Rozdział 29

1.1K 37 3
                                    

- Zostaw ją skurwielu! - ktoś krzyknął, ale nie rozpoznałam głosu, zapewne z tego całego zamieszania.

Otworzyłam oczy i zobaczyłam jak wściekły Zayn powalił tamtego mężczyznę na ziemię i okłada go pięściami.

- Boże Olivia nic ci nie jest? - spytała przez łzy Brook i podniosła mnie z ziemi zamykając w mocnym uścisku. Policzki miałam lekko wilgotne od łez, ale mimo, iż miałam ochotę płakać nie pozwoliłam łzom spłynąć po policzkach. Zobaczyłam jak tamten mężczyzna uderza Zayn'a w twarz i ucieka na co odskoczyłam od Brook i ruszyłam w stronę Zayn'a, który leżał na ziemi. Podbiegłam do niego i szybko zostałam przyciągnięta do jego ciała. Zayn przytulił mnie mocno do siebie i zaczął masować jedną ręką moje plecy.

- Boże Olivia nic ci nie jest? - spytał z troską w głosie odsuwając się ode mnie, aby móc spojrzeć na moją twarz. Gdy patrzyłam w jego oczy widziałam w nich troskę. Zaczął jeździć kciukiem po moim policzku, ale po chwili przypomniałam sobie dziewczynę z klubu i szybko odsunęłam się od niego wstając. Spojrzał na mnie zdezorientowany, ale ja nic nie powiedziałam tylko ruszyłam biegem przypominając sobie o rannym ochroniarzu.

- Dzwońcie po pogotowie! - krzyknęłam. Słyszałam jak Zayn oraz Brook biegną za mną zapewne nie wiedząc o co mi chodzi.

Po chwili klęknęłam przy rannym ochroniarzu, zobaczyłam wokół niego kałuże krwi i od razu sprawdziłam puls. Był ledwo wyczuwalny, ale na szczęście żył. Słyszałam jak Brook dzwoni po karetkę na co odetchnęłam z ulgą. Zdjęłam sweterek i przy pomocy Zayn'a zawiązałam go wokół rany, aby zatamować choć odrobinę krwawienie. Boże to wszystko to była moja wina, gdybym nie wyszła nic podobnego by się nie stało. Dlaczego wyszłam z tego głupiego klubu? To wszystko moja wina! Poczułam jak po policzku spływa mi pojedyncza łza, którą szybko starłam.

- Dlaczego wyszłaś z klubu?! - krzyknął wściekły Zayn. Nic nie odpowiedziałam, klęczałam przy panie Robinsonie milcząc i osądzając siebie w myślach. - Olivia mówie do ciebie?! - krzyknął podnosząc mnie z ziemi.
- Zostaw ją Zayn, nie widzisz w jakim jest stanie - szepnęła Brook kładąc rękę na ramieniu Zayn'a, którą szybko strzepnął.
- Nie interesuje mnie to! Zachowałaś się jak rozpieszczone dziecko! Pomyślałaś jak twoja przyjaciółka będzie się czuła, gdy znikniesz bez słowa! - krzyknął w moją stronę. Był wściekły, bardzo wściekły, ale miał rację. Nie pomyślałam o nich, działałam pod wpływem emocji, które ogarnęły moje ciało. Przez widok jego z tamtą dziewczyną. - Gdybyś nigdzie nie poszła nic podobnego nie miało by miejsca! - spojrzałam na niego zaskoczona, czułam się tak jakby mnie spoliczkował, ale w tej chwili nawet to by było lepsze od wypowiedzianych przez niego słów. Teraz już byłam pewna, że to moja wina a Zayn dał mi to jasno do zrozumienia. - To nie tak...Olivia...nie miałem tego na myśli - zaczął się jąkać.
- Zostaw mnie - szepnęłam oddalając się od nich i gdy byłam jakieś pięć metrów dalej usiadłam na ziemi odwracając się do nich plecami. Niecierpliwie czekałam na przyjazd karetki, chciałam żeby ten koszmar się już skończył, łzy spływały strumieniem po moich policzkach, ale na szczęście zarówno Zayn jak i Brook nie mieli o nich pojęcia.

Zayn

Po wypowiedzeniu tych słów do Olivii, od razu ich pożałowałem. Nie chcę żeby myślała, że myślę, iż to wszystko jest przez nią. Powiedziałem to, bo byłem na nią wściekły. Bylem zły za to, że wyszła bez słowa z klubu, i gdybyśmy nie wyszli z klubu ona mogła tu leżeć...już martwa. Boże nie mogę nawet o tym myśleć. Nawet nie wie jaką ulgę poczułem, gdy zobaczyłem, że nic poważnego jej się nie stało oprócz krwi, która zapewne wcześniej spłynęła jej z nosa, ale to nie było nic poważnego.
Postanowiłem ją zostawić samą i w ogóle sam też wolałem się uspokoić.

Zabiję Nick'a, co on odpierdolił?! Kurwa miał nikogo nie zranić! I skąd do kurwy nędzy miał ten jebany nóż?! Popierdoliło go! Nawet nie dałem mu znaku, a ten zrobił to po swojemu co nie jest w jego stylu.

Olivia

Gdy pogotowie przyjechało na miejsce, chciałam jechać z nimi do szpitala lecz nie mogłam gdyż nie byłam nikim z rodziny. Lekarz powiadomił policję i oznajmił nam, że będziemy musieli złożyć zeznania i abyśmy jutro z rana stawili się na pobliskim posterunku policji. Lekarz powiedział, że pacjent jest w stabilnym stanie i na pewno będzie żył, głośne westchnienie ulgi uleciało z moich ust. Gdy karetka odjechała dopiero teraz poczułam, że nogi mam jak z waty i od razu upadłam na ziemię. Nie mogłam zapanować nad swoim ciałem. Zayn wraz z Brook podbiegli do mnie.

- Liv co się dzieje? - spytała zmartwiona Brook, zobaczyłam jak z jej oczu ulatują kolejne łzy.
- Nic... - rzuciłam próbując wstać, poczułam ręce Zayn'a wokół mojej talii i od razu je strzepnęłam. Nie potrzebuję pomocy od niego, nic od niego nie chce. - Nie dotykaj mnie! - wysyczałam, wstając czułam ból całego ciała.
- Teraz będziesz się zachowywać jak mała dziewczynka? - spytał zły. Posłałam mu wściekłe spojrzenie i nic nie mówiąc ruszyłam przed siebie.

Co to wszystko było? Ta cała dzisiejsza sytuacja wydarzyła sie zaledwie godzinę temu, a wydaje mi się jakby minęła wieczność.

Słowa Zayn'a to był cios poniżej pasa, jeszcze nigdy nikt nie zranił mnie tak tylko gadaniem. Jednak to prawda, że słowa bolą bardziej niż ciosy fizyczne. Wolałabym żeby mnie spoliczkował. Nie chcę o nim myśleć, chce zapomnieć o naszych pocałunkach, które wyłącznie dla mnie miały jakieś znaczenie.

Po dwudziestu minutach dotarliśmy na parking, gdzie stał samochód Zayn'a. Z niechęcią weszłam do środka i zapięłam pasy. Odwróciłam się w stronę okna i tępo wpatrywałam się ciemność za szybą samochodu. Brook nie jechała z nami, gdyż przyjechała wcześniej do baru swoim samochodem, ale obiecała, że jedzie do mnie na noc na co się zgodziłam. Nie przyznałam się jej, ale dzisiaj jej bardzo potrzebowałam i jak zawsze mogłam na nią liczyć.

- Olivia możemy porozmawiać jak ludzie? - spytał ze spokojem Zayn przerywając przy tym panującą ciszę.

Nic się nie odzywałam, nie chce z nim rozmawiać.

- Olivia do kurwy nędzy! - podniósł głos bijąc jedną ręką w kierownicę ówcześnie parkując samochód.

Wściekła wyszłam z samochodu przy okazji trzaskając drzwiami. Musiałam odetchnąć świeżym powietrzem i odeszłam kilka kroków od samochodu siadając na krawężniku chodnika.

- Dobrze wiesz, że nie chciałem tego powiedzieć - podszedł do mnie i schylił się tak aby być na równi ze mną. Spojrzałam na niego, ale po chwili szybko się poderwałam z chodnika odchodząc na bezpieczny dystans. Nie mogłam być tak blisko niego, nie teraz...już nigdy.
- Gdybyś nie chciał to byś nie powiedział - szepnęłam odwrócona do niego plecami. Nie będę na niego patrzeć, nie mogę, nie chcę. - Ale rozumiem, że tak myślisz i ja wcale nie uważam inaczej - dodałam sciszając głos.
- Co ty pieprzysz Olivia! - odwrócił mnie w swoją stronę. - To nie jest twoja wina - dodał trochę ciszej przybliżając swoją twarz do mojej.
- Właśnie, że moja. Bo gdybym nie wyszła z klubu sama, gdybym nie zobaczyła ciebie... - chyba się zagalopowałam.
- Co? - spytał zdziwiony.
- Nieważne. Jedźmy już - powiedziałam chcąc się wyswobodzić z jego uścisku, ale mi się nie udało.
- Chybya ty nie myślisz, że ja i tamta dziewczyna - zaczął się śmiać. - To dlatego wyszłaś sama - dodał śmiejąc się. - Chyba nie jesteś zazdrosna? - poruszył dwuznacznie brawami. Jak on może się śmiać po tym co się stało?
- Nie jestem zazdrosna! - za bardzo podniosłam głos. - Po prostu gorzej się poczułam i widząc, że ty jak i Brook się dobrze bawicie postanowiłam wrócić do domu z moim ochroniarzem - chciałam zabrzmieć wiarygodnie, ale nie wiem czy mi się to udało. - Więc jak już sobie wyjaśniliśmy wszystko to wracajmy do domu - dodałam patrząc w jego oczy. Czekałam aż puści moje nadgarstki, zaczął zbliżać się do mojej twarzy, myślałam, że za chwilę mnie pocałuje, ale to się nie stało.
- Nie wierzę ci - szepnął w moje usta delikatnie je muskając, a potem mnie puścił i ruszył do samochodu.

Stałam tak chwilę oszołomiona, ale zaraz się otrząsnęłam i ruszyłam za nim.

- Myśl sobie co chcesz - powiedziałam. - Mam to gdzieś - dodałam zapinając pas. Zayn na moje słowa się zaśmiał, ale na jego szczęście nie rzucił jakimś głupim komentarzem. Odwróciłam się w stronę okna i teraz chciałam jak najszybciej znaleźć się w moim domu, a dokładniej w swoim pokoju. Z tą myślą odpłynęłam do krainy morfeusza.

Tylko Nie Ty ~ Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz