Rozdział 18

1.4K 40 0
                                    

Głośny trzask wybudził mnie ze snu. Gdy zobaczyłam jak odłamki stłuczonej szyby w oknie rozsypują się po podłodze mojego pokoju zaczęłam krzyczeć, a raczej wrzeszczeć. Wrzeszczałam jak opętana. Serce biło mi jak oszalałe, myślałam, że zaraz wyskoczy mi z piersi. Po chwili pokój rozjaśniło światło zapalone przez mojego ochroniarza, który wpadł do mojego pokoju jak burza.

- Olivia! - słyszałam przerażony krzyk mamy, która najprawdopodobniej biegła po schodach do mojego pokoju.

Przestałam krzyczeć, ale cała się trzęsłam. Kto mógł to zrobić? Po co ktoś stukł szybę w moim oknie pokojowym? Pan Robinson chodził po pokoju i szukał jakichś śladów. Kurde jakich śladów on szuka, przecież ktoś z zewnątrz wybił okno, nawet ja to wiem a nie jestem żadnym ochroniarzem czy kimś w tym stylu. Co on chce znaleźć w moim pokoju?

- Córeczko co się stało? - do pokoju wpadli przerażeni rodzice wraz z naszą gosposią. Mama podeszła do mnie a ja wstałam z łóżka i rzuciłam się jej w ramiona, mocno ją do siebie przytulając. - Co się stało kochanie? - powtórzyła pytanie.
- Ja...Boże...mamo ja nie wiem... - jąkąłam się, cała się trzęsłam ze strachu.
- Skarbie zadzwoń na policję - mama powiedziała patrząc na tatę.
- Nie mamo, nie dzwońcie... - zaczęłam szybko mówić, gestykulując rękami. Nie mogli powiadomić policji, jestem pewna, że to ta sama osoba, która mi groziła poprzez sms'y. Nie chcę się bardziej narażać na niebezpieczeństwo, a tym bardziej na niebezpieczeństwo mojej rodziny.
- Nie kochanie - przerwała mi stanowczo mama. - Dzwoń na policję - znowu zwróciła się do taty, na co on wyszedł z pokoju przykładając telefon do ucha. No nie...teraz mam przechlapane.
-Niczym się nie przejmuj kochanie, z nami jesteś bezpieczna - powiedziała mama trzymając mnie za rękę i siadając razem ze mną na łóżku. Marika objęła mnie i usadowiła się z drugiej strony łóżka obok mnie.

Po około piętnastu minutach policja już stała przed naszym domem, zapewne szukając jakichś śladów na zewnątrz nie to co mój ochroniarz. Zeszłam na dół po szczotkę do zamiatania, aby sprzątnąc odłamki szkła w moim pkoju.

- Ja się tym zajmę kochanie, a ty porozmawiaj z policją - powiedziała Marika zabierając mi szczotkę z ręki na co niechętnie się zgodziłam i ruszyłam w stronę funkcjonariuszy policji.

- Dobry wieczór - powiedział jeden z policjantów. - Zadamy pani kilka pytań, mamy nadzieję, że to żaden problem - ostatnie słowa skierował do mojej rodzicielki.
- Hmm...oczywiście, że żaden - odparła mama, rozmasowując ręce z zimna. - Może lepiej wejdźmy do środka - zaproponowała mama, wskazując ręką drzwi wejściowe.

Gdy już byliśmy w salonie postanowiłam usiąść na kanapie.
- Dobrze to może przejdźmy do rzeczy. - Zasugerował ten sam funkcjonariusz co poprzednio ze mną rozmawiał. - Czy ma pani jakichś wrogów? - padło pierwsze pytanie z jego ust. Nie wiedziałam czy powiedzieć o tych groźbach przez sms'y. Boję się, że się gdy wszystko powiem to moja rodzina będzie w niebezpieczeństwie, a tego bym nie chciała.
- Nie, raczej nie - skłamałam niepewnie. Policjant posłał mi pytające spojrzenie. - Ymm...na pewno nie mam żadnych wrogów - dodałam trochę pewniej niż za pierwszym razem. - No dobrze. - powiedział spoglądając na mnie i moją rodzicielke. - Powiedz nam co się stało - spojrzałam na niego unosząc jedną brew pytająco. - Z twojej perspektywy. Od samego początku, czyli opowiedz nam wczorajszy wieczór - dodał.
- Ymm...no dobrze. Po spotkaniu z przyjaciółmi wróciłam do domu z kolegą, który mnie podwiózł. Weszłam do domu i od razu skierowałam się do siebie, wzięłam kąpiel i ułożyłam się do snu - powiedziałam patrząc na swoje ręce. Wzrok policjanta mnie dekoncentrował i wolałam patrzeć wszędzie tylko nie na niego.
- A zauważyłaś coś niepokojącego po powrocie do domu? - spytał drapiąc sie po brodzie.
- Ymmm...nie chyba nie. W sumie nie zwracałam na nic zbytnio dużej uwagi, ale wydaje mi się, że gdyby coś było na rzeczy to z pewnością bym to zauważyła - powiedziałam tym razem patrząc wprost na funkcjonariusza.
- Dobrze i co było dalej?
- Ymm...gdy usnęłam obudził mnie trzask rozbitego okna, spanikowana zaczęłam krzyczeć, gdyż nie wiedziałam co się dzieje. W pokoju nikogo nie było, a po chwili wbiegł do środka mój ochroniarz... - nie dokończyłam, gdyż przerwał mi policjant, tym razem odezwał się ten drugi, który od początku nic się nie odzywał.
- Masz ochroniarza? - spytał zdziwiony. Chciałam już coś powiedzieć, ale przerwał mi głos mamy.
- Tak ma ochronę, ze względu na posadę jej ojca. Gdy ktoś z nią jest czuję się spokojniejsza. - powiedziała mama.
- A zdarzyło się coś podobnego wcześniej? - spytał mamy.
- Nie, to pierwsza taka sytuacja - powiedziała pewnie.
- No dobrze. - odezwał się znowu pierwszy policjant. Funkcjonariusze spojrzeli na siebie znacząco i jeden skinął drugiemu głową. - Doszliśmy z kolegą do wniosku, że to musiał być jakiś psikus. Ktoś robi sobie z pani żarty. Nie ma się czym martwić, ale gdyby sytuacja się powtórzyła prosimy dzwonić i wtedy potraktujemy bardziej poważnie. - powiedział. Nie wydaje mi się, że to był jakiś żart, ale siedziałam cicho.
- No dobrze - mama niechętnie przytaknęła na ich słowa, ale widziałam, że nadal była niespokojna.
- W takim razie dobranoc - pożegnali się i wyszli, a mama doprowadziła z tatą ich do drzwi.

Ruszyłam w stronę schodów i zobaczyłam Marike stojącą przy ścianie ze szczotką w ręce.
- Marika nie ładnie tak podsłuchiwać - mimo wszystko na ten widok się zaśmiałam.
- Nie mogłam się powstrzymać - usmięchnęła się. - Ci policjanci to banda jakichś nieudaczników. - skomentowała Marika zdenerwowana.
- Uspokój się - przytuliłam ją. - Może ktoś naprawdę sobie robi żarty, mało to idiotów na tym świecie? - Zaśmiałam się chcąc rozładować napięcie.
- Dobra, to ja idę posprzątać - powiedziała kierując się w stronę schodów.
- Marika zaczekaj - zatrzymałam ją. - Ja to zrobię a ty odpocznij. Ja i tak w sumie nie zasnę - dodałam i wzięłam od niej szczotkę.
- No dobrze. Pójdę zrobić nam zielonej herbaty, bo ja też nie mam ochoty spać. - powiedziała.
- Mam nadzieję, że jutro będę miała wstawione nowe okno, bo nie usnę w innym łóżku - powiedziałam.
- To może ja najpierw pościele ci w pokoju gościnnym - odparła.
- Marika - upomniałam ją. - Nie jestem kaleką i mówiłam ci, że nie zasne w innym łóżku, a gdy będę chciała się zdrzemnąc to położę się na kanapie - powiedziałam stanowczo. - A teraz zrób tą zieloną herbatę to może się uspokoisz, bo bardziej jesteś zdenerwowana ode mnie - dodałam przytulając ją.
- Przepraszam, ale bardzo sie bałam o ciebie - uścisnęła mnie mocniej. - Kocham cię kruszynko - uśmiechnęłam się na jej słowa.
- Ja ciebie też - powiedziałam szczerze i ruszyłam do góry, aby posprzątać pokój.

Kończyłam już zamiatanie, bo zostało mi jeszcze tylko pod łóżkiem. Gdy się schyliłam zobaczyłam tam dużej wielkości kamień owinięty w jakąś kartkę związaną sznurkiem. Czy to tym kamieniem ktoś wybił szybę w moim pokoju? - pomyślałam. Jak mógł go pan Robinson nie zauważyć? Przecież się rozglądał po pomieszczeniu, ale zapewne nie zaglądał pod łóżkiem. Wzięłam go do ręki i siadając na łóżku zaczęłam powoli rozwiązywać supeł. Rozwinęłam zwiniętą kartkę i czytając to co jest tam napisane zamarłam. Serce biło mi jak oszalałe, wypuściłam kartkę z ręki i zaczęłam się trząść. Słowa napisane na kartce huczały mi w głowie.

~~~~~~~
Fiufiufiu no i mamy kolejny :* mam nadzieję, że ktoś to czyta i zostawia po sobie ślad za pomocą gwiazdek i komentarzy, które dają mi wene i motywacje do pisania kolejnych rozdziałów.
Buziaczki kochani :****** i do następnego ♥♥♥

Tylko Nie Ty ~ Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz