Rozdział 29

939 31 5
                                    

Ważne aby przeczytać notkę pod rozdziałem!!!!

Tydzień później...

Leżałam właśnie na moim łóżku wśród masy poduszek.Czułam się trochę jak kupa po pobycie w tym szpitalu po raz kolejny. Miałam już dosć tego miejsca. Żarcie jest tam serio okropne i gdyby nie jedzenie od przyjaciół umarłabym z głodu. Czytałam jakąs książkę przygodową jednocześnie słuchając muzyki kiedy usłyszałam pukanie do drzwi. Nie odpowiedzialam ,bo zwyczajnie mi się nie chciało. I tak ten ktoś wszedłby nawet bez odpowiedzi ,bo wszyscy moi przyjaciele tak robią i nic na to nie poradzę. Chwilę później w drzwiach ujrzałam wysokiego bruneta z bukietem moich ulubionych białych róż. Uśmiechnęłam się na ten widok. Wyglądał tak słodko w białym podkoszulku ,ramonesce i jasnych jeansach. Oprócz kwiatów miał megaa ogromniastego misia ,który był prawie jego wzrostu.

-Jak sie czujesz?-zapytał chłopak.

-Dobrze.-odparłam a Jack złożył delikatny pocałunek na moim czole. Czuje się głupio. Prawie się zabiłam ,a sprawa tak się potoczyła ,że nawet ja bym się tego nie spodziewała. Przeprosiłam Jacka i na razie jesteśmy przyjaciółmi. Nie wierzę ,że Nash mógł okazać się takim chamem ,ale ta dziewcyzna sama mi powiedziała prawdę kiedy dowiedział się ,że chciałam popełnić samobójstwo. Byłam w szoku ,ale nie chciałam już o tym myśleć. Miałam dość tych wszystkich kłopotów w moim życiu. Teraz mam nadzieję ,że wszystko będzie już normalne i spokojne. Nie koniecznie to się sprawdzi znając mojego jebanego pecha ,ale zawsze warto mieć nadzieję. Mam kochajacego brata. Kochajacych przyajciół. I najukochańszego najlepszego przyjaciela ,którego nigdy nie zamieniłabym na kogoś innego.  Z Jackiem postanowiliśmy oboje ,że tak będzie na razie lepiej jeśli będziemy żyć w przyjaźni. Jack uparł się ,że che mi udowonić ,że się zmienił ,ale ja już to wiem. Mimo tego czasem dziwnie się zachowuje i ukrywa coś przede mną przez co mam lekki mętlik w głowie. Kocham go i to wiem ,ale czy on też mnie kocha? Czy po prostu to jego zauroczenie?

Jack położyl się obok mnie najpierw włączając telewzior i jakąś komedię. Praktycznie ryczałam ze śmiechu kiedy ją ogladałam. To co ,że setny raz. Mimo tego ryłam jak nie wiem co. Sam nie   wiem co mnie tak bawiło. Po porostu miałam ochotę na śmianie się non stop. Byłam w za dobrym wręcz humorze co samą mnie dziwiło

*

Było już ciemno ,a Jack chciał się zbierać. Chciałam żeby został. A ja tak łatwo nie daję za wygraną . Chyba mogę mieć mojego przyjaciela na noc przy sobie prawda?

-Nie ma mowy wyskakujesz z tej koszulki dajesz mi ją i lecisz do łóżka.-powiedziałam stanowczo na co chłopak szeroko się uśmiechnął.

-Ciesz się ,że jesteś jeszcze trochę chora i jestem ci posłuszny.-odparł na co wysłałam mu buziaka. Chłopak zdjął podkoszulek i podał mi go do rąk. Zrzuciałam z siebie swój T-shirt i zarzuciłam jego. Poczułam ten cudowny ukochany zapach. Jack rzucił się obok ,a ja wtuliłam się w jego tors.  Zasnęłam tak szybko ,że nawet nie wiem dokładnie kiedy. Byłam spokojna mając chłopaka przy sobie. Był jak taki mega super zajebisty książe z bajki , o którym większość lasek może pomażyć. 

*

Poczułam światło padające na moją twarz. Ale to nie było dzienne światło. Nie czułam też już Jacka pode mną. Otworzyłam oczy i zobaczyłam mojego przyjaciela skutego w kajdanki. Obok stoi policja ,a nade mną jeden z komisarzy. Był wysoki. Miał brązowe włosy i nie powiem ,ale był przystojny.

-Pani Dallas?Proszę wstać.-powiedział i tak zrobiłam. Byłam i wyglądałam pewnie na nieźle zszokowaną.

-O co chodzi?-zapytałam.

I'm fucking idiot | Jack Gilinsky ff ✅Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz