~ dwudziesty pierwszy ~

200 14 0
                                    

Około pory obiadowej nauczyłam się większości akordów i James próbował nauczyć mnie słów, jednak oboje byliśmy jacyś.. można by powiedzieć, rozkojarzeni. Byłam ciągle w piżamie, a James w samych dresach, kiedy zeszliśmy na dół by coś zjeść. Zrobiliśmy serowe tosty i usiedliśmy naprzeciw siebie przy stole aby je zjeść. Spojrzałam na zegar na piekarniku i westchnęłam.

- Pozostały tylko dwie godziny wolności.. - James spojrzał przelotnie na zegar i złapał mnie za dłoń. Umyliśmy talerze i zakończyliśmy bitwę wodną, która miała miejsce przy tej czynności. Moje włosy wisiały mokrymi pasmami, a nasze ciuchy były przemoczone.

- Może to najwyższa pora się ubrać! - James się zaśmiał odsuwając pasmo mokrych włosów z mojej twarzy i zbliżając nasze twarze na niebezpieczną odległość. Uśmiechnęłam się bezczelnie i odwróciłam, aby wbiec po schodach. Rzucił się za mną i z łatwością mnie wyprzedził. Wpadłam do mojego pokoju i rozejrzałam się za Jamesem nie mogąc go zobaczyć. Nagle poczułam ręce chwytające moją talię i podnoszące mnie do góry. Piszczałam, kiedy położył mnie na łóżku i zaczął łaskotać.

- James! Jestem jednym z najbardziej wrażliwych ludzi na świecie! - wysapałam pomiędzy napadami śmiechu.

- Jeśli chcesz żebym przestał musisz powiedzieć, że James McVey jest najprzystojniejszym gitarzystą i kochasz go bardziej niż wszystko inne. - wykrztusiłam z siebie te słowa i nareszcie przestał – Jeśli się teraz nie przebierzemy to oboje dostaniemy zapalenia płuc czy czegoś w tym stylu. - wstałam i spięłam moje mokre włosy w kucyk i zabrałam koszulkę oraz ciemne spodnie. Poszłam przebrać się do łazienki, umyłam zęby i twarz. Kiedy wróciłam do pokoju zobaczyłam Jamesa stojącego przy oknie ubranego w koszulkę i spodnie Trisa. Trzymał w ręce, jak myślałam, swój telefon, ale kiedy podeszłam bliżej zauważyłam, że to mój.

- James.. dlaczego masz mój telefon? - spytałam, odwrócił się, a jego oczy zazwyczaj wesołe były przepełnione zmartwieniem.

- Co to jest? - pokazał mi ekran i zobaczyłam wiadomość, którą wysłała mi Tia: 'Cześć suko. Przestań udawać, że taka jesteś, przestań udawać, że znasz The Vamps tylko dlatego, że to mój ulubiony zespół i wynoś się z mojej szkoły. Wracaj skąd przyszłaś. I jeśli powiesz komuś o tej wiadomości, zginiesz.'

- To Tia. Dziewczyna o której Ci mówiłam. Zignoruj to. - powiedziałam próbując odwrócić jego uwagę.

- Ona Ci grozi śmiercią Jess! Jak mogę to zignorować?! - wykrzyczał zaciskając pięści – W poniedziałek, zabieram Cię do szkoły. Nie tylko ja, my wszyscy. Pogadam z tą całą Tią i będzie mogła przestać gadać o tym, że nas nie znasz. I powiem Trisowi żeby miał na Ciebie oko, aż do świąt Bożego Narodzenia. - przytaknęłam pozwalając mu ponarzekać, a kiedy się uspokoił łagodnie położyłam swoje dłonie na jego klatce.

- Powiedziałeś coś o świętach, przyjeżdżasz znów? - potrząsnął głową i widząc moje rozczarowanie uśmiechnął się w ekscytacji.

- Lepiej niż to. - irytująco przerwał, a ja spojrzałam na niego – Ty, Tris i wasi rodzice wyjeżdżacie do Malibu razem ze mną i moją rodziną. Brad i Con też! - mocno go przytuliłam słysząc jak się śmieje.

___

Hej ho! Są tu jacyś fani siatkówki?? Ja jestem! Po dzisiejszym wygranym meczu z Wenezuelą mamy zagwarantowany wyjazd na Igrzyska!! Brawo chłopaki! Tyle szczęścia! :D

Co!? Co co? RIOOOO!

Ps. Co to się tu wyprawia? Miłego wieczorku :*

Risk It All - James McVey/The Vamps fan fiction - tłumaczenie PL Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz