Rozdział 17

1.1K 42 2
                                        

Siedziałam właśnie w czarnej taksówce razem z Nashem ,który zabrał nas na pierwszą randkę. Nie chciał mi powiedzieć kompletnie nic odnośnie tego gdzie jedziemy ,a ja przecież jestem taka ciekawska do cholery! W końcu po około trzydziestu minutach jazdy auto zatrzymało się przed wejściem na plażę.

-Może uznasz ,że to głupie ,ale zabrałem cię na kolację na plaży.-Nash pokazał rząd swoich białych zębów i mocno przytulił mnie do swojego boku. Widok był cudowny zachodzące słońce ,morze. Ideał! 

-Jest pięknie.-powiedziałam wzruszonym głosem. Podeszliśmy do stolika ,a chłopak odsunął mi krzesło. Jak na dżentelmena przystało. -Dziękuję.-wyszeptałam i ponownie zapatrzyłam się na fale.

-Dziękuje ,że zgodziłaś sie na tą randkę i ,że wybaczyłaś mi tą bójkę.-powiedział i złapał mnie za dłoń.

-To ja ci dziekuję ,że mnie tu zabrałeś ,ale Nash. Jest jedna rzecz ,która nie daje mi spokoju.-zaczęłam.- Co miał na myśli Jack mówiąc ,że na mnie nie zasługujesz?-zapytałam ,a chłopak puścił moją rękę i zrobił się lekko zmieszany.

-Wiesz jaki jest Gilinsky.-zaczął dopiero po chwili.-Wymyślił coś sobie żeby przykuć uwagę.-dodał. Zrobiłam ciche "aha" i dalej trwała niezręczna cisza. Ja patrzyłam na morze ,a Nash w swój talerz z jedzeniem. Nie tak to sobie wyobrażałam. Myślałam ,że powie mi prawdę ,ale jednak nie wszystko poszło po mojej myśli.

-Wiesz co chyba pójdę sie przejść.-w końcu przerwałam ciszę i wstałam od stołu.

-Pójdę z tobą.- zerwał sie Nash.

-Czego nie rozumiesz w wyrazie sama?-powoli wypowiadałam każde słowo. Chłopak opadł na krzesło ,a ja ruszyłam przed siebie wzdłuż długiej plaży.

Zaczęłam się zastanawiać czy chcodząc z Nashem słucham swojego serca czy rozsądku i Camerona jednocześnie? Czy ja wogóle go kocham? Czy po prostu wolę czuć ,że Cameron już się o mnie tak nie martwi kiedy jestem z Nashem? To wszystko zaczyna mnie tak bardzo wkurzać. 

Rozmyślałam tak długo ,że nawet nie zauważyłam ,że z wieczoru zrobiła się noc. I co ja mam wymyślić nie wiem ,w której częście plaży jestem. Nie wiem nic. Pozostaje tylko zawrócić i iść aż dojdę do Nasha. I doszłam. Tylko ,że moim oczom uazał sie pusty stolik. Fajnie. Opadłam na krzesło i schowałam twarz w dłoniach.

-Dlaczego ja mam tak zjebane życie!?-krzyknęłam.

-Nie tylko ty.-usłyszałam męski głos ,który doskonale znałam. To Jack Gilinsky. Zauważyliście ,że nie dodałam dupek? Sama nie wiem czemu. Powtórka. Jack dupek Gilinsky przyszedł. Chłopak usiadł jakieś trzy dwa metry dalej na piasku ,a ja przysiadłam obok.

-Co tu robisz?-zapytałam w końcu ,a ten uśmiechnął się do mnie.

-Często tu przychodzę. Szczególnie po ruchaniu.-powiedział poważnie ,a ja zrobiłam pewnie strasznie zabawną minę ,bo ten po chwili roześmiał się na cały głos.-Bożeeeee za taką minę mógłbym oddać wszystko. Każdy seks tylko za to minę.-mówił przez śmiech ,a ja tylko zgardziłam go wzrokiem i dałam kuksańca w ramię.-Ałć!-krzyknął.

-Oj nie udawaj ,że cię bolałoooo.-spojrzałam w jego brązowe teraz odbijające księżyc oczy. Były inne niż zwykle. Spokojne. Pełne radości i dziwnego uczucia ,którego nie mogłam rozpoznać. Tak jakby niczym się nie martwił i nie patrzył na mnie tylko na osobę ,którą czymś daży.

-A ty co tu robisz?-zapytał ,a ja głośno westchnęłam.

-Byłam na randcę z Nashem.-odparłam ,a chłopak nerwowo się poruszył i spojrzał w tył.-Coś nie tak?-zapytałam widząc jego reakcje na to ,że przyszłam tu z moim chłopakiem. Jack szybko się podniósł.

I'm fucking idiot | Jack Gilinsky ff ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz