Rozdział 8

1.8K 54 2
                                    

Zayn

Zadzwoniłem do Nick'a i dowiedziałem się, że zamówili jej taksówkę. Wkurwiłem się bo powinni ją zawieźć do domu, a nie wysyłać ją samą. Ona była tak pijana, że jak trafi domu nie usypiając po drodze to będzie dobrze. Ta myśl nie dawała mi spokoju więc postanowiłem pojechać pod jej dom i osobiście to sprawdzić.

Gdy już byłem na miejscu nigdzie nie widziałem Olivii. Więc musiała być już w domu. Potwierdziły to krzyki prawdopodobnie jej matki. Uhuhu mamusia krzyczy na swoją małą dziewczynkę. Hmmm...to takie piękne. Zacząłem się śmiać. Po jakichś dwudziestu minutach będąc jeszcze pod jej domem wysłałem jej sms'a. Raczej dwa sms'y i na żadnego nie dostałem odpowiedzi. W grę wchodzą dwie możliwości albo nadal myśli, że to tylko jakieś żarty albo boi się odpisać. Mam nadzieję, że tu wchodzi w grę ta druga opcja. Gdy wysłałem jej drugą wiadomość byłem absolutnie pewny, że wyjrzy przez okno żeby sprawdzić. Hmm... tak się stało i wtedy ruszyłem z piskiem opon. Jesteś taka przewidywalna maleńka - pomyślałem i uśmiechnięty pojechałem do mieszkania.

Olivia

Przez całą noc nie zmrużyłam oka rozmyślając nad moją sytuacją. Gdyby nie kłótnia z rodzicami a raczej z matką może bym im powiedziała o tych groźbach. Może ochrona nie była by taka zła? - pomyślałam. Nie, nie to nie jest dobry pomysł. Nie miała bym nawet prywatności, która w tym wieku jest mi niezbędna. Muszę być bardziej ostrożna.

Jedyną osobą, której mogłabym powiedzieć jest moja przyjaciółka Brook. Lecz nie jestem pewna w stu procentach czy jestem w stanie komukolwiek powiedzieć. Idiotko nawet gdy ci grozi niebezpieczeństwo nie potrafisz się przed nikim otworzyć. Najchętniej to powiedziałabym Marice, ale nie chce jej martwić na zapas. Gdyż nie wiem do czego jest w stanie się posunąć mój tak jakby prześladowca. Może poza pisaniem sms'ów nic mi z jego strony nie grozi. Wiem tylko tyle, że gdy będę zmuszona poprzez okoliczności powiem komuś o tych groźbach, ale jeszcze nie teraz. Nie chce rozsiewać paniki tam gdzie może tak naprawdę jej nie być.

Spojrzałam na zegarek, który wskazywał 5:45. Postanowiłam pójść pobiegać i pomyśleć. Czy to na pewno dobry pomysł? - przeszło mi przez myśl. No przecież nie będę się teraz ukrywać całe życie przez jakieś głupie wiadomości. Muszę przyznać, że dzisiejszej nocy wydawały mi się bardziej przerażające.

Wstałam szybko z łóżka i ubrałam się w strój do biegania. Związałam włosy w kucyk i zbiegłam na dół.


- Dzień dobry - powiedziałam niepewnie do Mariki wchodząc do kuchni.
- Dzień dobry kochanie - przywitała mnie jak zawsze ciepło a na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Wzięłam banana ze stołu i obierając ze skóry zaczęłam go konsumować.
- Przepraszam - powiedziałam po chwili przerywając niezręczną ciszę. - Przepraszam, że Cię rozczarowałam. - spuściłam wzrok na swoje dłonie zaczynając się nimi bawić. - Ostatnio tyle się dzieje w moim życiu, że wydaje mi się, że tracę nad nim kontrolę. Wczorajszy wieczór był na to dowodem, wydawało mi się, że zapomne o kłótni i o tych głupich wiadomościach...- przerwałam, gdyż nie chciałam jej o tym wspominać, po prostu mi się wymsknęło.
- Jakich wiadomościach? - zapytała zdziwiona Marika. - Wszystko w porządku? - spytała z troską w głosie.
- Hmm...tak, tak w porządku. Takie tam głupie wiadomości dostałam ostatnio, ale to tylko pewnie jakieś żarty - mówiłam na jednym wydechu. Nie chciałam ją martwić, gdy nie byłam pewna czy te groźby wiążą się z czymś poważniejszym.
- Gdyby coś się działo to masz mi powiedzieć - powiedziała stanowczo grożąc mi palcem. - Kochanie nie rozczarowałaś mnie, też byłam w twoim wieku i chodziłam na imprezy. Po prostu wiem, że ty taka nie jesteś. Zgrywasz kogoś innego, nakładasz maskę po to by ukryć prawdziwą siebie. Wiedz, że nie warto, bądź sobą skarbie. Oryginał zawsze jest lepszy od kopii. Nie musisz nikomu nic udowadniać no chyba, że sobie. - zamilkła na chwilę. - Nie lubię jak się kłócisz z mamą, ona naprawdę cię kocha. Nawet nie wiesz jak się martwiła o ciebie wczoraj. Nie spała aż do twojego powrotu. Może jest czasem dla ciebie zbyt surowa, ale cię kocha i to jest najważniejsze. - dodała przy okazji mnie przytulając do siebie.
- Nie chcę o niej rozmawiać - powiedziałam. - Dobrze wiesz, że ostatnio przesadza ze swoim zachowaniem. - oderwałam się od niej. - A teraz idę pobiegać. - pocałowałam ją w policzek i wybiegłam z domu.

Przez cały czas gdy biegłam nie opuszczało mnie uczucie jakbym była przez kogoś obserwowana. Może to przez te wiadomości mam jakieś urojenia. W głowie mam po prostu mętlik, nie umiem poukładać myśli. Gdy wróciłam do domu, zjadłam szybko śniadanie i poszłam wziąć relaksująca kąpiel. Gdy wyszłam z wanny ubrałam się i umalowałam. Włosy zostawiłam rozpuszczone.

Zeszłam na dół i skierowałam się w stronę drzwi z zamiarem wybrania się do Brook i powiedzenia jej o wszystkim

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Zeszłam na dół i skierowałam się w stronę drzwi z zamiarem wybrania się do Brook i powiedzenia jej o wszystkim. Zdecydowałam, że powiem jej o groźbach i razem zdecydujemy co z tym zrobić. Ufałam jej i mogłam jej powiedzieć. W korytarzu zatrzymała mnie matka.

- Olivia wracaj, nigdzie się nie wybierasz - powiedziała stanowczo.
- A ty nie w pracy? - spytałam odwracając się w jej stronę.
- Jak widać nie. Nigdzie nie wychodzisz i masz szlaban na cały tydzień. Może to cię czegoś nauczy! - krzyknęła i założyła ręce na piersi.
- Ale ja muszę jechać do Brook, nie możesz mi zabronić spotykać się z przyjaciółmi! - sama podniosłam głos.
- Ty nie masz przyjaciół! Każdy widzi w tobie pieniądze nie przyjaźń! - krzyknęła. Jej słowa to był cios prosto w serce. Chyba sama nie myślała co mówi bo po chwili na jej twarzy pojawiła się mina jakby żałowała wypowiedzianych słów. - Kochanie...przepraszam nie to miałam na myśli - zaczęła się jąkać zbliżając się do mnie.
- Nie zbliżaj się! Nienawidzę cię! - po wypowiedzeniu tych słów pobiegłam na górę w stronę swojego pokoju i zaczęłam płakać.

Własna matka nie wierzy w to, że mogę mieć prawdziwych przyjaciół. Przyjaciół, którzy lubią mnie a nie moją kasę. Nienawidzę jej! Nienawidzę! Teraz sama mam wątpliwości czy mogę komukolwiek zaufać. Może matka ma rację? Może Brook nie lubi mnie tak jak ja to sobie wyobrażam. Zupełnie nie wiem co mam o tym myśleć! Miałam powiedzieć Brook o wszystkim a teraz już sama nie wiem czy to dobry pomysł. Wiem tylko tyle, że teraz jej potrzebuję, potrzebuję jak nikogo na świecie a jej nie ma. Tak bardzo chciałabym usłyszeć od niej, że kocha mnie a nie moje pieniądze. 

Tylko Nie Ty ~ Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz