Rozdział 14

1.7K 45 3
                                    

Następnego dnia obudziłam się ciężko dysząc. Byłam cała zalana potem, czułam jak piżama przykleja się do mojego ciała. Spojrzałam na zegarek i było bardzo wcześnie, około szóstej. Obudziłam się, gdyż miałam dość nietypowy sen, albo i koszmar. Śniło mi się, że byłam w ciemnym pokoju, w którym widziałam tylko oczy. Ciemno brązowe oczy, nie kogo innego jak Zayn'a. Patrzyły na mnie z początku bez wyrazu, obojętnie a po chwili pochłonęła je czerń. Były ciemne jak noc, ledwie co je widziałam w tym ciemnym pomieszczeniu. Przebłyski nienawiści, czystej nienawiści dawały znak, że wciąż tam były. Nie mogłam znieść tego widoku w moim śnie, chciałam stamtąd uciec jak najszybciej, ale moje ciało nie reagowało na jakikolwiek ruch. Strach mnie sparaliżował, jedynie co mogłam zrobić to krzyczeć. Krzyczałam z całych sił, a potem się wybudziłam. Gdy mój oddech stał się równomierny, postanowiłam wziąć zimny prysznic, musiałam się ochłodzić. Wstając z łóżka noga zaplątała mi się w prześcieradło, które przykleiło się do mojego mokrego od potu ciała i z piskiem runęłam na ziemię.

Ała - powiedziałam do siebie pocierając ręką obolałe kolano. - Niech by to szlak! - krzyknęłam wstając pośpiesznie z podłogi przy okazji zarzucając kołdrę na łóżko, która poleciała razem ze mną na ziemię.
- Wszystko w porządku? - zza drzwi uchyliła się twarz mojego ochroniarza, który po chwili znalazł się w moim pokoju. Rozglądał się w nim jakby szukał jakiegoś złoczyńcy. Całkiem o nim zapomniałam.
- Tak, następnym razem nie zaglądaj do mojego pokoju. Nikogo tu nie ma, miałam mały wypadek - wskazałam ręką na podłogę przy łóżku. - na przyszłość chcę mieć choć trochę prywatności! - wysyczałam wściekła przez zaciśnięte zęby. - A gdybym była naga to co wtedy? - spytałam unosząc jedną brew.
- Przepraszam bardzo, ale usłyszałem krzyk, który mnie zaniepokoił więc pomyślałem... - nie dałam mu dokończyć, ale jego mina na moje niestosowne pytanie była bezcenna. Miałam ochotę wybuchnąć niepochamowanym śmiechem, ale się powstrzymałam zachowując poważną minę.
- To nie myśl - odparłam szorstko. - A teraz opuść mój pokój - rzuciłam wskazując na drzwi.
- Jeszcze raz przepraszam - powiedział i ruszył w kierunku drzwi.

Po wzięciu zimnego prysznicu, przebrałam się w strój sportowy i miałam zamiar wyjść i pobiegać. W sumie długo siedziałam w domu, aż za długo. A co do mojego ostatniego wyjścia to rodzice nie muszą o nim wiedzieć. Wychodząc z pokoju zobaczyłam ochroniarza z rękami rozłożonymi wzdłuż ciała z poważną miną. Spojrzał na mnie, na co ja posłałam mu wrogie spojrzenie i skierowałam się na dół. Po chwili usłyszałam odgłos jego kroków za sobą.

- Ej koleś, ide pobiegać i nie musisz iść ze mną - odwróciłam się w jego stronę zatrzymując się na środku schodów.
- Przepraszam, ale ja tylko wykonuję swoje zadanie - odparł stając na przeciwko mnie, nawet na mnie nie patrząc na co ja parsknęłam.
- O kochanie, a ty dokąd się wybierasz? - spytała matka pojawiając się u dołu schodów. Znowu się do mnie tak zwraca, co z nią jest nie tak? - Jak się nie mylę to masz jeszcze szlaban droga damo - stwierdziła gładząc swoją tym razem czarną spódnicę. Co ona ma jakiś tik czy co?
- Tak wiem, ale chcę tylko pobiegać - powiedziałam idąc w jej kierunku, ale najwyraźniej jej tym nie przekonałam, więc kontynuowałam dalej. - No bo wiesz od września będą zawody na długie dystanse, a wiesz jak bardzo zależy mi na zwycięstwie, więc dobrze by było gdybym już zaczęła się przygotowywać - po skończeniu zrobiłam maślane oczy, dla lepszego efektu i chyba mi się udało.
- Hmm...no dobrze, ale poczekaj na pana Robinsona żeby mógł się przebrać w strój sportowy, a my w tym czasie zjemy razem śniadanie - uśmiechnęła się do mnie biorąc mnie za dłoń na co ją wyrwałam.
- Ale mamo, nie ma sensu aby ze mną biegł pan Robinson - mówiłam w miarę spokojnie, a w środku aż kipiałam ze złości. No bo teraz niby wszędzie będzie za mną łaził?!
- Olivio dyskutowaliśmy już na ten temat. Albo pan biegnie z tobą, albo będziesz musiała zrobić sobie cardio w domu. Wybór należy do ciebie - uśmiechnęła się zwycięsko. - W sumie i tak poszłam ci na rękę, bo twój szlaban się jeszcze nie skończył - dodała biorąc mnie za rękę, aby zjeść ze mną śniadanie.
- Ughhh...no dobrze - poszłam z matką w stronę jadalni. Musiałam jej przyznać rację, a nie lubiłam tego robić nawet w myślach. Muszę przyznać, że ostatnio inaczej się zachowuje, co mnie bardzi dziwi zważywszy na jej humorki w ostatnim czasie.

Gdy razem z matką siadłyśmy do stołu Marika przyniosła nam śniadanie. Moim oczywiście była owsianka z świeżymi owocami leśnymi, które tak bardzo uwielbiam. Na mamy talerzu widniała jajecznica z bekonem.
- Jak zawsze idelanie - mruknęłam patrząc na swój talerz. - Dziękuję Marika - spojrzałam na naszą gosposię posyłając jej jeden z moich szczerych uśmiechów, który Marika odwzajemniła.

- Córeczko chciałam cię przeprosić za moje ostatnie zachowanie - powiedziała ze skruchą w głosie mama, gdy Marika opuściła jadalnię. - Ostatnio żyjemy z tatą w ciągłym stresie, cały czas się o ciebie martwiłam, ale w rzeczy samej nie usprawiedliwia to mojego zachowania. - złapała mnie za dłoń i spuściła wzrok. - Przepraszam Cię kochanie - powiedziała spoglądając na mnie. Muszę przyznać, że brakowało mi mamy, wcześniej nasze kontakty były lepsze i mam nadzieję, że teraz też tak będzie.
- Ja też w sumie cię przepraszam - powiedziałam szcerze. - Przepraszam też za to, że nie jeetem waszą wymarzoną córeczką - tym razem to ja spuściłam wzrok.
- Kochanie jesteś naszą wymarzoną córeczką i nie zamieniłabym cie na żadną inną, a wiesz dlaczego? - podniosłam na nią wzrok. - Dlatego bo kocham cię nad życie - dodała wstając z krzesła i przytulając mnie do siebie.
- Ja ciebie też mamo - oddałam uścisk. - Brakowało mi ciebie - dodałam.

Po skończonym śniadaniu poszłam pobiegać. Muszę przyznać, że nie spodziewałam się tego po mamie, ale dobrze, że sobie wyjaśniłyśmy wszystko. Te nasze wspólne kłótnie doprowadzały mnie do szału, wypowiedziane słowa, których obydwie potem żałowałyśmy. Teraz powinno być między nami wszystko okej, w ogóle ostatnio w moim życiu jakoś się układa. Pogodziłam się z mamą i Brook, a ten mój prześladowca skończył na swoich pogróżkach no i oczywiście na zdjęciach, ale od tamtej pory z jego strony nic się nie wydarzyło. Mam nadzieję, że już tak zostanie. Zapewne dał sobie spokój na szczęście.

Muszę przyznać, że bardzo wkurzała mnie obecność mojego ochroniarza. Ludzie patrzyli na nas jak na idiotów mimo, iż mój ochroniarz biegł za mną trochę w tyle. Dopiero co zaczął swoją pracę, a ja już mam go dość. Przez to czuję się jak bym była uwięziona w jakiejś klatce, do której klucz znajduje się u moich rodziców. Nie chcę się znowu znimi kłócić, więc ochroniarz musi zostać na moje nieszczęście. Po przebiegnięciu około dziesięciu kilometrów wróciłam z powrotem do domu. Weszłam na górę nawet nie oglądając się za moim ochroniarzem. Wzięłam kąpiel i nałożyłam krótkie dżinsówe spodenki a do tego różowy top, a na nogi założyłam czarne japonki.

 Wzięłam kąpiel i nałożyłam krótkie dżinsówe spodenki a do tego różowy top, a na nogi założyłam czarne japonki

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Gdy byłam już gotowa wyszłam na dwór, gdyż była ładna pogoda. Położyłam się na hamaku i włączając głośno muzykę w telefonie włożyłam słuchawki i zamknęłam oczy rozmyślając o ostatnich wydarzeniach.

Tylko Nie Ty ~ Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz