Rozdział 3

2.7K 72 2
                                    

- Hmm...więc jak już powiedziałyśmy sobie to co mamy do powiedzenia a raczej ja powiedziałam - zaśmiała się...
- Jeszcze raz przepraszam. Wiem, że czasem zachowuje się okropnie, ale mam swoje nerwy, pękam jak struna. - przerwałam jej. - Spróbuję się ogarnąć następnym razem.
- Wiem ja też przepraszam. Nie powinnam się tak zachować, ale ty rzadko okazujesz uczucia i to było dość dziwne. - odparła. - Ale zapomnijmy o sprawie ważne, że sobie już to wyjaśniłyśmy. To co może obejrzymy jakiś film? - zaproponowała.
- Dobra to włącz coś na laptopie a ja zrobię pop-corn - powiedziałam wstając z łóżka.
- Przecież ty nie jesz takich rzeczy - powiedziała lustrując mnie zdziwionym spojrzeniem.
- Tak, ale ty jesz - posłałam jej uśmiech. - Ja chętnie zjem sobie marchewkę - klasnęłam w dłonie i wyszłam z pokoju kierując się do kuchni.

- Olivio proszę byście się z Brook trochę ciszej zachowywały bo tata pracuje w swoim gabinecie i potrzebuje ciszy i spokoju - poinformowała mnie matka patrząc na mnie surowym wzrokiem.
- Wszędzie praca i praca nic się dla was innego nie liczy! - podniosłam głos i skierowałam się do kuchni zrobić przekąski, gdyż nie chciałam się kłócić z moją rodzicielką.

Włożyłam pop-corn maślany do kuchni mikrofalowej taki jaki Brook lubi. I umytą marchewkę pokroiłam w krążki. Przygotowałam napoje i wzięłam przygotowane przekąski kierując się do mojego pokoju. Po drodze spotkałam matkę, która chyba nie zamierzała dać mi dzisiaj spokoju.

- Nie takim tonem Olivio! Nie zapominaj, że jestem twoją matką! - podniosła głos. Nawet nie chciało jej się iść za mną do kuchni tylko czekała na mnie w korytarzu.
- Taaa...sory ide do siebie - zlekceważyłam jej ton i poszłam na górę.

- I co oglądamy? - spytałam wchodząc do pokoju.
- Ooo maślany mój ulubiony! - pisnęła. - Aaa i niczego nie znalazłam - zrobiła minę małego szczeniaczka. - Może masz ochotę na jakieś romansidło? - spytała z nadzieją w głosie. Wie, że ja nie oglądam komedii romantycznych. Raczej czytam książki o takiej tematyce, ale ona o tym nie wie. Nikt nie wie, że tak w głębi serca marzę o tej prawdziwej i nieskończonej miłości. I nikt nie musi wiedzieć, to jest moja jedna z wielu tajemnic.
- Zdecydowanie dramat - odparłam lekceważąc Brook, która zrobiła smutną mine. Zabrałam jej laptopa i ułożyłam sobie na kolanach wyszukując jakiegoś dramatu.
- Ughhh...z tobą chyba nigdy nie obejrzę filmu romantycznego. Chyba, że się w końcu zakochasz - powiedziała uśmiechając się.
- To raczej niemożliwe - odparłam nawet na nią nie patrząc. - Co powiesz na Bez litości? - spytałam zajadając przygotowaną marchewkę.
- Ale to jest horror? Przecież wiesz, że ich nie lubię - odparła wkurzona.
- To polubisz - zlekceważyłam ją.
- Liv! - krzyknęła.
- No już dobrze, dobrze - powiedziałam. - To może wybierzemy taki w którym jest miłość, ale nie skończy się z szczęśliwym zakończeniem? - spytałam.
- Ok to dawaj "Twój na zawsze" - zaproponowała.
- Niech będzie - włączyłam film i zaczęłyśmy oglądać.

Muszę przyznać, że film był całkiem niezły. Trzeba przyznać, że o wiele lepiej Robert wyglądał w "Zmierzchu" był tam taki tajemniczy i zabójczo przystojny. Gdy film się skończył Brook przeglądała szukając kolejnego.

- A właśnie miałam pytać, idziemy w piątek na imprezę do James'a? - spytała kierując swój wzrok z laptopa na mnie.
- Wiesz co nie wiem. Nie mam chyba ochoty wychodzić z domu. - odpowiedziałam.
- To przez Nathan'a prawda? - spytała. - Nie rozumiem co ci się w nim nie podoba? Przecież jest przystojny i bogaty, czego chcieć więcej.
- No jest przystojny, ale nie kręci mnie w roli mojego chłopaka. Nawet go nie szukam, chyba nie jestem jeszcze gotowa pakować się w jakieś durne związki a potem kończyć ze złamanym sercem. - odpowiedziałam.
- To ja ci życzę powodzenia. Skończysz jako stara panna z gromadką kotów gdy będziesz tak wszystkich odtrącać - zaśmiała się.
- Jeszcze mam ciebie, nie zapominaj - dałam jej kuksańca w ramię.
- A to za co? - oczywiście Brook nie była mi dłużna i już po chwili obie wybuchnęłyśmy niekontrolowanym śmiechem. - Przemyśl tą sprawę z Nathan'em to miły chłopak - dodała gdy nasze oddchy się wyrównały.
- No właśnie, miły jest. To mnie nie kręci. On po prostu nie ma tego czegoś. Nie zrozum mnie źle lubię gdy chłopak jest miły, ale bez przesady muszę widzieć, że to jest prawdziwy facet, a w Nathan'ie tego nie widzę. Lubię go i tylko lubię nic więcej. - podkreśliłam ostatnie słowo. - A co do tej impezy to nie chodzi o niego, po prostu nie wiem czy będę miała ochotę iść, ale jeżeli tak bardzo ci zależy to już się poświęce - powiedziałam to i walnęłam ją poduszką w głowę.
- Naprawdę?! - pisnęła. - To już na pewno idziemy - klasnęła w dłonie. - Więc trzeba wybrać się na jakieś zakupy - powiedziała uradowana.
- Dobra, dobra już się tak nie ciesz bo się rozmyśle - powiedziałam w żartach na co ona posłała mi wrogie spojrzenie.
- Tylko spróbuj - pogroziła mi palcem.

Gdy Brook opuściła mój dom postanowiłam zrobić trening. Źle się czułam w swoim ciele dlatego musiałam zacząć ćwiczyć. Marika często powtarza mi, że za dużo ćwiczę i się przemęczam, ale ja lekceważe jej słowa. Nie o to chodzi, że nie interesuje mnie co mówi tylko po prostu uważam, że gdy przestanę to znowu będę miała problem z patrzeniem na siebie w lustrze. Miałam iść na siłownię, ale z tego, że jest już późno postanowiłam zrobić trening w domu. Szybko przebrałam się w strój do ćwiczeń i zabrałam się do pracy.

Po ponad godzinie ćwiczeń skierowałam się do łazienki i wzięłam prysznic. Po wyjściu z kabiny otuliłam się puszysty ręcznikiem. Posmarowałam swoje ciało balsamem o słodkim zapachu mango połączonego z granatem. Ubrałam się w piżame, która składała się z krótkich czarnych spodenek opinających moje nogi oraz różowej bluzki. Włosy wysuszyłam i gdy byłam gotowa położyłam się do łóżka.

Na moje nieszczęście nie mogłam znaleźć mojej kochanej poduszki bez której nie usne. Wiem głupi nawyk, ale co zrobić jak już się przyzwyczaiłam to już się nie odzwyczaje.
- Gdzie ona się podziała? - spytałam sama siebie.
Obszukałam się za poduszką i nie mogłam jej znaleźć. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi.
- Ughh...proszę - powiedziałam zła ze względu na brak mojej poduszki.
- Cześć kochanie, mam twoją poduszkę. - podała mi ją Marika.
- O dziękuję - przytuliłam ją. Chyba tylko wobec tej starszej kobiety okazuje tyle uczuć. - Szukałam jej i nie mogłam znaleźć. A tak w ogóle skąd ją masz? - spytałam.
- Wiesz co znalazłam ją w salonie na kanapie - powiedziała. - Postanowiłam ci ją przynieść bo wiedziałam, że bez niej nie zaśniesz - dodała uśmiechając się ciepło.
- Znasz mnie lepiej niż sądziłam - posłałam jej uśmiech.
- No oczywiście. Jesteś dla mnie jak córka. Dobranoc skarbie - pocałowała mnie i wyszła z mojego pokoju. Teraz mając poduszkę przy sobie mogłam spokojnie iść spać. Następna tajemnica o której nikt nie wie oprócz mnie i oczywiście Mariki. Po chwili odpłynęłam do krainy morfeusza.

Następny rozdział juz jest!! :D Pozostawcie po sobie jakiś ślad na przykład gwiazdki, komentarze

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Następny rozdział juz jest!! :D Pozostawcie po sobie jakiś ślad na przykład gwiazdki, komentarze. :* Do następnego :* ♥

Tylko Nie Ty ~ Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz