Jack pov.
Siedziałem tutaj już ósmy dzień. Jedyne co podtrzymywało Lily przy życiu to aparatura. Nie było żadnych szans. To jej brat miał zdecydować kiedy odłączyć ją od tego świata. W głębi duszy błagałem żeby zdarzył się cud. Okey może jestem bezdusznym dupkiem wobec innych dziewczyn ,ale ta mała istota z brązowymi włosami po części zaczęła mnie zmieniać. No bo dlaczego przez te osiem pieprzonych dni nie poszedłem na dziwki tylko siedziałem tutaj? Jest dla mnie ważna tylko jeszcze tego nie wie. Albo nie wie jeszcze jak bardzo jest ważna. Poczułem czyjąś rękę na moim ramieniu. Spojrzałem w górę ,a nade mną stał Mathew z jej klasy.
-Może wreszcie pójdziesz do domu. Siedzenie tutaj przez tydzień nie jest dobrym pomysłem. Wy obaj.-spojrzal na mnie i Cama.-Powiniście iść się przespać ,a nie zasypiać tutaj.-westchnął.
-To wszystko moja wina.-wymruczał Cameron. Nie miał racji. Wiem ,że pokłócili się o mnie. I teraz zdaję sobie sprawę ,że gdyby nie ja ona by tu nie lażała. Ona by nie umeirała. A co jeśli szybciej bym ją znalazł? Wszystko byłoby inaczej.
-Cameron dobrze wiemy ,że to przeze mnie. Ostrzegałeś ją przede mną. A ja.-zatrzymałem się.-Ja nie powinien się do niej zbliżać.-schowałem twarz w dłoniach. Byłem wściekły na cały świat. Ona nikomu nie zawiniła. Była normalną dziewczyną. A ten chuj ,skurwiel dupek i nie wiem jak go jeszcze mogę nazwać zrobił jej to co najgorsze. Gdybym tylko go znalazł. Boże! Jak ja bym go zapierdolił!
-Panie Dallas.-usłyszałem starszy głos lekarza. Spojrzałem na siwego juz meżczyznę jak mniemam po sześćdziesiątce. - Nie mamy na co czekać dłużej. Już od tygodnia pańska siostra leży pod aparaturą. Przykro mi.-powiedział cicho. W pokoju byli wszyscy Shawn, jego dziewczyna , Aaron, Cameron , Ja i Mathew. I w tym momencie nam wszystkim poleciały łzy. Widziałem ,że jej brat cierpi najbardziej ,bo wybiegł z sali. Za nim zresztą Shawn i Mathew.
-Mo-możecie nas zostawić?-zapytałem. Tamci skinęli i w pokoju zostałem ja , Lily i lekarz.
-Proszę pana nie da się czegoś zrobić? Naprawdę nie ma ani jednej szansy?-zapytałem z nadzieją w głosie ,ale ten pokręcił przecząco glową.-Skoro tak niech pan da jej jeszcze te kilka dni. Ona walczy.-westchnąłem.
-Synu ona już dawno przestała walczyć. Nie widzisz. Wszystkie obrażenia są za ciężkie. Gwałt. Połamane żebra. Silny wstrząs mózgu i do tego krwotok węwnetrzny ,który na szczęście udało nam się zatamować. I tak jest silna biorąc pod uwagę ,że inny pacjent zmarł by zapewne jeszcze na stole operacyjnym. Jesli chcesz dobrze mogę ją jeszce potrzymać tak kilka dni ,ale naprawdę nie ma szans mój drogi. Do widzenia.-odparł i wyszedł z sali. Wściekły kopnąłem krzesło obok.
-Kurwa!-krzyknąłem tak głośno , że pewnie cały szpital mnie usłyszał. Jendak chwilę później się uspokoiłem. Podniosłem kopnięte krzesło i ponownie na nim usiadłem. Złapałem za dłoń Lily. Była lekko chłodna ,ale taka mała i idealna. Ona cała była idealna mimo siniaków i ran na ciele oraz twarzy.-Nie zostawiaj nas wszystkich. -zacząłem. Głos tak cholernie mi się łamał. -Nie zostawiaj mnie.-wyszeptałem po czym złożyłem pocałunek na jej czole i cicho wyszedłem z sali. Pamiętam jak tamtego dnia się pocałowaliśmy. Dla mnie wtedy to było niemożliwe. Myślałem ,ze to może stać się tylko we śnie ,a jednak ona mi nie uciekła. Oddała pocałnek. I jeszcze mówiła ,ze sie zakochała. Ja też się zakochałem. Zakochałem się w tej małej cudownej osóbce z czekoladowymi pięknie błyszczącymi oczkami. Na korytarzu siedzieli wszyscy. -Ona nie może umrzeć.-powiedziałem do siebie tak cicho jak to tylko możliwe ,ale jednak wszyscy mnie usłyszeli.
-Bo nie umrze.-powiedział blondyn Mathew. Nie chcialem dyskutować. Po prostu wyszedłem ze szpitala w wejściu mijając tego dupka Nasha. No nie ten chuj nie powinien tu przyłazić. Spiorunowałem go wzrokiem i poszedłem dalej przed siebie. Chciałem gdzieś pojechać. Gdzieś gdzie bedę mógł odetchnąć. Dziwki. Tak może to głupie ,ale chyba to jedyne co teraz mnie trochę uspokoi. Chociaż szczerze wolałbym byc teraz na szkolnym korytarzu i droczyć się z Lily. Ona zawsze tak cudownie się denerwowała. Lekko mrużyła oczy ,a mimo złości jej usta zawsze układały się w delikatny niekontrolowany uśmiech.

CZYTASZ
I'm fucking idiot | Jack Gilinsky ff ✅
FanfictionGive me a sign. Take my hand, we'll be fine. Promise I won't let you down. Just know that you don't have to do this alone. Promise I'll never let you down ~ Shawn Mendes