Rozdział 11

1.4K 52 4
                                        

Od dwóch dni Cam nie wypuszczał mnie z domu ,bo powiedział ,że się upiję i znowu ktoś mnie przyniesie. Chodziłam tylko do szkoły ,a później do domu. Tyle. Z jednej strony ma rację ,ale z drugiej -ja też chcę mieć swoje życie do cholery! Jedyną osobą ,która mogła do mnie przychodzić był Nash ,czyli ten chłopak ,który mnie ostatnio przyniósł i był barmanem. Mamy ze sobą wiele wspólnego ,a do tego on jest takiii słodki i uroczy. No i zawsze mnie rozśmiesza. Jack przedwczoraj przyszedł pod mój dom i oczekiwał rozmowy ,bo jak to powiedział mojemu bratu "za dużo wypił" i musi mi coś wyjaśnić. Wiem ,że wcale nie był pijany wtedy w tym barze. Był trzeźwy. On wogóle nie pił. Nigdy kiedy spotykałam go w barze albo gdzieś indziej nie jest pijany. Zawsze był trzeźwy. Cameron powiedział mu po prostu żeby spadał i na tym się skończyło. Siedziałam właśnie i przeglądałam istagrama kiedy usłyszałam pukanie do mojego pokoju.

-Proszę!-krzyknęłam i chwilę później w drzwiach ukazali się Shawn , Nash, Mathew  i Cameron. Każdy miał w rękach coś do jedzenia.

-O nieee coś czuję ,że będzie ciekawieeeee. No i właśnie zgłodniałam.-zaśmiałam się i wyciągnęłam rękę po popcorn. Chłopaki rozsiedli się na moim łożku ,a Cam bez pytania właczył film na moim telewizorze w moim pokoju. Szczerze? Nie przeszkadzało mi to. A właśnie Shawn mój kochany przyjaciel znalazł dziewczynę! Cieszę się i widzę jaki jest w niej zakochany. Maggie ,bo tak ma na imię też go strasznie kocha. Chciałabym mieć kogoś takiego jak ona ma. Kogoś cudownego kto zawsze cię roźmieszy. Chociaż mam takich nawet czterech.

Nash

Shawn

Cameron

Mathew

Niestety oni nigdy nie będą moi całkowicie ,bo znajdą sobie dziewczyny. Ugh... Shawn już znalazł ,ale nadal potrafi oddać mi trochę swojego czasu. Za to go uwielbiam.

No więc obejrzeliśmy jakiś horror ,a poźniej komedię i wszyscy się rozeszli. Został tylko Nash ,który starał sie wyciągnąć mnie na imprezę ,bo była sobota.

-Lilyyyy błagammmmm.-klękał na kolanach i wymuszał na mnie wyjście.

-Nashiii nie mam co założyć.-westchnęłam i rzuciłam się na łóżko. Chłopak podszedł do mojej szafy i wyciagnął z niej biało-czarną długą sukienkę w paski i rzucił mi ją w twarz.

-Masz Lils.-uśmiechnął się.

 Nie miałam wyjścia poszłam do łazienki i założyłam sukienkę. Rozczesałam włosy. Pomalowałam rzęsy i zrobiłam sobie kreski. Delikatnie roświetliłam kości policzkowe i nałożyłam brązową szminkę. Weszłam spowrotem do sypialni ,ale nie było tam Nasha. Wspięłam się na moje wiązane szpilki ,które dodawały mi parę centymetrów tak ,że spokojnie miałam teraz metr siedemdziesiąt. Zeszłam na dół gdzie jak się okazało siedział Cam i Nash. Brat pozwolił mi wyjść ,bo strasznie lubił tego niebieskookiego chłopaka i nie bał się o mnie kiedy jestem z nim. 

Pojechaliśmy na domówkę do jednego z chłopaków z drużyny koszykarskiej. Nash pomógł mi wysiąść z auta i po raz setny chyba powtórzył ,że wyglądam nieziemsko ,ale ja nie widziałam jakiejś wielkiej różnicy w swoim wyglądzie poza mocniejszym makijażem.

Weszliśmy do środka i od razu uderzyła mnie fala zapachu potu ,alkocholu i papierosów. NORMAAAA. Poszliśmy do kuchni gdzie Nash nalał mi soku ,bo ja sama nie miałam zamiaru pić alkocholu. Nigdy w życiu! Już dwa razy przez picie nie zdołałam sama wrócić do domu. 

*

Rozmawiałam właśnie z Nashem o pustych tapeciarach ,które wprost poniżają się swoim wyglądem kiedy usłyszałam przeraźliwy pisk.

I'm fucking idiot | Jack Gilinsky ff ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz