Wyszłam ze szpitala po niespełna dwóch tygodniach. Miałam dość już tego czegoś. Białe ściany ,biała pościel wszystko było cholera białe ,a od jedzenia było mi nie dobrze nawet jak na nie patrzyłam. Była u mnie policja i pytała czy coś pamiętam. Nic. Wiem tylko ,że to był facet ,a wszystko inne wyleciało z mojej głowy. Nie potrafiłam nic sobie przypomnieć. Odnośnie tego okropnego dnia. Od tamtej pory nie widziałam Jacka i nie rozmawiałam o nim z Cameronem lub jakąkolwiek inną osobą. Brat jakoś zrozumiał Nasha i powód ,dla którego mnie zdradził. Po porostu się najebał jak sam w końcu mi wyznał. Wiecie ,że dopiero po kilku dniach od wybudzenia zdałam sobie sprawę co tak naprawdę się stało. Nie jestem już dziewicą ,a co najgorsze nie tak wyobrażałam sobie pierwszy raz. Nikt sobie tak go nie wyobraża. Byłam zła trochę na siebie ,trochę na Cama za to ,że wtedy wyszłam z domu. Gdyby nie moja głupota dalej żyłabym sobie spokojnie. Przez to wszystko miałam ciągłe napady płaczu. Ryczałam bez przerwy. Lekarz na poczśtku myślał ,że psycholog będzie niepotrzebny ,ale jednak było odwrotnie. Teraz jest już lepiej. Musze się pogodzić z tym co było. Tylko jest mi cholernie przykro ,że Jack nie ruszył swojej dupy aby mnie odwiedzić. Gdzieś w głębi bardzo pragnęłam żeby do mnie przyszedł. Zapomniałam już nawet jak brzmi jego głos. Z tego co mówił Cam to Nash mnie znalazł i przywiózł ,ale coś mi nie grało. Wieczorem został pobity i to nieźle. I co nagle o którejś w nocy spaceruje sobie po ulicy? Jak mi wyjaśniał "wracałem ze szpitala". Tylko szpital jest w zupełnie inną stronę. Co na obkoło szedł? Chciałam wierzyć żze on mnie znalazł ,ale to było dość podejrzane co obaj z bratem mi mówili. No nic. Nieważne.
Weszłam do domu ,w którym nie byłam ze cztery tygodnie. Od razu opadłam na kanapę ,ale przez to zasyczałam z bólu ,bo optarłam sobie szfy na plecach. Żebra już nie bolały. Jedynie te wszystkie największe szfy czasem piekły.
-Kupiłem lody.-powiedział Cam i odłożył klucze od domu na kuchenny blat. Spojrzałam na niego z szerokim uśmiechem.
-Błagam braciszku powiedz ,że miętoweeeeee.-zrobiłam słodkie oczy na co Cam parsknął śmiechem.
-Rozumiem ,że polać je bitą śmietaną?-zapytałam ,a ja wręcz podskoczyłam.
-Jak ty mnie znasz! Dobraaaaa lejjjjj ją i dawaaaj te pyszności!-wydarłam się na cały dom. Chłopak podał mi wielki puchar lodów miętowych z bitą śmietaną. Włączyłam telwizję ,a po chwili obok mnie zasiadł brat. Cameron w okularach przeciwsłonecznych na nosie. Roześmiałam się z jego głupoty. -ummm Cam? Po co ci to?-wskazałam na nie palcem i znowu wybuchłam niekontrolowanym śmiechem.
-No wiesz ludzka brzydota mnie razi.-odparł i zaczał śmiać się razem ze mną.
Później usiadłam przy książkach ,bo miałam tyle zaległości ,że aż głowa mała. Mimo ,że trochę nadrabiałam w szpitalu to nie było to zbyt wielee ,ponieważ non stop ktoś mnie odwiedzał i nie mogłam się zbytnio skupić
-Cholera!-krzyknęłam głośno. Miałam dość świczeń z matmy. Kompletnie jej nie kumałam. Jak większość tego świata.
-Lils wszysto okey?-usłyszałam głos brata.
-Znajdź mi matematyka wtedy będzie okey!-odparłam i uderzyłam się książką w głowę czego od razuu pożałowałam ,bo nieźle bolało. Usłyszałam cichy chichot brata ,a po chwili pukanie do drzwi.-Jeśli to jakiś cudowny matematyk to możesz wejść!-odparłam. W pokoju zobaczyłam sylwetkę Aarona.-Głuchy jesteś? Tylko matematyk może wejść.-uśmiechnęłam się do niego.
-Skąd wiesz ,że nie jestem dobry w matmie?-zapytał i usiadł obok mnie.-Pokaż. -wyciągnął mi mój zeszyt z ręki. -Prościzna. Wytłumaczę ci.-odparł i jak powiedział tak zrobił. Przyznam to wcale nie było tak trudne jak myślałam. Szybko skumałam ,a ilość zadań tylko się zmniejszała. Podziękowałam Aaronowi za pomoc i wspólnie obejrzeliśmy jakąś komedię.
Przyjaciel poszedł ,a ja stwierdziłam ,że pora na kąpiel. Nalałam sobie całą wannę wody i zanużyłam się w niej. Siedziałam tak aż poczułam ,że woda zrobiła się chłodna. Wyszłam więc z wanny i obtuliłam sie ręcznikiem. Mimo kąpieli czułam się brudna. Wiadomo czemu. Nie potrafiłam zapomnieć o tym co się stało ,ale starałam się z tym żyć. Szybciutko przebrałam się w piżamę i rzuciłam na łóżko szczelnie okrywając się kołdrą.
Zapadłam w mój ukochanny głęboki sen.
-Kurwa ,kurwa ,kurwa!-krzyknęłam kiedy uslyszałm głośny dźwięk budzika w telefonie. -Zamknij się!-wyłaczyłam dzwonek i schowałm twarz w poduszce. Muszę wstać do szkoły. Jest siódma. W szpitalu przynajmniej mogłam się wsypać. Trudno. Powoli zwlekłam się z łóżka i takim samym tępem doszłam do łazienki. Umyłam zęby i rozczesałam włosy ,które później związałam w dwa warkocze. Ubrałam biały podkoszulek i jasne dziurawe jeansy. Chwyciłam jeszcze czarną marynarkę na wszelki wypadek i zeszłam na dół z trobą. Miałam sporo czasu wiec zdążyłam zjesć śniadanie.
-Jedziemy. -usłyszałam głos Cama i wstałam od wyspy w kuchni. Wyszłam na dwór i szybko wsiadłam do auta brata. Ten po chwili również się tam znalazł i odpalił swoje BMW. Po pobycie w szpitalu wolałam na razie nie jeździć moim autem.
Droga mineła w zupełnej ciszy. Jedyne co to mój brat czasem zerkał na mnie ,a ja na niego.
-Do zobaczenia!-odparłam i niemalże wybiegłam z samochodu zanim ten mi odpowiedział. Zauważyłam ,że w czasie podróży chciał mi coś przekazać ,ale co moment się rozmyślał. Na wejściu spotkałam się ze wzrokiem znajomej mi blondynki. Cholera ,cholera ,cholera. Powiedźcie ,że ja jeszcze śpie i ,że to sen.
-Liliannnn!-usłyszałam piskliwy głosik tej wrednej suki Madison. Podbiegła do mnie z udawaną radością. Spojrzałam na nią pytająco.-Och nie powiedzieli ci? Przepisałam się!-jej piskliwy głos rozsadzał mi bębenki.
-Fajnie. Jak widzisz nie zmieniłaś tym faktem mojego życia. Jeśli chcesz coś jeszcze powiedzieć to niestety pogadasz z samą sobą. Paaaaa.-pożegnałam się tym samym głosikiem jaki miała dziewczyna. Miałam w dupie co ona znowu wymyśliła. Może sobie wymyślać historie o mnie ,ale póki jestem siostrą Camerona Dallasa i przyjaciółką Mathew Espinosy to ona może sobie wsadzić jedynie palec w dupę. Prędzej to Cam może wymyślić coś na nią ,a wiadomo ,że najbardziej chyba lubiany chłopak w szkole dostanie poparcie od innych.
Podeszłam do mojej szkolnej szafki ,a kiedy ją otworzyłam wyleciało z niej pełno listów i innych pierdół. Otworzyłam jeden.
ZDROWIEJ!
Caroline Smith z 2c :)
I tak wygladał prawie każdy list. Oczywiście każdy był od innej osoby. To miłe. Widać ,że ktoś jednak mnie lubił. Lekko się wzruszyłam tym wszystkim. Zauważył to Mathew ,który właśnie do mnie podszedł.
-Co jest?-zapytał z lekkim uśmiechem.
-To miłe.-pokazałam mu wszystkie kartki ,listy itp.
-Ludzie non stop pytali czy wszystko z toba dobrze i czy już się wybudziłaś. Zresztą sama wiesz ile osób cie dowiedziło.-szerzej się uśmiechnął.
-Nie mówiłeś ,że wiedźma wróciła.-spojrzałam na niego.
-Wiedźma? Aaa Madison. Przyjęli ją dwa tygodnie temu ,ale nikt jej nie lubi. Nie zaklimatyzowała się.-prychnął blondyn na co ja sie zaśmiałam.-A teraz chodź ,bo spóźnimy się na lekcję. -powiedział i oboje udaliśmy się do sali.
Jak ja dawno tu nie byłam.
*****************************
Jeszcze jeden rozdział!
Wiedźma powraca!!! Jak myślicie będzie źle?
Tego wkrótce się dowiemy... :D

CZYTASZ
I'm fucking idiot | Jack Gilinsky ff ✅
FanfictionGive me a sign. Take my hand, we'll be fine. Promise I won't let you down. Just know that you don't have to do this alone. Promise I'll never let you down ~ Shawn Mendes