Rozdział 7

2K 49 2
                                    

- Boże nigdy więcej! - beształam sama siebie siedząc w łazience na zimnej podłodze. Co mnie w ogóle podkusiło żeby tak się schlać. Jeszcze alkohol ze mnie nie wyparował, ale i tak byłam najebana. Pierwszy raz tak popiłam. No kiedyś musi być ten pierwszy raz - zakpił jakiś cichy głos w mojej głowie. Zamknij się - pomyślałam. Dobra muszę się ogarnąć i jakoś dotrzeć do domu. Brook zapewne jest z Nick'iem i mnie nie zabierze. Dlaczego mnie zostawiła? Muszę z nią porozmawiać i to poważnie. Postanowiłam wstać z zimnej podłogi co zajęło mi jakieś kilka minut, gdyż nie miałam nawet siły utrzymać się na nogach a co tu mówić o wstaniu o własnych siłach. Gdy niezgrabnie wstałam z podłogi podeszłam do umywalki aby ochlapać twarz zimną wodą. Może coś mi to pomoże i otrzeźwie swój umysł. Na filmach tak robią i pomaga, chyba - pomyślałam. Ale to nie film idiotko, tylko twoje beznadziejne życie - znowu ten głos. Uciszyłam go tak samo jak poprzednio. Po obmyciu twarzy chciałam sprawdzić godzinę na telefonie przypominając sobie, że nie mam przy sobie torebki. Super - pomyślałam. Wyszłam szybko z łazienki i poszłam w stronę baru bo zapewne tam znajduję się moja torebka. Na szczęście ją znalazłam i po sprawdzeniu godziny zdałam sobie sprawę, że jest dość wcześnie. Po chwili przypomniał mi się ten chłopak, który tak jakby mnie uratował przed własną głupotą. Chwiejnym krokiem ruszyłam w stronę wyjścia, tam gdzie go zostawiłam. Gdy byłam na miejscu w głowie jeszcze bardziej mi się kręciło od tego chodzenia więc usiadłam znowu na podłodze. Rozejrzałam się i nikogo nie było. Poszedł sobie, może to i lepiej, może był to jakiś zboczeniec. Wokół mnie wszystko wirowało a ja musiałam się dostać jakoś do domu.

- Liv tu jesteś! - moja przyjaciółka przerwała moje rozmyślenia krzycząc moje imię. Następnie podniosła mnie z podłogi i pomagała utrzymać równowagę. Zaczęła mnie mocno tulić do siebie, dobrze wie, że tego nie lubię, ale nie sprzeciwiałam się, gdyż nie miałam siły i strasznie kręciło mi się w głowie. Po chwili jednak moje ciało ogarnęła złość i zmieniłam zdanie.
- Gdzie ty byłaś do diaska?! - krzyknęłam odpychając ją od siebie i od razu zaczęłam tego żałować, bo ból przeszył całą moją głowę. Zaczęłam powoli oddychać. - Dobra nic nie mów, zabierz mnie do domu.
- No już dobrze, dobrze. To nie moja wina, że sama sobie nie umiesz poradzić i tańczyłaś na stole... - przerwała widząc jak piorunuje ją wzrokiem.
- Umiem SAMA - podkreśliłam to słowo - sobie poradzić i skąd wiesz, że tańczyłam na stole, bo skoro mnie nie powstrzymałaś musiałaś wyjść z imprezy? - spytałam wściekła.
- Yyy... - zaczęła się jąkać. - Kolega Nick'a nas poinformował bo to on ci pomógł - powiedziała Brook ostrożnie patrząc na chłopaka.
- Tak on ci pomógł i powiedział, że mamy się tobą zająć - dodał po chwili Nick.
- Taaa pomógł mi, ciekawe jak - odparłam szorstko. - Dobra zabierzcie mnie do domu, albo wezwijcie taksówkę bo ja nie jestem w stanie. - dodałam i na chwiejnych nogach ruszyłam na zewnątrz.

Brook z Nick'iem wezwali mi taksówkę, gdyż chcieli jeszcze zostać na imprezie. Dla mnie było to na rękę bo nie chciałam z nikim gadać o tym co się wydarzyło na tej głupiej imprezie. Zapewne zrobiłam z siebie pośmiewisko. Mam nadzieję, że nie spotkam moich rodziców - pomyślałam będąc już przed domem. Zapłaciłam taksówkarzowi i ruszyłam w stronę domu.

Nadzieja matką głupich - pomyślałam przekraczając próg.

- Miałaś nie wychodzić - krzyknęła matka. - Czy ty...czy ty...mój Boże...ty jesteś pijana!! - krzyknęła tak głośno, że musiałam zatkać uszy, żeby nie ogłuchnąć.
- Nie jestem pijana - zaśmiałam się bo przecież jestem. - No może troszeczkę - dodałam chichocząc. Na twarzy mojej rodzicielki malował się ogromny szok połączony z wściekłością i czymś jeszcze...no tak rozczarowaniem. Trochę mi się zrobiło przykro, że na każdym kroku ich rozczarowuje, a szczególnie matkę. Nie o takiej córce marzyli - dodał wścibski głos.
Nie chciałam z nią rozmawiać, znowu byłam wściekła. Nie wiem czy bardziej na matkę czy na siebie, za to, że nie jestem taka jaką chcieli by mnie widzieć rodzice czy za to, że nie akceptują mnie taką jaką jestem. Ruszyłam w stronę schodów do mojego pokoju gdy nagle poczułam uścisk matki na mojej ręce.
- Jeszcze z tobą nie skończyłam! - krzyknęła, naprawdę była wściekła. Chciałam wyrwać rękę, ale ona uniemożliwiła mi to poprzez jeszcze mocniejszy uścisk, który przeszył bólem moją rękę. - Nie tak cię wychowaliśmy! Znosiłam twoje sprzeciwy w różnych błahych kwestiach, ale teraz przesadziłaś. - powiedziała ostrym jak brzytwa tonem. Nigdy się tak do mnie nie zwracała. Poczułam jak powieki zaczynają mnie piec i szybko odgoniłam niechciane łzy, które na szczęście nie popłynęły mi po policzku. Nie będę przy niej płakać jak małe dziecko.
- Idę na górę! - krzyknęłam i wyrwałam jej rękę, czując niemiłosierny ból w miejscu, gdzie wcześniej trzymała moja rodzicielka.
- Jutro porozmawiamy! - dodała wściekle matka i ruszyła do sypialni.

Odwróciłam się i zobaczyłam jak w progu kuchni stoi Marika. Patrzyła na mnie obojętnym wzrokiem, a w jej oczach widziałam rozczarowanie połączone z bólem. Nie mogłam znieść tego, że ona tak na mnie patrzy. Po policzku popłynęły mi łzy i pobiegłam szybko na górę zamykając się w pokoju. Osunęłam się na podłogę opierając się o drzwi i zaczęłam szlochać. Alkohol już prawie cały ze mnie wyparował. Przed oczami miałam cały czas wzrok Marki. Zawiodłam ją, zawiodłam wszystkich. Nie jestem córeczką, o której zawsze marzyli. Inteligentną, zdolną, grzeczną i poukładaną, ja jestem zupełnym przeciwieństwem. Z każdym dniem nienawidziłam siebie coraz bardziej. Wstałam szybko z podłogi i poszłam wziąć kąpiel. Po umyciu przebrałam się w krótkie czarne shorty i różowy top i skierowałam się w stronę łóżka. Przed pójściem spać sprawdziłam czy moja poduszka jest na swoim miejscu, po chwili się do niej przytuliłam. Potrzebowałam teraz tego aby ktoś mnie przytulił, żeby powiedział, że cieszy się z tego jaka jestem a nie z tego jaką chce mnie widzieć. Jeszcze mocniej ścisnęłam poduszkę wiedząc, że ona musi mi wystarczyć. Usłyszałam dźwięk przychodzącej wiadomości więc podniosłam się i wzięłam telefon z szafki nocnej.

Od: Brook ♥
Hej Liv :* mam nadzieję, że jesteś bezpiecznie w domu.

Co oni mają z tym bezpieczeństwem?

Do: Brook ♥
Nie, wiesz co krasnoludki mnie porwały i nie wiem gdzie jestem. Musisz mnie znaleźć...Cała i zdrowa, dobranoc :*

Po wysłaniu wiadomości odłożyłam telefon i już miałam układać się do snu, gdy ciszę znowu przerwał dźwięk przechodzącego sms'a. Ughh...Brook przecież zawsze wie, że jak ja pierwsza napisze dobranoc to już idę spać i powinna sobie to darować. Ale to jest Brook, tego się nie ogarnie. Zapaliłam lampkę nocną i wzięłam wkurzona telefon do ręki i już miałam szykować jakąś cięta riposte, gdy na wyświetlaczu widniał nieznany numer. Moje ciało przeszedł dreszcz niepokoju. Drżącymi palcami dotknęłam na wiadomość aby móc ją odczytać.

Od: nieznany
Nieźle się bawiłaś dzisiaj na imprezie. Alkohol i o mały włos a fundnęłabyś ludziom darmowy striptiz. Ciekawe czy te fotki spodobały by się twoim rodzicom. Dobranoc maleńka.

Co? Skąd on to ma?! Na ekranie widniały zdjęcia z dzisiejszej imprezy jak tańczyłam na stole. Boże jak rodzice się o tym dowiedzą to mnie zabiją!
Czyli musiał być na tej imprezie. I to wcale nie były jakieś żarty. Po chwili przyszedł następny sms.

Od: Nieznany
A i niezapomnij zgasić światła. Śpij dobrze.

Po odczytaniu szybko wstałam z łóżka i pobiegłam do okna wyglądając za nie. Usłyszałam pisk opon i zobaczyłam jak samochód niedaleko mojego domu szybko odjeżdża. Moje serce waliło tak, że myślałam, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Ruszyłam z powrotem w stronę łóżka, cała się trzęsłam, wiedziałam, że dzisiaj już nie zasnę. Boże nawet nie mam z kim o tym porozmawiać. Patrzyłam się w sufit i nie mogłam pozbierać myśli. Czego ten ktoś może ode mnie chcieć?! Zaczęłam oddychać aby się uspokoić. Po chwili już oddychałam spokojnie a w głowie miałam totalny kataklizm. Muszę sobie poradzić sama - pomyślałam. Wiem tylko tyle, że nie mogę pokazać mojemu prześladowcy, że się go boję.

Tylko Nie Ty ~ Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz