Rozdział 14

1.1K 46 2
                                    

Jack podwiózł mnie domu gdzie na szczęście nie było Cama. Od czasu rozmowy w kuchni nie rozmawialiśmy wcale. Nawet się nie pożegnaliśmy. Tak po prostu wysiadłam z auta. Miałam cały czas jego słowa w głowie. Nie odczepi się ode mnie? Za bardzo mnie lubi? Czy tylko dla mnie to ma podwójne znaczenie?! Nie chce mnie skrzywdzić? Cholera! Wszyscy mnie przed nim ostrzegają ,a ja tak po prostu pijana spałam u niego.Głupia Lily...

-Przyjechałaś z nim.-usłyszałam męski głos. To nie był Cam. Wysraszona odwróciłam się w stronę kuchni gdzie na blacie siedział Nash. Tylko jego brakowało.Wyglądał na wściekłego. BAA! Na wkurwionego.

-Nash co ty tu robisz?-zapytałam trochę sie jąkając.

-Siedzę tu z Camem odkąd wróciłem z baru. Zadzwonił ,że nie wróciłaś. Wiem już czemu...-wstał.-No powiedz już to zrobiliście?!? Puściłaś się z nim?! Myślałem ,że nie jesteś jak wszystkie dziwki!-złapał mnie za ramiona i  potrząsnął. Wystraszyłam się. Nigdy nie widziałam go tak wściekłego. I to jak mnie nazwał. Dziwka? Niby czemu?

-Nie Nash co ty gadasz. Tylko u niego spałam. Czemu mnie tak nazywasz co?! Co ja ci zrobiłam?! Nie jestem twoją pieprzoną własnością!- Miałam łzy w oczach ,a chłopak po moihc słowach westchnął. 

-I mam ci w to wierzyć. Wiesz jak mi na tobie zależy i uwierz wcale nie chcę być twoim przyjacielem.-puścił mnie i wyszedł z domu trzapiąc drzwiami. Jego słowa dopiero doszły do mnie po kilku minutach. Potraktował mnie podle. Uważa za dziwkę. To wszystko dlatego ,że jest zazdrosny i się o mnie boi. Boi się ,że mnie straci. Chce być dla mnie kimś więcej. 

On nie chce być moim przyjacielem. 

Tylko kimś więcej.

Ja też chcę żeby był kimś więcej dla mnie.

Chyba.

Co jeśli on okaże się taki sam jak inni.

Mogę spróbować. 

Tyle tylko ,że ja nie chcę z nowu cierpieć...

Ale Nash nie jest taki jak inni i nie będzie. Jest dobry. Iiii on cię chyba kocha Lily...

Oj przestań ty tez coś do niego czujesz!

Przy nim zapomniesz o Jacku.

Nie myślać pochwyciłam klucze od domu i wybiegłam. Myślałam ,że będę gonić Nasha ,ale on siedział na chodniku przez domem trzymając w dłoniach swoją głowę.

-Nash?-usiadłam obok niego ,a on nawet nie drgnął.-Cholera Nash?!-spojrzał na mnie.

-Jeśli chcesz mi powiedzieć ,że masz w dupie moje uczucia ,bo zależy ci na Jacku to po prostu odejdź.-powiedział gorzko i spojrzał na dom po drugiej stronie ulicy.

-A co jeśli chcę powiedzieć ,że zależy mi na tobie?-chłopak powoli sie odwrócił. Widziałam małe iskierki w jego oczach. Tak jakby odzyskał nadzieję na coś.

-Co?-powiedział po chwili ciszy.

-Oj słyszałeś..-westchnęłam. Pewnie byłam teraz czerwona ze wstydu jak burak. Ughh..

-Słyszałem ,ale nie mogę uwierzyć...-powiedział cicho i przybliżył swoje usta do moich. - Tak cholernie mi na tobie zależy Lils...-wyszeptał i nasze usta się ze sobą złączyły.

Nash całował tak deliaktnie. Tak jakby bał sie ,że może mnie jakoś uszkodzić. Odwzajemniłam jego pocałunek. Był idealny. Z delikatnego po chwili przerodził się w zachłanny tak jakbyśmy nie widzieli się przez wieki. Przerwaliśmy go dopiero kiedy zabrakło nam powietrza.

I'm fucking idiot | Jack Gilinsky ff ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz