26

2.7K 180 175
                                    

KONIECZNIE PRZECZYTAJCIE NOTKĘ NA DOLE 
ROZDZIAŁ ZAWIERA POPRAWKI, KOMENTARZE MOGĄ SIE NIE ZGADZAĆ.

***Hermiona*** ***W tym samym czasie***

Nie mogę uwierzyć, że Ron to zrobił. Jak on mógł? I jeszcze nie mogę powiedzieć nic oprócz przyznania mu racji. Jak tak mam dalej żyć, to ja dziękuję. Czekałam, aż w końcu zaklęcie przestanie działać, jednak na marne. Ron przychodził co kilka godzin i rzucał zaklęcie. Nie mogłam spać, apetytu też nie miałam, myślałam tylko o Draconie. Miałam nadzieję, że już sie domyślił.
- Panno Granger, proszę zjeść śniadanie.
-Kiedy ja nie chcę jeść.-odparłam hardo.
-Nie mam już do pani siły panno Granger. Ooo pan Weasley, proszę coś zrobić z pana dziewczyną, bo nie chce jeść.-narzekała pielęgniarka. To oznacza tylko jedno, ten idiota już wszystkim rozpowiedział, że jestem jego niby-dziewczyną. 
-Hermiona masz coś zjeść.-powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. Nie chciałam tego robić lecz zaklęcie było ode mnie silniejsze. Zjadłam jedną kromkę posmarowaną masłem i odłożyłam talerz.  
-Kiedy Hermiona wychodzi? -zapytał.
-Prawdopodobnie jutro.-odpowiedziała pielęgniarka.
-To dobrze. Do widzenia.-powiedział i wyszedł nie obdarzywszy mnie nawet spojrzeniem.
Jutro miałam wyjść to było cudowne zobaczyła bym Dracona i może to on będzie się mną opiekować. O tak już ja tego dopilnuję. Wzięłam karteczkę i pióro zaczęłam pisać list do dyrektora. Gdy skończyłam pisać zawołałam sowę, która zaniosła wiadomość. I ułożyłam się wygodnie. Nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w objęcia Morfeusza.

***Draco***

Z samego rana przyszedł do mnie dyrektor i zlecił opiekę nad Hermioną, zgodziłem się bez zastanowienia. Po południu zajrzał do mnie Potter jednak niczego nie mogliśmy wymyślić. Około 17 Hermiona przyszła do dormitorium, a za nią Rudzielec.
-Cześć Hermiona,- przywitałem się z nią.-A ty tu czego?-zapytałem oschłym tonem przenosząc wzrok z Hermi na tą rudą świnię. 
-Hermiona chciała żebym tu był. Wyraziła zgodę, prawda?-zapytał ją, a Hermiona tylko kiwnęła głową i błagalnie na mnie spojrzała. 
-Ale ja nie życzę sobie, żebyś tu przebywał. A o ile mnie pamięć nie myli to również moje dormitorium więc w tył zwrot.
-Widzimy się jutro. Nie zapomnij co ci mówiłem.-powiedział obdarzył mnie triumfującym uśmieszkiem po czym wyszedł. Podszedłem do Hermiony ta jednak zaczęła się cofać.
-Kazał ci się ode mnie trzymać z daleka? -zapytałem z nie do wierzeniem, a ona tylko skinęła głową.-No to trudno.-stwierdziłem i zacząłem się do niej jeszcze bardziej przybliżać.

***Hermiona***

Byłam taka szczęśliwa, że się nie poddał i wciąż się przybliżał chciałam podejść i go przytulić jednak zaklęcie było strasznie upierdliwe i kazało mi się cofać. Nareszcie natrafiłam na ścianę zagonił mnie w sam róg więc nie miałam jak uciec.

-I na co ci to uciekanie?-zaśmiał się i przytulił minie. Nagle poczułam, że zaczynam nad sobą panować. -Ale jak...?-zapytałam zdziwiona.
-Nie wykonałaś jego polecenia więc zaklęcie przestało działać.-powiedział obojętnie, a ja rzuciłam mu się w ramiona.
-Czyli jednak zrozumiałeś.-powiedziałam 
-Taaaa, Potter mi trochę pomógł. 
-Nawet nie wiesz jaka jestem szczęśliwa, że się dogadujecie.

***Narrator***

Powiedziała, a on przybliżył się do niej  i namiętnie pocałował. Bez zastanowienia oddała pocałunek, który wyrażał wszystkie ich uczucia. Od tęsknoty aż po pożądanie. Zaczęli się całować coraz gwałtowniej i głębiej. Draco objął ją w talli i przyciągną bliżej siebie o ile to było w ogóle możliwe. Natomiast ona zarzuciła mu ręce na kark. Po chwili chłopak podniósł ją, a ona zwinnie objęła go nogami w pasie. Malfoy zaczął błądzić rękoma po jej talli i plecach. Ona dla odmiany wplątała ręce w jego lśniące włosy. 
-Co ty ze mną robisz Granger? -zapytał z żarem w oczach.
-Hmm mogła bym cię zapytać o to samo.-zażartowała i spojrzała na niego nieprzytomnym wzrokiem. Chłopak natarł na jej usta gwałtownie i stanowczo. A ona nie pozostała mu dłużna ich języki zaczęły zaciętą walkę. Chłopak zaczął powoli przybliżać się do swojego dormitorium. Położył ją delikatnie na łóżku, rozpiął kilka pierwszych guzików jej koszuli nie przerywając pocałunku. Gdy pozbył się "zbędnych elementów " jej garderoby zaczął całować jej obojczyk na co dziewczyna zareagowała cichym pojękiwaniem. Jednak nie została mu dłużna i gdy tylko młody Malfoy oderwał się od niej by spojrzeć jej w oczy Hermiona wykorzystała okazję i przewróciła chłopaka na plecy, co spowodowało, że to ona dominowała. Powoli zdjęła jego koszulę, i rzuciła w kąt pokoju. Uśmiechnęła się z satysfakcją i zacz Po czym zaczęła błądzić ustami po jego torsie... Dziewczynę zaskoczył fakt z jaką łatwością poddała się kochankowi, nie mogła jednak uwierzyć, że ta chwila będzie trwać wiecznie. Wciąż miała obawy, których Draco nie mógł przeoczyć. Przewrócił dziewczynę na plecy pochylając się nad nią.
- Co się dzieje skarbie? Jeśli to za szybko...
- Nie Draco, chodzi o to... Co jeśli wszystko się zaraz posypie? Jeśli nie będę mogła tego powtórzyć, co jeśli nie uda mi się już obejść zaklęcia?
-Uda ci się Hermi, a ja ci w tym pomogę.
Po tych słowach chłopak pocałował ją namiętnie, a kiedy ta zaczęła oddawać pocałunki ułożył się między jej nogami, zaczął powoli schodzić coraz niżej. Rozpiął Hermionie stanik, który wylądował na podłodze koło łóżka, już w krótce dołączyły do niego koronkowe majtki dziewczyny wraz z jego bokserkami.
-Hermi muszę cię zapytać, czy ty...
-Nie.- przerwała mu zanim zdążył dokończyć. - Ale chce żebyś był pierwszy.- powiedziała patrząc mu w oczy i rumieniąc się.
-Jesteś pewna?- zapytał czule patrząc jej w oczy.
-Tak. - To mu w zupełności wystarczyło, Malfoy'owi nie trzeba było powtarzać. Delikatnie wysunął się w dziewczynę uważając by nie zadać jej zbyt wielkiego bólu. Kiedy jej usta wykrzywiły się w grymasie złączył ich usta w pocałunku. Poruszał się powoli i delikatnie, w krótce i Hermiona odczuła przyjemność z kolejnych ruchów co poskutkowało delikatnymi pchnięciami bioder w jego stronę. Był szczęśliwy i nie ukrywał, że jest zadowolony z takiego obrotu spraw, a jeszcze bardziej się ucieszył kiedy jego dziewczyną wstrząsnęły fale spełnienia, które tak idealnie zagrały się z jego. Ona też była szczęśliwa, nie potrafiła określić radości, cieszyła się każdą chwilą spędzoną wspólnie. Nie wiedziała jak wiele takich chwil będzie jej dane przeżyć... chłopak objął ją delikatnie i pozwolił by wtuliła się w jego nagi tors przykrywając kobietę srebrną narzutą.

***Następny dzień***

Hermiona otworzyła powoli oczy. Czuła się fantastycznie nie mogła uwierzyć, że udało jej się wydostać z pod działania zaklęcia. I jeszcze ta noc, nie wiedziała co ma o tym wszystkim myśleć. W tym samym czasie, Draco przypatrywał się uważnie Gryfonce.
-Wszystko w porządku?-zapytał, na co Hermiona, aż podskoczyła.
-Myślałam, że śpisz. Tak wszystko OK myślę o... Wczorajszym eee...dniu-powiedziała zmieszana dziewczyna.
-Tylko dniu.-zapytał, chłopak miał zamiar zawstydzić młodą Gryfonkę i oczywiście mu się to udało bo Hermiona momentalnie się zarumieniła.
-No jeszcze o późnych godzinach eee...wieczornych.-powiedziała cała czerwona, Draco tylko cicho się zaśmiał.
Ta jasne, a ja jestem McGonagall- pomyślał
-Godzinach wieczornych mówisz?
-Eeee no... tak.-powiedziała szukając odpowiednich słów. 
Ja mu dam tak mnie podpuszczać 
-Lepiej powiedz o czym ty myślisz.-zażądała.
-Ja o dwóch rzeczach.-odpowiedział spokojnie
-Tak, a jakich jeśli można wiedzieć?
-O wczorajszych późnych godzinach wieczornych jak to nazwałaś i jak dopaść Rudzielca.-powiedział, a Hermionę aż zatkało.
-Nie rób mu nic.-powiedziała łamiącym się głosem.
-Że co?!-zapytał z niedowierzaniem.

Nie mogłem uwierzyć w to co właśnie usłyszałem. 

-Wiem o czym myślisz ale to jednak mój przyjaciel. Bez względu na to co zrobił.-próbowała bronić przyjaciela.
-Ale Hermiona... Ten dupek rzucił na ciebie zaklęcie niewybaczalne, a ty mu tak po prostu wybaczasz i jeszcze nazywasz przyjacielem, mało tego bronisz go!-Draco już nie wytrzymał i zaczął podnosić głos.
-Kochany nie denerwuj się. 
-Jak mam się nie denerwować...
-Obiecaj, że odpuścisz.-zażądała 
-Nie, nie mogę składać obietnic których nie dotrzymam.
-Zrób to dla mnie. Proszę.-nadal próbowała go przekonać.

Ja muszę bronić Rona jest moim przyjacielem bez względu na to co zrobił.

-Ja nie rozumiem cię Hermiona. Ta tania imitacja wiewiórki rzuca na ciebie zaklęcia, a ty go bronisz, jesteś zbyt dobra.

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

WITAM MOI KOCHANI MAM DLA WAS KILKA NOWIN OD TEGO ROZDZIAŁU BĘDĘ PISAĆ JAKO NARRATOR PRZEKRZYWIONĄ CZCIONKĄ BĘDĘ PISAŁA MYŚLI ORAZ ZAKLĘCIA . ZALEŻY POD CZYJĄ WYPOWIEDZIĄ ZNAJDUJĄ SIĘ MYŚLI DO TEGO NALEŻĄ MAM NADZIEJĘ ŻE WAM SIĘ PODOBA I WYBACZYCIE TE POPRAWKI W ŚRODKU ROZDZIAŁU POZDRAWIAM                                                 Lestrange 


JAK WYŻEJ ZAZNACZYŁAM ROZDZIAL JEST POPRAWIANY. POPRAWIŁAM RÓWNIEŻ SCENĘ W KTÓREJDOCHODZI MIEDZY BOHATERAMI DO BLISKOŚCI. JEDNAK NIE JESTEM WPRAWIONA JEŻELI O TO CHODZI WIEC BĘDZIECIE MUSIELI MI WYBACZYĆ

Dramione/WRÓG CZY PRZYJACIEL...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz