~ dwudziesty ~

196 16 1
                                    

- Więc, co chcesz dziś robić? - powiedziałam próbując skupić się na robieniu kawy, a nie na Jamesie.

- Pamiętasz pierwszy raz kiedy się spotkaliśmy? - odpowiedział prosto do mojego ucha owijając ramionami od tyłu moją talię. Przytaknęłam lekko i kontynuował - Powiedziałem, że nauczę cię grać na gitarze moją ulubioną piosenkę, a ja zawsze dotrzymuję obietnic. - jego głos zniżał się do końcowego szeptu. Uśmiechnęłam się i położyłam głowę na jego ramieniu. Nalałam nam kawy i podałam mu kubek. Wziął łyka, a jego wyraz twarzy się nie zmienił. Trzeba powiedzieć, że nie jestem najlepszą kawiarką na świecie, więc to był dobry znak. Zakrztusiłam się i odkaszlnęłam.

- To jest zimne! Zimna kawa James, to obrzydliwe. Jak potrafisz się powstrzymać od wyplucia tego? - zadławiłam się i zobaczyłam jak on się śmieje.

- Nigdy nie piłaś Frappucino? - potrząsnęłam głową – Dobra, z tego co właśnie zobaczyłam, nie. - pocałował mnie delikatnie w czubek głowy, po czym wypił kawę. Kiedy skończył i włożyłam kubki do zmywarki, poszłam na górę do mojego pokoju, a James za mną. Zdjęłam gitarę z szafki i usiadłam ze skrzyżowanymi nogami na łóżku. James usiadł za mną i umieścił swoje palce na moich, po czym pokazał mi które progi trzymać i jak uderzać.

- Czekaj, nie powiedziałeś mi jakiej piosenki mnie uczysz. - powiedziałam ściszonym głosem.

- „A Drop in the Ocean" - odpowiedział skrótowo i kontynuował granie. Ledwo skończyliśmy pierwszy werset, kiedy Tris otworzył drzwi, sprawiając, że aż podskoczyłam.

- Nigdy nie słyszałeś pukaniu? - warknęłam na niego i usłyszałam śmiech Jamesa.

- Cokolwiek. Przyszedłem tylko powiedzieć, że idę do pracy, tata właśnie wyszedł, a mama jedzie ze mną do miasta i powiedziała, że wróci około trzeciej. Pa. - wyszedł z pokoju po swoim przemówieniu, a po chwili usłyszałam mamę żegnającą się z nami i odgłos zamykanych drzwi. James dalej się śmiał, więc szturchnęłam go łokciem i odwróciłam w jego stronę.

- Co Cię tak śmieszy? - spytałam szczerze, nie wiedząc dlaczego wręcz płacze ze śmiechu.

- Ty i Tris! - powiedział między chichotaniem. Kiedy w końcu się uspokoił, położył ręce na mojej talii i przyciągnął do siebie – Przepraszam Jess. Sposób w jaki się traktujecie, z tą głęboką nienawiścią, po prostu mnie rozbawił. - pocałował mój policzek i wplótł palce w moje włosy – Sami w domu na kilka godzin... - poczułam jego ciepły oddech na moim uchu powodujący przyjemne dreszcze wzdłuż pleców. Zsunęłam rękę na jego talię i położyłam głowę na jego ramieniu. Delikatne poranne słońce świeciło przez rolety tak, jak ja czułam ciepło płynące z jego ciała wypełniające moje serce. Leżeliśmy tak przez kilka minut, kiedy usłyszałam dzwonek telefonu. Podskoczyłam i sięgnęłam po niego.

- Halo? - odebrałam nie patrząc na wyświetlacz

- Jessie? To ja! - natychmiast rozpoznałam głos Kevina

- Hej Kev! Co tam? - zobaczyłam jak James wstaje i opuszcza pokój. Byłam wypełniona rozczarowaniem póki nie wrócił, trzymając w ręce jedną z koszulek Trisa.

- W porządku. Laura-Jayne i ja zastanawialiśmy się czy nie chciałabyś pójść dziś do kina. - lekko westchnęłam

- Naprawdę przepraszam Kev. Spędzam dzień z Jamesem, jest tu tylko w tym tygodniu. Zobaczymy się jutro co? - odpowiadając zauważyłam jak James odwrócił głowę w moją stronę słysząc swoje imię

- Tak, jasne. To pa. - rozłączył się, a ja poczułam gdzieś w sobie odrobinę winy. Kevin był moim przyjacielem, ale pierwszy raz widzę Jamesa odkąd opuściliśmy Londyn i nie byłoby mi dobrze z tym, gdybym zaprzepaściła szansę spędzenia z nim dnia.

- Wszystko w porządku Jess? - James zapytał, a ja przytaknęłam i posłałam mu uśmiech. Pocałował mnie delikatnie i podniósł gitarę.

___

Miłej niedzieli misiaki ! :*

Risk It All - James McVey/The Vamps fan fiction - tłumaczenie PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz