Rozdział 18

1K 36 8
                                    

-Lilian.-usłyszałam głos Camerona ,ale odpowiedziała mu cisza z mojej strony.

-Lily.-teraz doszedł do mnie głos Aarona.

-Lils.-Mathew też nie dostał mojej odpowiedzi.

-Liluśśśśśś. -Liluś? Okey Shawn wymyślił mi nową ksywkę. Jeśli nie odpowiem mu na takie piękne zdrobnienie to zachowam się jak tradycyjna suka ,którą raczej nie jestem wobec przyjaciół.

-Coooooooo? -westchnęłam głośno ,a wszyscy czterej się zaśmiali.

-Skoro to taki dupek to dostanie wperdól.-powiedział w końcu mój brat. Uniosłam głowę i spojrzałam na niego.

-Już dostał. Od Jacka.-ponownie rzuciłam się twarzą w pościel. Widaż ,że chłopców na chwilę wmurowało.

-Od kogo? Lily co on tam robił?!-Cam wyraźnie się zdenerwował.

-Jezuuuu co ja wróżka skąd mam wiedzieć co on tam robił.-prychnęłam i poczułam ,że wierzgając nogami przywaliłam któremuś na co usłyszalam ciche "auć".

-Dobra ,a teraz powiesz dokładnie co tam się wydarzyło?-zapytał Aaron.

-O jejuuuu poszłam się przejść po plaży. Sama. Bo chciałam coś przemyśleć ,ale nieważne co. Wrócilam ,a Nasha nie było. Za to zjawił się Jack. Nie wiem jak ,nie wiem skąd. Po prostu przyszedł. Powiedział coś w stylu ,że jak trafi za kraty przez pobicie to mam zapamiętać ,że to dla mnie. I pobiegł gdzieś. Ja poszłam za nim. No i widziałm jak wyciagał mojego byłego już chłopaka z auta, a chwilę później wyskakuje z niego jakaś blondi. Jack sprał Nasha no i ja jeszcze później mu przywaliłam. A na samym końcu pocałowałam Jacka ,albo on mnie -lekko się zaśmiałam.-To Tyle. Ale gdybyś sie nie wtrącał Cam w moje życie to nigdy nie byłabym z Nashem ,bo wiesz..-przystanełam na chwilę. -Nigdy go nie kochałam. Ok podobał mi się ,ale to nie to co z...-przystanęłam ,bo ugryzłam się w język.

-Z kim no gadaj! Z Jackiem? Jak ten chuj mógł cię pocałować!?! -krzyknął wściekły brat.

-Jakoś wal się!!!-pewnie moja twarz wyglądała teraz jak burak.

-Dobra nie chcesz więcej mówić to nie. Sory siostro ,ale ja chciałem tylko żeby wszystko było dobrze. Nie chciałem żeby ktoś cię zranił.-westchnął Cameron. Założę się ,że teraz obwiniał się za to ,że Nash mnie zdradził ,a Gilinsky pocałował-Wybacz. -powiedział po chwili ciszy.

-Wybaczę jeśli pozwolisz mi zbliżać się do Jacka.-podniosłam się z leżącej pozycji i spojrzałam w czekoladowe oczy brata. Był zły ,zdezorientowany i jednocześnie smutny. Wiedziałam ,że waha się nad odpowiedzią.

-Lily przecież wiesz...Nie mogę się zgodzić.-powiedział w końcu. Wkurzył mnie. Przecież to moje życie czemu mam dostawać od niego pozwolenie na kontakt z ludźmi. 

-Boże nie to nieeee. I tak bedę to robić bez twojej pieprzonej zgody!-krzyknęłam.

-I co teraz w tej szkole chcesz wyjść na wariatkę!?-wydarł się na mnie. Poczułam jak woda zbiera się pod moimi powiekami ,a po chwili poczułam jej słony smak na ustach. Jak mógł tak powiedzieć? Jak mógł to przypomnieć? Czy on też uważał mnie za wariatkę i tylko udawał tego cudownego brata?-Lily ja nie chciałem....-podszedł do mnie. Stałam jakieś dwa metry od chłopaka i mimo to zrobiłam krok w tył.. 

-A ty się boisz ,że ktoś mnie skrzywdzi.-powiedziałam przez zęby i wybiegłam z pokoju ,a później z całego tego domu. Reszta chłopców tylko patrzyła na mnie i na Camerona gdy się kłóciliśmy. Słyszałam jak później wszyscy czterej zbiegają za mną ,ale to nie miało żadnego znaczenia. Świetnie! Jest jakaś północ ,a ja chodzę sobie po ty  jebanym Los Angeles. Teraz to już nawet nie wiem gdzie jestem. Cholera! Wyszłam z domu w tej jebanej sukience i teraz jest mi tak zimno ,że nie wyrobię. Jak Cam mógł mi tak powiedzieć? To on miał mnie chronić ,ale jak na razie to on najbardziej mnie skrzywdził.

-Ej ty panienka!-usłyszałam ochrypły męski głos za swoimi plecami. Przyspieszyłam kroku ,ale w sandałkach i sukience do ziemi to nie było takie proste.-Mówiłem coś!-poczułam mocne szarpnięcie za ramię tak ,że stałam teraz twarzą w twarz z tym kimś. Ze strachu przygryzłam wewnętrzną stronę policzka. Chyba był ciemnoskóry ,ale nie byłam pewna czy to wina światła czy po prostu miał taką karnację.-Takie jak ty nie powinny szlajać się od tej porze. Co jeśli byś trafiła na jakiegoś psychopatę?-powiedział prawie do mojego ucha tak ,że przeszedł mnie dreszcz.-Na szczęście trafiłaś na mnie i skończy się tylko na niewinnej zabawie.-uśmiechnął się szyderczo. Skamieniałam nie wiedziałam czy uciec ,czy coś powiedzieć ,czy nadal stać tu jak słup soli. Chłopak pociągnął mnie w jakiś zaułek. Zaczęłam krzyczeć ,bo nagle włączyła mi się czerwona lampeczka w głowie. 

-Puść mnie!-zaczęłam się szarpać ,ale ten przystawił mi nadgarstki do ściany. -Zostaw mnie skurwielu!-krzyknęłam najgłośniej jak tylko mogłam i za to oberwałam pięścia w twarz. Poczułam metaliczny smak krwi. No Lily wymyśl coś ,bo nie wyjdziesz z tego tylko z rozbitą warga. Zobaczyłam jak ten chuj zbliża swoje usta do moich i powoli podwija mi sukienkę. Nie on ją rozrywał. Bez chwil namysłu po prostu kopnęłam go w jaja. I jak tylko zaczął zwijać się z bólu ruszyłam w ucieczkę. Jednak wydostanie się z tąd nie było mi pisane. Chłopak szybko się pozbierał i złapał za moją szyję przuduszajac mnie po ścianą. Chwilę  później nie czułam nic. Ból. Wszedł we mnie. Wiedziałam ,że zrobił to. Ostatnią rzeczą jaką widziałam to jego tatuaż na nadgarstku. Głowa byka. Czy coś podobnego. Nie byłam w stanie określić. W końcu mnie puścił. Odetchnęłam. Czułam łzy ,ból i krew tyle. Błagając w myślach żeby przyszła pomoc usłyszałam czyjeś ponowne kroki. Byłam pewna ,że ktoś mnie znalazł ,ale to ten sam znów wrócił. Poczułam kopniecia w brzuch tak ,że aż straciłam dech w piersiach. Uderzenie w twarz .

-Miło było cię rozdziewczyć.-usłyszałam rozbawiony głos ciemnoskórego ,a później dostałam czymś ciężkim w głowę.  Czułam ,byłam pewna ,że to już mój koniec. Już witałam się z tatą. Już nie czułam nic. Chciałam już nigdy się nie obudzić. Czułam się jak dziwka. Jak pierwsza lepsza. Czułam się taka brudna. Gdzieś w tej pustej ciszy w drodze do tego lepszego miejsca uslyszałm kroki. Nic dziwnego jeśli teraz po raz kolejny się wrócił. Myliłam się. Poczułam jak ktoś bierze mnie na ręcę. Umarłam czy nadal żyję? Skoro coś czuję to chyba żyję. Przez złuższa chwilę walczyłam aby otworzyć oczy. Kiedy byłam juz blisko one znów się zamknęły.

-Błagam cię Lily nie możesz mi tego zrobić.-słyszałam męski głos ,którego nie mogłam teraz rozpoznać.-Otwórz oczy. Cholera Lily nie teraz!-głos się łamał. Spróbowałam po raz kolejny otworzyć oczy ,ale moje starania poszły na nic. Znowu nie czułam nic. Tylko chłód i piekielny ból.

*********************************

Witam ponownie!

Jak myślicie kto znalazł Lily? Czy dziewczyna przeżyje? Może Cameron załamie się jeśli ona już nigdy się nie obudzi? Tego już wkrótce się dowiemy. :) :D

I'm fucking idiot | Jack Gilinsky ff ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz