostu siedzi na schodach lub trawie przed szkołą.
Chwilę potem do stolika dosiadła się Dylan z zapiekanką i soczkiem pomarańczowym.
- No nareszcie wstałaś. - Powiedziała i wzięła gryza zapiekanki. Obserwowałam jak przeżuwa, po czym przeniosłam wzrok na Luka, który usiadł naprzeciwko mnie.
Luke i ja, eh. Sytuacja jest dość dziwna. Przez dobre trzy dni prawie wcale ze sobą nie rozmawialiśmy, ale to raczej z braku czasu, nie chęci. Gdy już zamieniliśmy ze sobą parę słów, kończyło się to niebezpieczną bliskością, nawet w miejscach publicznych.
- Melanie, co ty dziś tak wcześnie? - Zażartował Luke i rozpakował kanapkę.
- Mój budzik znów działa.
- Chyba raczej nie działa. - Wtrącił się Ashton, siadając obok. Nastawiłam policzek, ponieważ zawsze dostaje od niego buziaka, ale on po prostu zajął się jedzeniem. Patrzyłam przez chwilę na niego, po czym wstałam i zabrałam portfel z torebki.
- Idę kupić kanapkę. - Powiadomiłam wszystkich, odchodząc trochę zdenerwowana zachowaniem Asha przez ostatnie dni.
Wolnym krokiem podeszłam do sklepiku i poprosiłam o kanapkę z kurczakiem. Gdy zapłaciłam i odwróciłam się, aby włożyć pieniądze do portfela, ktoś szturchnął mnie łokciem i rozsypał moje pieniądze.
- Kurwa. - Jęknęłam.
- Jestem Frank, ale kurwa mi nie przeszkadza. - Powiedział chłopak. Zmierzyłam go wzrokiem. Wysoki, z brązowymi włosami i blond końcówkami.
- Dzięki za rozsypanie pieniędzy. - Popatrzyłam na drobiazgi porozrzucane po podłodze. Niektórzy przechodząc obok zdążyli już zebrać większość i schować do kieszeni.
CZYTASZ
Boy That I never Forgot
Fanfiction2 część ' Camp Boy ' _____________________ Na początku najwspanialsze wakacje, potem istny koszmar. Po powrocie z obozu Melanie udaje się do Collegu. Stara się zapomnieć o wakacjach, śmierci ojca oraz chłopaku imieniem Luke Hemmings, który złamał...