Rozdział 20

1.4K 44 1
                                    

Po godzinnym bieganiu wróciłam do domu. W progu przywitała mnie zdziwiona Marika.

- A gdzie twój ochroniarz?! - prawie krzyknęła. Podeszłam szybko do niej i zasłoniłam jej dłonią usta. Pan Robinson nie mógł się dowiedzieć, że go wykiwałam.
- Cicho bądź, a ja ci zaraz wytłumaczę - powiedziałam szeptem. Spojrzałam na jej oczy, które pokazywały, że się zgadza na taki obrót sprawy.

- Marika ja tylko biegałam i jak widzisz nic mi nie jest - powiedziałam ruszając z nią do kuchni.
- Ale bez ochrony? Olivio przykro mi to mówić, ale jesteś bardzo nieodpowiedzialna - rzuciła stając i patrząc mi w oczy. - Nie zdajesz sobie sprawy z powagi sytuacji, a wczorajsza powinna dać ci dużo do myślenia - dodała idąc do kuchni.

Marika w sumie miała trochę racji, ale nie chciałam jej zostawić samej bez opieki. Gdyby coś się stało zawsze byłby tu pan Robinson. Po słowach mojego prześladowcy nie wiem czy mogę mu wierzyć w kwestii, że Marika jest bezpieczna jak nie pisne słówka. Wolałam nie ryzykować i nie zostawiać jej samej sobie, ale też nie mogę jej tego powiedzieć.

- Wiem, przepraszam - powiedziałam ruszjąc za nią do kuchni. - Po prostu źle się czuję jak ktoś chodzi za mną krok w krok - wyrzuciłam z siebie siadając na krześle barowym.
- Czy ty w ogóle myślałaś o swoim bezpieczeństwie? Wiesz, że to była idealna okazja, żeby cię skrzywdzić dla tego złoczyńcy! - krzyknęła. Kurde pierwszy raz Marika podniosła na mnie głos. - Wiesz jak się martwiłam, gdy ciebie nigdzie nie było, a pan Robinson stał na górze?
- Ale nic mu nie powiedziałaś o tym, że mnie nia ma? - spytałam szybko przerywając jej.
- Olivio myślisz tylko o sobie - rzuciła.
- Marika to nie tak - zaczęłam. - Tylko to wczoraj to zapewne jakiś psikus, który się więcej nie powtórzy - skłamałam. Musiałam jej wmówić, że to jakichś głupi żart. Nie chcę, żeby sie cały czas denerwowała tym wszystkim. - Jeszcze raz przepraszam - spuściłam głowę.
- Ja też przepraszam, nie powinnam tak na ciebie naskakiwać, ale naprawdę się martwiłam. - Podeszła do mnie i mocno objęła. - Obiecaj, że więcej nie wyjdziesz bez ochrony z domu - odsunęła się ode mnie i spojrzała na mnie z góry na co lekko pokiwałam jej głową. Bałam się użyć tego słowa "obiecuję", gdyż wiedziałam, że pomimo wszystko będę musiała dotrzymać danej obietnicy. Dlatego wolałam pokiwać głową. - A i nic nie powiedziałam ochroniarzowi o twojej nieobecności - powiedziała na co z uśmiechem na ustach rzuciłam jej się na szyję. - A i okno już masz wstawione w pokoju - dodała na co ponownie się usmiechnęłam.
- Idealnie - szepnęłam.

Po rozmowie z Mariką ruszyłam na górę, aby wziąć prysznic. Mój ochroniarz nie stał już koło moich drzwi, zapewne odsypiając nieprzespaną noc. Weszłam do pokoju i biorąc czyste ubrania z garderoby oraz czystą bieliznę skierowałam się do łazienki.

Wzięłam szybki prysznic i po wysuszeniu ręcznikiem ubrałam się w przygotowane wcześniej ubrania.

Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Brook

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wzięłam telefon do ręki i zadzwoniłam do Brook.

- Hej - przywitałam się rzucając się na łóżko. - Masz czas? - spytałam przygryzając wargę.
- Cześć - powiedziała promiennie. - No jasne, że mam. Dla ciebie zawsze - usmiechnęłam się na jej słowa, cała Brook. - Będę za trzydzieści minut. - Dodała i się rozłączyła.

Tylko Nie Ty ~ Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz