Rozdział 25

970 40 3
                                    

-A więc co pani pamięta?-zapytał jeden z obecnych w pokoju policjantów. Jack siedział obok i mocno trzymał mnie za dłoń. Wyjaśnił już im ,że przypomniałam sobie wszystko.

-To silnie zbudowany ciemnoskóry mężczyzna. Może 20 lat. Był łysy.-spojrzałam na bruneta obok.

-A jakieś znaki szczególne.-mężczyzna średniego wieku zapisywał cały czas wszystkie wiadomości w notesie.

-Na nadgarstku miał tatuaż. Zdaje mi się ,że to był byk.-odparłam.-Głowa byka.-dodałam po chwili. 

-Coś jeszcze.-starałam sobie jeszcze coś przypomnieć ,ale nic nie przychodziło mi już do głowy.

-Tyle.-odpowiedziałam.

-Dobrze. Postaramy się znaleźć winnego. Na razie trzeba czekać. Dziękuję ,że pani się zgłosiła.-wszyscy troje podnieśliśmy się z krzeseł.  Drugi policjant stał obok i podszedł do nas po chwili. Uścisnęliśmy sobie dłonie na pożegnanie i wyszliśmy z komisariatu.

-Myślisz ,że go znajdą?-zapytałam bruneta obok.

-Będą szukać ,ale znając tą policję gówno to da.-odpowiedział mi chłopak.

-Jack powiesz mi jak to się stało ,ze dostałeś nożem? I o co była bójka z Nashem?-spojrzałam na Jacka pytającym wzrokiem. Chłopak stanął i złapał mnie za ramiona. Dzieliło nas tylko kilka centymetrów.

-Szukałem go.-powiedział szybko i niemalże nie słyszalnie.

-Kogo?-nie wiedziałam o co mu chodzi. Czy się przesłyszałam?

-Tego ,który ci to zrobił.-westchnął. Moje oczy pewnie wyglądały teraz jakby miały wyjść z orbit.- Przyczepiłem się do takiego jednego i oberwałem. No wiesz czarne typy i tyle.-bez słowa odpowiedzi przytuliłam chłopaka ,który po chwili objął mnie swoim ramieniem. - Nasha pobiłem ,bo pewnie nie uwierzysz ,ale pierdolił ,że skoro jest wygrana to pewnie dostanie od ciebie nagrodę w postaci numerka w kantorku. Nie mogłem tego słuchać.- w pewnym sensie nie wierzyłam mu w to co Nash powiedział ,ale z drugiej strony to było bardzo możliwe.

-Czemu to robisz?-podniosłam na niego wzrok. Jego włosy były idealnie ułożone,a oczy tak pięknie błyszczały. Jak gwiazdy.

-Sam już nie wiem. W ogóle sam nie wiem co ja wyprawiam przy tobie. Nie wiem czy działasz na mnie pozytywnie czy negatywnie. Z jednej strony czuje ,że przy tobie się uspokajam ,a z drugiej nie wytrzymuję z emocjami. -głośno przełknął ślinę i patrzył gdzieś w pustą przestrzeń przed sobą. -Sama widziałaś co się stało kiedy na korytarzu całowałaś Nasha. Wiem ,że to twój chłopak ,ale...-nie dokończył ,bo po prostu coś go powstrzymało. I nie coś tylko ja wpijając się w jego usta. Chłopak chwile później odwzajemnił pocałunek przygryzając mi wargę. Złączył nasze języki w delikatnym pocałunku ,który co sekundę przeradzał się w coś bardziej silniejszego i bardziej namiętnego. Swoją ręką delikatnie trzymał jeden z moich policzków ,a drugą złapał mnie w biodrach i przyciągnął bliżej siebie. Kiedy oboje poczuliśmy ,że brakuje nam powietrza rozdzieliśmy się. Teraz patrzyliśmy sobie gdzieś głęboko w oczy.- To kolejny pocałunek ,który nic dla ciebie nie znaczy?-zapytał z lekką złością,zdezorientowaniem ,a jednocześnie dziwną radością w głosie.

-Skłamałam.-odparłam po chwili niezręcznej ciszy.-On coś dla mnie znaczył ,ale ty też powiedziałeś ,że był dla ciebie nie ważny. Całowałeś Madison. Co miałam zrobić? Powiedzieć ci tak Jack kocham cię i ten pocałunek coś dla mnie znaczył? Znaczył ,ale ja nie wiem co do ciebie czuję. A ty wiesz co czujesz do mnie?-miałam jakiś jebany słowotok. Chłopak spojrzał zdezorientowany na mnie ,a potem przed siebie głośno wzdychając.

I'm fucking idiot | Jack Gilinsky ff ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz