***Draco***
Gdy tylko dziewczyny zniknęły w łazience Diabeł zaczął swój monolog, jak bardzo pasujemy do siebie z pewną gryfonką.
-Smoku?- skierowałem swój wzrok na mulata, który rzucał kolejne zaklęcie wysuszające na swoje ubrania.
-Czego? - marzyłem o chwili ciszy, jednak chłopak postanowił mi to uniemożliwić.
-No wiesz t...ty i Miona, to no wiesz...wy - zaczął się jąkać, zastanawiając się jak ubrać w słowa swoje myśli.
-Jak chcesz żyć, to nie zaczynaj!- warknąłem, zakładając ręce za głowę i opierając się wygodnie.
-Ale na pewno? Bo wiesz? To widać, że ty ją lubisz. I w ogóle, pasujecie do siebie, już nie jest taka nieznośna jak kiedyś. Widać, że wojna ją zmieniła.-powiedział na jednym wdechu, poczułem jak krew w moich żyłach zaczyna niebezpiecznie przybierać na temperaturze.
-Diable, przestań pieprzyć głupoty i rusz tym pustym łbem, bo ja serio nie rozumiem twojego rozumowania. Ja i Granger musimy się dogadywać, w końcu mieszkamy razem, co nie?- mruknąłem niezrozumiale, czując, że powieki same mi się zamykają.
-No dobra to opisz mi ją w trzech słowach.- niewiele myślą zacząłem się zastanawiać jak mogę opisać Granger.
-No, ale po co?- wyczułem jakiś podstęp więc postanowiłem trochę powęszyć. Oczy miałem wciąż zamknięte, starając się nie zasnąć.
-Oj nie marudź! Tylko gadaj.- mulat nie dawał za wygraną, czułem jak sofa ugina się pod jego ciężarem, kiedy odwrócił się w moją stronę.
-No dobra. Więc tak miła, zgrabna, ładna i dener...- sofa zaczęła drgać pod wpływem gwałtownego wybuchu śmiechu Diabła, a ja dopiero teraz zrozumiałem co tak właściwie powiedziałem. Otworzyłem zirytowany oczy, i walnąłem chłopaka w tył głowy.
-Ty draniu! Specjalnie to zrobiłeś!-warknąłem zły, obserwując jak czarnooki zwija się na kanapie ze śmiechu.
-Przyznaj w końcu, że się zakochałeś.- mówiąc to powstrzymał śmiech, i spojrzał mi w oczy, szukając odpowiedzi, której nie zdołam wypowiedzieć. Jednak nie tym razem, nie zakochałem się w Granger, Malfoy'owie się nie zakochują, a już na pewno nie w szlamach.
-Nieprawda. Nie pieprz głupot.- założyłem ręce z powrotem za głowę i oparłem się wygodnie, rozkoszując się ciszą. Jedna założenie, ciemnoskórego nie dawało mi spokoju niebezpiecznie błądząc po moich myślach. Nagle Blaise postanowił wznowić temat. Mogę go zabić?
***Hermiona***
Gdy wyszłyśmy z łazienki chłopaki o czymś zawzięcie rozmawiali, pokazałam Rudej, że ma zachować ciszę i stanęłyśmy pod drzwiami i przysłuchując się rozmowie.
-Smoku przecież to widać!-mówił Blais.
-To bzdury. Diable ja serio wiem, że ty masz poczucie humoru i nie musisz nikomu tego udowadniać.- wyczułam zdenerwowanie w głosie Smoka, zastanawiało mnie co tak bardzo go zirytowało.
-No, ale Draco czy ty musisz być tak uparty? Widać, że się zakochałeś po prostu to widać. Nie ukryjesz tego stary.- tłumaczył cierpliwie Diabeł.
-Ja. Nie. Mam. Uczuć. Jasne? - warknął Smok, uderzając o stolik. Spięłam się mimowolnie na ten dźwięk.
-Oj Malfoy, Malfoy zawsze musisz być tak uparty, ale wiesz, że mam rację.
-Tak zawsze, i przestań wciskać mi swoje mądrości.- ucichł na chwilę.- A tak w ogóle to, gdzie dziewczyny ile można siedzieć w łazience?- narzekał Draco.
-JUŻ JESTEŚMY!-krzyknęłam, a dwie pary oczu spojrzały się w naszą stronę.
-WOW-powiedział Diabeł, a raczej wyszeptał, uśmiechnęłam się na jego reakcję, czując jak na moje policzki wkrada się rumieniec.
-No powiecie coś? - Poganiała ich Ginevra.
-Wyglądacie przepięknie.- powiedział Smok i chyba zrozumiał, jaki przekaz niosą za sobą te słowa, bo automatycznie przybrał chłodną maskę ślizgona.
-To znaczy...yyyy no yy ładnie.-zaśmiałam się na ten widok.
-Wrzuć na luz Smoku -rzucił Blaise lustrując Gin wzrokiem.
-To może chodźmy na to śniadanie.- blondyn oderwał ode mnie wzrok, i wytarł spocone dłonie w spodnie.
-Zgoda.- trzy różne głosy zmieszały się, tworząc dźwięczny pogłos w komnatach prefektów.
***Ginny***
Schodziliśmy właśnie na śniadanie, gdy przypomniały mi się wczorajsze zadania, i stanęłam jak wryta w połowie kroku.
-Co się stało Gin?- Diabeł wydał się przejęty, jednak machnęłam porozumiewawczo dłonią, dając znak, że wszystko w porządku.
-Gin żyjesz jeszcze?- poczułam na ramieniu dłoń Hermiony.
-Hremi przypomnij sobie ostatnie zadanie przed pójściem po ognistą.-powiedziałam powoli, patrząc na przyjaciółkę. Zmarszczyła czoło, jakby szukała właściwego wspomnienia, a jej dłoń powędrowała do ust.
-O nie, to nie możliwe -powiedziała Hermiona.
-Oj przesadzacie!-Draco wyraźnie nie przeszkadzała sytuacja, w której wszyscy się znaleźli. Wręcz przeciwnie miała wrażenie, że ich reakcja go bawi.
-Przecież ta twoja mopsica mnie zabije jak zobaczy mnie koło ciebie i to jeszcze przy waszym stole.-powiedziała Miona.
-Mopsica?-zapytał rozbawiony Blais-Czyli, że Pansy?
-No tak, a zresztą nieważne.-teraz Diabeł wybuchną głośnym śmiechem, przerywając wypowiedź gryfonki.
-Ejjj nie można tego jakoś przeskoczyć.- wypowiedziałam pytanie z nutą nadziei, nadzieja matką głupich powiadają.
-NIE!-krzyknęli równocześnie chłopcy, tak niespodziewanie, że razem z Mioną podskoczyłyśmy parę centymetrów w górę.
-Możecie tak nie krzyczeć.-powiedziała Miona, łapiąc się za serce.- Zawału dostanę.
***Draco***
-A jak wy wrzeszczycie do ucha to jest fajnie.- zrozum tu człowieku kobiety no nie da się, choćbyś dostał imperio. - Dobra chodźcie już.- machnąłem ręką na całe towarzystwo.-No, ale...-zaczęła Ginny.
-Na Salazara żadnych, ale!-krzyknąłem zirytowany. Z czego one robią taką dramę?
-No dobra chodźmy.-powiedziała zrezygnowana. Weszliśmy powoli do Wielkiej Sali, spojrzałem na stół na końcu pomieszczenia jednak nauczycieli jeszcze nie było. Poczułem jak wszystkie oczy zwrócone są na naszą czwórkę.
-Nie macie co robić! -wrzasnąłem na cały głos, a wszystkie ciekawe spojrzenia, rzucane były jedynie ukradkiem.
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
JA SERIO BARDZO PRZEPRASZAM ŻE TAKI KRÓTKI ALE ON JEST TAK NA PRÓBĘ WIĘC ZADECYDUJCIE MA BYĆ TAK CZY MOŻE TAK JAK BYŁO WCZEŚNIEJ Z POWTARZANIEM
Rozdział po poprawkach, treść może być niezgodna z komentarzami.
Pozdrawiam Nata <3
CZYTASZ
Dramione/WRÓG CZY PRZYJACIEL...
Hayran KurguWróg czy przyjaciel? Pewnie nie jedno z was zadawało sobie to pytanie? I wielu nie odnalazło odpowiedzi... Ta książka opowiada o dwojgu nastolatków, wiecznych wrogów. Ma pokazać, że dwie różne osoby, dwa różne światy, odwieczni wrogowie mogą być ra...