-Cholera.-powiedziałam cicho zamykając szafkę po czym osunęłam się po niej na samą ziemię. Serio mam już dość tego wszystkiego. W starej szkole była Madison ,a tu Jack i Nash ,który już nie wiem co wogóle wyprawia. Czemu? No kurde stoi dziesięć metrów dalej i gada z jakimiś pannami ,a ja siedzę tu tak sobie. Sama. Założę sie ,że gdybym rozmawiała z Jackiem zabiłby mnie za to. Nie wiem czy podejść do niego ,czy po prostu iść sobie stąd. Ughh. Chyba jednka ruszę dupę i się przejdę. Niech randkuje. Cham.
-Sory.-wyparowałam kiedy weszłam w jakiegoś gościa. Wróć. Nie jakiegoś tylko Jacka. Co ja z nim mam? Ktoś mi powie?
-Ta masz za co przepraszać.-powiedział obojętnie i wściekły odszedł. Co go ugryzło? Ja już nic nie rozumiem.
-Hej Gilinsky gdzie twoja dupa!-usłyszałam nieco ciche krzyki ,ale to dlatego ,że byłam daleko od tego ,który to wypowiedział. Od razu rozpoznałam głos mimo ,że był cichy. Nash. Odwróciłam się na pięcie w setną sekundę.
-Coś ty powiedział?!Wal się człowieku!-odparł nieźle już rozwścieczony Jack.
-Walić to ty się walisz z lachami!-zaśmiał się Nash. Nie wiedziałam ,że mój chłopak jest taki chamski. Teraz dociera do mnie ,że dużo o nim nie wiem. Mathew miał rację ,że oni robią sobie na złość.
-Wiesz co Nashiiii uważaj żebym nie powiedział czegoś Lily. Wiesz przecież ,że ona na ciebie nie zasługuje!-Gilinsky wykrzyczał to drugiemu prawie prosto w twarz. Jestem ciekawa czego nie wiem. I o co mu chodzi??! Ale teraz to nie ważne ,bo Nash rzucił się na Gilinskyego i chyba to w moim interesie żeby ich rozdzielić. Jeszcze nigdy tak szybko nigdzie nie pobiegłam jak do tej dwójki.
-Przestańcie!-zaczęłam krzyczeć ,ale to na nic. Nie dziwię się. Jack walnął prosto w nos mojemu chłopakowi na co ten pchnął go na szafki. I znowuuu. Jack wstał i przywlaił tamtemu i tak wkółko ,a ja stoję jak ta idiotka i nie wiem jak ich rozłączyć -Nash!-podeszłam do chłopaka ,ale ten tylko się spojrzał, lekko mnie odsunął i dalej się bił. No nic. Na szczęście jestem mała i po prostu wejdę pomiędzy nich. Mam nadzieję ,że ja przy okazji nie dostanę. -Jack do cholery!-stanęłam tuż przed nim i pchnęłam go do tyłu. Zamrugał kilkukrotnie oczami tak jakby nie dowierzał ,że stoję na przeciwko niego.
-Lily nie teraz.-wyszeptał wnerwiony i ponownie chciał uderzyć Nasha ,którego teraz trzymało kilku chłopaków. Złapałam jego twarz w moje ręce ,a ten zupełnie nagle uspokoił się.
-Przestań. -spojrzałam na Nasha. Krew leciała mu z nosa i z łuku brwiowego zresztą tak jak u Jacka.
-Należy mu się!-odparł chłopak.
-Oj przestań! Zamknij się Jack. -spojrzałam mu w oczy ,a ten zamilkł .Zupełnie zamilkł. Podeszłam do mojego chłopaka.
-Nie powiem należało ci się za te ploty z panienkami. -powiedziałam ,a ten zaczął coś gadać.-Uciszyłam Jacka i ucisze ciebie! Zamknij się Nash!-krzyknęłam po czym podniosłam plecak i tak po prostu odeszłam od tej dwójki. Cam mnie zatrzymał.
-Co się stało?-zapytał z niby zmartwioną miną.
-Miałeś mnie chronić ,a gdzie byłeś kiedy rozdzielałam tamtych?!Twojego idelanego Nasha od Jacka?! Co? No powiedz braciszku?! Trzymaj mnie od nich wszystkich z daleka! -odeszłam. -I jest jeszcze coś. Nigdy się nie wyprowadzę z domu! -dodałam i ruszyłam przed siebie nie zwracając uwagi na krzyki brata. Byłam taka zła ,że sama już nie panowałam nad sobą. Z kim mogę pogadać? Shawn? Chyba to najlepsze rozwiązanie. Szybko wystukałam numer do przyjaciela. Odebrał po dwóch sygnałach.
-Halo? Lils?-zaczął
-Tak Shawn wiem ,że są lekcje ,ale muszę pogadać. Błagam.-powiedziałam nieco smutniej.
-Wiesz ,że dla ciebie wszytsko.-odparł i się rozłączyłam.
*
Siedziałam już z Shawnem w parku. Najpierw kupił mi lody ,bo wie ,że te miętowe zawsze mi pomagają jak nikomu.
-Jack i Nash się pobili. Cameron chce się przeprowadzić. A ja!? Ja stoję po środku tego wszystkiego. Nash zamiast dzisiaj siedzieć na przerwie ze mna stał z jakimiś pannami. Jack zachowuje się jak palant ,a Cameron niby miał mnie chronić i robić wszystko co dla mnie najlepsze ,ale coś mu to nie wychodzi.-westchnęłam i oparłam głowę na ramieniu przyjaciela.
-Lily moze źle zrobiłaś godząc się na związek z Nashem? Jesteś pewna ,że go kochasz?-zapytał.
-Ja już niczego nie jestem pewna Shawn. Mam tego dość. Co ty byś zrobił na moim miejscu?-spojrzałam mu w oczy,a ten wyciagnął rękę w moja stronę i przyłożył do mojego serca.
-Słuchał bym tego.-odparł i zapadła cisza.
-Gdybym słuchała serca już dawno bym zwariowała. -w końcu odpowiedziałam.
-Może warto jest zwariować dla czegoś takiego jak miłość? Hymm?Musisz zdecydować Lily. To należy do ciebie.-Shawn złapał mnie delikatnie za rękę. Ma rację powinam wreszcie zrobić coś dla siebie i według tego co mówi mi moje serce ,a nie pieprzony umysł. Tyle tylko ,że ja nie wiem co ono mi mówi...
Pożegnałam się z chłopakiem i poszłam na ostatnią lekcję ,a mianowicie PE. Wiem ,że mogłam z niego zrezygnować ,ale chciałam jeszcze pogadać z Mathew. Zapomniałam ,że nie mamy razem tych zajęć ,ale stałam już na sali więc uciec nie mogłam. Grałyśmy w kosza ,a uwierzcie ,że dziewczyny nie powinny tego robić. Uwielbiam ten sport ,ale reszta lasek ma takie paznkocie ,że cało się z takiej gry nie da wyjść. Więc sory ,ale wolałam się nie przemęczać przy nich ,bo tylko byłabym podrapana.
Kiedy skończyłyśmy zajęcia przed szatnią stał mój chłopak we właśnej osobie z bukietem czerwonych róż. Urocze. Postarał się i widać było ,że chyba chciał przeprosić. Może on naprawdę mnie kocha i nie potrzebnie słucham się innych?
-Nash?-podeszłam do niego blizej ,a ten dał mi kwiaty i przytulił najmocniej jak potrafił.
-Przepraszam za tą bójkę. To on zacząl.-westchnął. Wiem ,że to mój chłopak zaczął i teraz mnie okłamał ,ale wolalam się już nie kłócić. Przeprosił i jest okey.
-Dobrze nic się nie stało ,ale błagam już nie róbcie takich zadym. Dobra?-chłopak pokiwał głową i jeszcze raz mnie przytulił. Czułam ,że powinam o coś zapytać ,coś mu powiedzieć ,ale nie miałam takiej siły. Chciałam go zapytać o co chodziło Jackowi kiedy mówił ,że Nash na mnie nie zasługuje ,ale zabrakło mi odwagi.
-Obiecuję więcej to się nie powtórzy. Co powiesz na randkę?-zapytał chłopak i poruszył brwiami.-Nigdzie razem nie byliśmy a strasznie chciałbym cię gdzieś zabrać. -powiedział i się uśmiechnął.
-Z chęcią ,a gdzie mnie zabierzesz?-schowałam sie za rogiem szatni i poszłam się przebrać. Kiedy wyszłam chłopak stał w tym samym miejscu.
-Zabiorę cie gdzieś w naprawdę cudne miejsce.-puścił mi oczko.
-Dobra trzymam za słowo.-pokazałam rząd moich białych ząbków.
Chłopak na pożegnanie przytulił mnie i pocałował w policzek po czym pojechał do domu. Mógł mnie chociaż odwieźdź. No ,ale po co mam moje cudeńko. To dziwne ,że dziewczyna troszczy się o swoje auto bardziej niż facet. No cóż.
**************************
Czołem!
Kolejny rozdział! Serdecznie dziękuję wszystkim ,którzy to czytają! Jest mi przez to strasznie miłooo. Mam nadzieję ,że to co dzisiaj dodałam się Wam spodoba! Za chwilę pojawi sie jeszcze jeden rozdział. ;D :)
Pozdrawiam i życzę miłego dnia! <3
CZYTASZ
I'm fucking idiot | Jack Gilinsky ff ✅
FanfictionGive me a sign. Take my hand, we'll be fine. Promise I won't let you down. Just know that you don't have to do this alone. Promise I'll never let you down ~ Shawn Mendes