Rozdział 2

3.2K 69 6
                                    

Zayn

Od razu poznałem, że to ona. To córka tego milionera. Wpadając na nią a sory poprawka to ona na mnie wpadła nie wiedziałem, że ma taki cięty język. Myślałem, że będzie milusia i potulna jak te wszystkie bogate laski, które mają rodziców z wyższych sfer. W sumie ona poza tym niczym się od nich nie różniła. No ale trzeba przyznać, że ładna to była nawet bardzo, ale to nie ma znaczenia. Zapłaci za grzechy swojego ojczulka.

Po wstąpieniu do sklepu i kupieniu wody mogłem śmiało ruszyć na trening. Musiałem jakoś zdobyć posadę u jej ojca. Najlepsza będzie ochrona tej pyskatej, dzięki czemu będę mógł się zemścić na jej rodzicach a szczególnie na niej. Zapewne najbardziej będzie bolało cierpienie ich "małej dziewczynki". Uderze w ich czuły punkt - pomyślałem w głowie przybijając sobie piątkę. Tylko najpierw musiałem wymyślić plan dzięki czemu będę robił za jej prywatną ochronę. Nad tym pomyślę później, gdyż trening stawiam na pierwszym miejscu.

Po udanym treningu wyszedłem z siłowni i ruszyłem w kierunku swojego mieszkania. Była dopiero 11 więc miałem dużo czasu aby wymyślić plan, który pomoże mi się zemścić.

Olivia

Jechałam dość szybko nie zwracając uwagi nawet na znaki drogowe. I na moje nieszczęście policja mnie zatrzymała więc posłusznie zjechałam na pobocze drogi.

- Dzień dobry. Przekroczyła pani wskazaną prędkość na tym odcinku drogi. Prosimy o dokumenty takie jak prawo jazdy, dowód osobisty oraz rejestracyjny - powiedział poważnie funkcjonariusz policji.
- Proszę - podałam mu potrzebne dokumenty i przeklęłam w duchu za swoją głupotę. Tego było mi jeszcze trzeba żeby policja mnie spisała. Zajebiscie, po prostu zajebiście.
- Wszystko się zgadza. Będzie mandacik - podał mi mandat do ręki. - A i następnym razem proszę jechać zgodnie z przepisami bo inaczej dojdą do tego punkty karne. Miłego dnia. - powiedział i odszedł.
- Z pewnością palancie - powiedziałam cicho i ruszyłam w stronę...nawet sama nie wiem gdzie, po prostu przed siebie.

Dzisiejszy dzień zaliczał się do najgorszych. Pokłóciłam się z Brook i na dodatek dostałam mandat. A i jeszcze zapomniałam wspomnieć o tym dupku, którego spotkałam z rana podczas biegania.

Po kilku godzinnym jeżdżeniu bez celu skierowałam się w stronę domu. Było już grubo po 17 więc zapewne rodziców nie ma jeszcze w domu. Jak zwykle - pomyślałam.

Po zaparkowaniu samochodu ruszyłam w kierunku drzwi. Wchodząc do domu usłyszałam głosy dochodzące z salonu. Skierowałam się w tamtą stronę i zobaczyłam rodziców, którzy zawistnie nad czymś dyskutowali. Przyznam, że zaskoczyła mnie ich obecność.

- Yyy...mamo, tato co wy robicie o tej porze w domu? - spytałam zdziwiona.
- A może byś się tak przywitała młoda damo - powiedziała moja rodzicielka.
- Może ty tato odpowiesz na moje pytanie? - zignorowałam uwage matki. - I o czym rozmawiacie? - spytałam siadając na kanapie.
- O tobie, a raczej o ochronie dla ciebie - odparł tata.
- Jakiej ochronie? Po co mi jakaś ochrona do cholery?! - podniosłam trochę głos. Oni chyba sobie ze mnie żartują. Nie rozumieją, że ja też potrzebuję odrobiny prywatności.
- Wyrażaj się jak należy Olivio! - skarciła mnie matka.
- To odpuście sobie okej. Nic mi nie grozi, jak widzicie jeszcze żyję. Dajcie sobie spokój, nie potrzebuje żadnej ochrony, nie jestem dzieckiem a w ogóle nie mamy nawet powodów aby kogoś zatrudniać. - powiedziałam. - Ja idę do siebie a wy odpuście sobie z tą ochroną. Nie róbcie scen tam gdzie ich nie chcą. - po tych słowach opuściłam salon i poszłam do kuchni aby przygotować sobie coś do jedzenia. Gdy weszłam do kuchni zobaczyłam, że obiad specjalnie dla mnie już na mnie czeka.

- Cześć kochanie - przywitała mnie Marika.
- Dziękuję ci za obiad, jesteś kochana - podeszłam i uściskałam ją mocno.
- Rozmawiałaś z rodzicami? - spytała.
- Tak i wiesz co oni wymyślili?! Chcą mi załatwić prywatną ochronę - muszę przyznać, że mówiąc o tym strasznie się wkurzyłam.
- Skarbie rodzice się po prostu o ciebie martwią bo cię kochają - pocieszała mnie Marika.
- Szkoda, że dopiero teraz a tak w ogóle gdyby mnie kochali to by uczestniczyli w moim życiu a nie przypatrywali się wszystkiemu z boku - powiedziałam to kończąc jedzenie i wkładając talerz do zmywarki. - Dziękuję obiad był pyszny.
- Proszę - przytuliła mnie. - Pamiętaj, że rodzice cie kochają, tylko na swój sposób - powiedziała.
- Taaa z pewnością. To ja już będę szła do siebie - pocałowałam ją w policzek i skierowałam się na górę.

Zayn

- Siema stary - przywitałem się z Nicholasem. - Może piwko? - wyjąłem dwa piwa z lodówki i podałem jedno przyjacielowi.
- Dawaj. I wiesz od czego zaczniesz? - spytał. Chodziło mu o sprawę tej laski.
- Jeszcze nie wiem, ale coś wykminie. Wpadła dzisiaj na mnie jak wychodziła ze spożywczka. Niezła z niej laska - powiedziałem przy okazji popijając schłodzone piwo.
- Stary tylko się nie zakochaj - zaśmiał się Nick.
- Bardzo śmieszne. Ja się nie zakochuje, ale to ona zakocha się we mnie bez pamięci. Zrobię tak, że nie będzie mogła beze mnie żyć a potem ją zostawie. Hmm...to będzie piękne - rozmarzyłem się kończąc piwo.
- Rób jak uważasz - odparł Nick.

Olivia

Weszłam do pokoju i od razu rzuciłam się na łóżko. Mam dość rodziców. Jak zawsze dramatyzują wtedy kiedy nie trzeba. Sprawdziłam telefon i zobaczyłam, że mam nieodebrane połączenia od Brook. Postanowiłam, że do niej napiszę. Nie miałam ochoty gadać może dlatego, że po części wiedziałam, że ta kłótnia to moja wina bo nie potrzebnie się uniosłam z błachego powodu. Nie lubiłam się przyznawać, że popełniłam błąd.

Do: Brook ♥
Hej :) Nie mam ochoty gadać, potrzebuje czasu. Muszę sobie to wszystko poukładać w głowie. Jak będę gotowa to zadzwonię.

Nie wiem czy dobrze zrobiłam wysyłając jej tą wiadomość. Zawsze tak robiłam gdy nie wiedziałam jak rozwiązać problem. Moje rozmyślanie przerwało pukanie do drzwi.

- Kogo tu niesie?! - krzyknęłam.
- Naprawdę jesteś nie do zniesienia! - krzyknęła Brook i wparowała do mojego pokoju. - Jesteś zaopatrzoną w siebie egoistką i nie liczysz się z uczuciami innych - krzyczała dalej - Zawsze jak popełniasz błąd zamiatasz go pod dywan albo zganiasz wine na kogoś innego. To już robi się naprawdę męczące. Co ty myślisz? Że tylko ty potrzebujesz czasu?! Świat nie kręci się tylko wokół ciebie Liv!! - krzyknęła.
- Wyjdź z mojego domu! - krzyknęłam. - Nie chcę się z tobą kłócić!
- Ale ty tego nie rozumiesz?! To nie kłótnia, taka jest prawda!! Nikt się dla ciebie nie liczy oprócz ciebie. - Muszę przyznać, że te słowa z jej ust mnie zabolały. Nigdy sie do mnie tak nie zwracała.
- Myślałam, że jesteś moją przyjaciółką?!
- Bo jestem idiotko! Ale to nie znaczy, że nie mogę ci mówić prawdy. Muszę przyznać, że czasem a raczej często jesteś nie do zniesienia, ale cię kocham, kocham cię jak siostrę!! - podeszła do mnie i mnie mocno przytuliła.
- Ja ciebie też - pomyślałam. Nie wiem czemu nie wypowiedziałam tych słów na głos, ale jakoś nie mogły mi przejść przez gardło. - Przepraszam, poniosło mnie trochę. - powiedziałam.
- Trochę? - zaśmiała się. - Naprawdę cie nie znoszę - na jej słowa zachichotałam.
- Z wzajemnością - obie wybuchnęłyśmy śmiechem.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Tylko Nie Ty ~ Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz