Obudziły mnie głosy dochodzące z dołu. Jakby tłum ludzi się tam krzątających. Bez namysłu pochwyciłam do rąk mojego pilota jako broń. Taa brawo dla ciebie Lily. Zeszłam najciszej jak mogłam ,a moim oczom ukazał się dom cały przystrojony jak na imprezę. Spojrzałam na brata ,który trafił na mój wzrok.
-Wszystkiego najlepszego!-podbiegł i i z całej siły mnie utulił. Przez to wszystko zapomniałam ,że dzisiaj przecież są moje urodziny. Brawo dla mnie! Zaczęłam nabijać się z mojej sklerozy w duchu. - To miała być niespodzianka ,ale myślałem ,że dłużej pośpisz. - potarł kark i ukazał rząd białych zębów.
-Uwierz to najlepsza niespodzianka nawet jeśli twoim zdaniem nie wyszła!-pocałowałam chłopaka w policzek.- Ale wiesz raczej nie śpię dłużej niż do 13 ,a jest już dwunasta.-wskazałam na zegar.
-Miałem jeszcze godzinę!-westchnął.
-Mogę isć spać!-odaprłam.
-Nie! Zjadaj coś szybko i wystrój się! -krzyknął i natychmiast usadził mnie na stołku przy wyspie. Podał mi naleśniki z wbitymi świeczkami. Nie powiem ,bo one były tak pyszne ,że niemal natychmiast je spałaszowałam. Później Cameron wręcz wygonił mnie do mojej sypialni i kazał się "wypindrzyć"
A więc wskoczyłam do wanny ,którą całą zapełniłam gorącą wodą i dosypałam soli do kąpieli. Kiedy poczułam ,że woda stygnie wyszłam cała od niej czerwona i obtuliłam się ręcznikiem. Spokojnie wysuszyłam ciało ,a potem włosy. Postanowiłam ,że nie będę z nimi nic robić oprócz rozczesania i pofalowania delikatnie na końcach. Zrobiła makijaż z jasnymi różowymi udatmi. Postanowiłam założyć moją nową czarną opinającą sukienkę do połowy ud z przezroczystymi rękawami z siateczki. Do tego dołożyłam delikatną bransoletkę i czarne szpilki. Na wszelki wypadek spakowałam do torby białą koronkowa sukienkę z dekoltem w serduszko i szpilki takiego samego koloru. No wiecie gdyby coś mi jednak nie pasowało w tym stroju. Kobieta zmienną jest!
Powoli zeszłam na dół do brata ,który też był wystrojony i to nieźle.
-Dobra ,a teraz gadaj gdzie mnie zabierasz?-zapytałam ,ale on tylko się zaśmiał i pociągnął mnie do wyjścia.
Jechaliśmy może nawet dwie godziny. Zbliżała się osiemnasta ,a auto. Nie sory nasza limuzyna ,którą zamówił ten debil zatrzymała się na ogromnym placu koncertowym. Ludzi było multum. Najpierw myślałam ,że zabrał mnie an zwykły koncert ,ale później okazało się ,że to moja impreza. Szczęka mi opadła. Z prawej strony zobaczyłam gigantyczną kupę prezentów ,którą kelnerzy co jakiś czas pakowali do ciężarówki. Byłam tak zdumiona ,że co chwilę się szczypałam myśląc ,że to sen. No bo impreza na plaży? Koncert? Ja pierdziele! Z boku był czerwony dywan i plansza do zdjęć wzięta niczym z różnych gal. Cameron zaprowadził mnie pod samą scenę i tam usadził mnie ,a sam poszedł do reszty z tyłu. Wszyscy goście mieli tam stoliki z ogromną ilością jedzenia.
Rozpoczęła się cała impreza ,a ja sama się trzęsłam przez to wszystko. Na scenę wyszedł Shawn. Uśmiechnęłam się widząc tą ukochaną mordkę.
-Może najpierw zaśpiewajmy sto lat naszej Lily!-krzyknął ,a mnie dopadł dźwięk kilkuset śpiewających osób na co tylko się uśmiechałam.
Następnie Shawn zaśpiewał swoją piosenkę ,której kompletnie nie znałam ,ale tak mnie wzruszyła ,że ryczałam. Cam podał mi pudełko chusteczek za co mu podziękowałam ,bo one na pewno były mi teraz potrzebne.
Następna była dziewczyna Shawna co mnie zdziwiło. Myślałam ,że ona nie śpiewa ,a jednak się myliłam. Ułożyła tak cudowną i prawdziwą jak dla mnie piosenkę ,że myślałam ,że wskoczę do niej i zacznę śpiewać z nią.

CZYTASZ
I'm fucking idiot | Jack Gilinsky ff ✅
FanfictionGive me a sign. Take my hand, we'll be fine. Promise I won't let you down. Just know that you don't have to do this alone. Promise I'll never let you down ~ Shawn Mendes