Rozdział 32

1.2K 41 3
                                    

Gdy Zayn opuścił mój pokój łzy niepochamowanie zaczęły spływać po moich policzkach. Dlaczego jego słowa mnie tak dotknęły? Przecież wiele razy słyszałam negatywne komentarze na temat mojego zachowania, ale nigdy nie czułam się po nich tak jak teraz. W tej chwili chciałam po prostu zniknąć, nic więcej. Chciałam żeby Zayn widział we mnie kogoś dobrego, kogoś z kogo mógłby być dumny. Ja jestem tego przeciwieństwem. Dlaczego tak bardzo zależy mi na jego opinii na mój temat? Chciałabym żeby Zayn stanął za mną, objął mnie i powiedział "jesteś taka, jakbym chciał". Po policzku spłynęła ostatnia łza, którą pospiesznie starłam. Nie będę przez niego płakać - szepnęłam kierując się do łazienki.

Po zrobieniu makijażu zeszłam na dół i od razu ruszyłam do kuchni aby przeprosić Marike i Brook.

- Gdzie Brook? - spytałam gdy weszłam do kuchni widząc tylko Zayn'a i naszą gosposie.
- Pojechała się przebrać i powiedziała, że spotkacie się na miejscu - odpowiedziała Marika. Zayn posłał mi obojętne spojrzenie, a ja w tej chwili nie byłam mu dłużna. Nie dam mu tej satysfakcji, nie pokaże mu jak bardzo bolą mnie jego słowa. W pokoju mogę płakać ile chcę, ale przy nim muszę pokazać, że wszystko a w szczególności On jest mi obojętny.
- Umm...okej - zająkałam się. - Marika możemy porozmawiać? - spytałam niepewnie.
- Jasne skarbie - odparła posyłając mi ciepły uśmiech. Jak to jest, że nawet gdy powiem jej to czego nie chciałam w rzeczywistości powiedzieć ona i tak się na mnie nie gniewa. Za to ją kocham, bo ona wie, że czasem mówię coś a potem tego żałuję i w zupełności mnie rozumie jak nikt inny.
- To ja was zostawię - minął mnie w drzwiach posyłając swój idealny uśmiech. Boże czemu on tak się zachowuje? Raz jasno daje mi do zrozumienia, że jestem nic nie znaczącym zerem, a później jak gdyby nigdy nic się do mnie uśmiecha.

- Zapewne wiesz dlaczego chcę z tobą rozmawiać - zaczęłam bawiąc się palcami. - Chciałam przeprosić za moje słowa, których bardzo żałuję - mówiłam szczerze. Spójrzałam na Marike, która z troską wypisaną na twarzy szła w moim kierunku.
- Oj kruszynko wiesz, że nie potrafię się na ciebie gniewać i w zupełności cię rozumiem. - I jak jej tu nie kochać. - kiedyś też byłam nastolatką i nie lubiłam gdy rodzice mnie kontrolowali i rozumiem jak ty musisz się czuć mając ochronę - dodała mocno mnie do siebie przytulając.
- Kocham cię - szepnęłam.
- Ja ciebie też skarbie - pocałowała mnie w głowę. -A teraz idź bo Zayn czeka w samochodzie.

Pobiegłam jeszcze na górę aby założyć superstary i biorąc telefon wraz z słuchawkami zbiegłam na dół. Gdy szłam w stronę samochodu włączyłam muzykę najgłośniej jak się dało i włożyłam słuchawki do uszu. Takim oto sposobem miałam zamiar ignorować Zayn'a. Może to dziecinne, ale wiem jak bardzo wkurza ludzi. Weszłam do samochodu nie posyłając mu ani jednego spojrzenia i wpatrywałam się w okno, nawet nie zapinając pasów.

Czekałam aż w końcu Zayn ruszy, ale nic takiego się nie stało. Miałam zamiar rzucić mu wściekłe spojrzenie, ale szybko z tego zrezygnowałam. Po chwili poczułam szarpnięcie moich słuchawek, które przez to wypadły mi z ucha.

- Ałaaa! - krzyknęłam gdyż słuchawka zachaczyła o mój kolczyk, którego przebiłam na zakończenie roku szkolnego i jeszcze przy gwałtownym szarpnięciu trochę zaboli. - Co ty odwalasz?! - znowu krzyknęłam.
- Przestań mnie do kurwy nędzy ignorować! - sam podniósł głos.
- A ty przestań do mnie mówić!
- To jak sobie wyobrażasz naszą współpracę? - spytał śmiejąc się czym jeszcze bardziej mnie zdenerwował.
- No właśnie sobie nie wyobrażam! - burknęłam wychodząc z samochodu przy okazji specjalnie trzasnęłam drzwiami.
- Nie będą się z tobą kłócić bo teraz zachowujesz się jak dziecko - powiedział wychodząc z auta. - Wsiadaj do środka! - rozkazał.
- Nie rozkazuj mi! - naburmuszyłam się.
- Olivia wsiadaj do tego cholernego samochodu bo nie ręczę za siebie - powiedział przymykając oczy ze zdenerwowania. Podobał mi się widok złego Zayn'a a jeszcze lepsze było to, że był wściekły z mojego powodu. W myślach mentalnie przybiłam sobie piątkę i to nie jedną
- A co mi zrobisz? - spytałam zbliżając się w jego stronę. - Uderzysz mnie? - prowokowałam go widząc jak zaraz nie wytrzyma i wybuchnie. - No dajesz Zayn? Pokaż jaki naprawdę jesteś? - ciągnęłam.
Po chwili Zayn przyciągnął mnie z całej siły do siebie tak aż wpadłam w jego umięśniony tors i zachłannie wpił się w moje usta. Byłam zaskoczona tym pocałunkiem i nie miałam zamiaru go oddawać. Zayn napierał swoimi wargami na moje, abym odwzajemniła pocałunek. Już miałam to zrobić, gdy w głowie zachuczały mi jego wypowiedziane wcześniej słowa " jesteś beznadziejna" . Odepchnęłam go z całej siły od siebie.

- Nigdy więcej tego nie rób! - wysyczałam w jego stronę i ruszyłam do samochodu wchodząc do środka. Tym razem zapięłam pasy, po prostu nie chciałam się z nim kłócić.

- Nie myśl sobie, że ten pocałunek coś znaczył - pierwsze słowa jakie padły z jego ust. No i kurwa znowu mnie dotknęły. Nienawidzę go! - Pocałowałem cię tylko dlatego żeby cię nie uderzyć - spojrzał na mnie przybliżając swoją twarz do mojej. - Wiesz nie bije dzieci - dodał śmiejąc się. Długo się nie zastanawiając zamachnęłam się ręką aby go spoliczkować. Jednak Zayn ma szybki refleks i zanim moja ręka dotknęła jego policzka to złapał ją i mocno ścisnął.
- Nawet nie próbuj! - upomniał mnie. Byłam wściekła na niego. Wiedziałam, że rani mnie specjalnie. Tylko po co? Myślałam, że nie jestem mu obojętna, ale jak zawsze za dużo sobie wyobrażałam i teraz mam za swoje.
- Żal mi ciebie Zayn - zaśmiałam się. - Ty myślisz, że kim jesteś? Myślisz, że na ciebie lecę i twoje słowa mnie w jakiś sposób zabolały? - spojrzałam w jego oczy. Chciałam mu tym udowodnić, że mam w dupie to co o mnie mówi. - To wiedz, że nie - odwróciłam się w stronę okna. - A i jeszcze jedno - spojrzałam na niego. - Wolę być dzieckiem niż takim dupkiem jak ty! - wysyczałam.

Po tych słowach spowrotem włożyłam słuchawki w uszy nie chcąc z nim rozmawiać. Nie wiem dlaczego on mi to powiedział. Nigdy się tak nie zachowywał, może był dupkiem, ale nigdy tak bezczelnym jak teraz. Nie chcę o nim myśleć, nie chcę mieć z nim nic wspólnego. Muszę zacząć go ignorować, a w szczególności muszę zacząć ignorować moje głupie serce.

Zayn

Nie powinienem tak do niej mówić, ale wkurzyłem się tym, że nie odwzajemniła mojego pocałunku. Chciałem poczuć to co zawsze, gdy się z nią całuje a ona tak po prostu mnie odpycha. Później mnie poniosło i powiedziałem o kilka słów za dużo. Sam wypominam jej, że tak robi a wcale nie jestem lepszy. Spojrzałem na nią i zauważyłem ból w jej oczach, który za chwilę zamienił się w obojętne spojrzenie. Na pewno się pomyliłem, bo przecież sama powiedziała, że moje słowa wcale jej nie dotknęły. Boże co ja odwalam! Miałem ją w sobie rozkochać, a zamiast tego ją od siebie odpycham. Muszę to naprawić i mam nadzieję, że mi się uda. Zatrzymałem samochód przed komisariatem i nawet nie zdążyłem odpiąć pasa bezpieczeństwa a Olivia już wysiadła z samochodu i o dziwo nie trzasnęła drzwiami.

Olivia

Wysiadłam z samochodu i pierwsze co przyszło mi do głowy to to żeby trzasnąć drzwiami, ale w ostatniej chwili z tego zrezygnowałam. Po prostu będę zachowywać jakby go nie było, jakby w ogóle nie pojawił się w moim życiu, a raczej nie stał się jakąś jego częścią.

Nawet się nie odwracając weszłam do środka i akurat Brook wychodziła z jakiegoś pomieszczenia, zapewne tam była przesłuchiwana.

- Umm...Brook - zaczęłam - zaczekasz na mnie? Chciałam z tobą porozmawiać - powiedziałam patrząc w jej oczy.
- Nie Olivia ja muszę to przemyśleć - powiedziała niepewnie. - Daj mi trochę czasu, jak będę gotowa usłyszeć a raczej przyjąć twoje już chyba tysięczne przeprosiny to dam znać - rzuciła i wymijając mnie wyszła z budynku.
- Ale...Brook...- jej już nie było. Czemu muszę wszystko spieprzyć? W sumie jej się nie dziwię, jestem nie do zniesienia, a ona i tak długo ze mną wytrzymała. Mam nadzieję, że mi wybaczy.

- Panna White? Olivia White? - spytał funkcjonariusz policji wychodząc z pomieszczenia.
- Yyy...tak to ja - zająkałam się.
- W takim razie zapraszam - wskazał na drzwi a ja ruszyłam w tamtą stronę.

Po przesłuchaniu wyszłam z pomieszczenia i ruszyłam na zewnątrz czekając na Zayn'a bo on teraz był przesłuchiwany. Na szczęście nie zajęło mi to dużo czasu, opowiedziałam im jak doszło do ataku i byłam wolna.

Siedziałam na krawężniku około pięciu minut i do głowy przyszła mi myśl aby odwiedzić pana Robinsona w szpitalu. Wstałam z ziemi i pośpiesznie ruszyłam w stronę ulicy. Tak naprawdę chciałam uciec od Zayn'a, miałam go dość. Gdy już komisariat miałam daleko za sobą zwolniłam kroku. Po dwudziestu minutach byłam przed szpitalem. Weszłam do środka i od razu w oczy rzucił mi się napis RECEPCJA więc skierowałam się w tamtą stronę.

- Dzień dobry - przywitałam się z recepjonistką. - Gdzie leży pan Robinson? - spytałam posyłając jej uśmiech.
- Dzień dobry - posłała mi promienny uśmiech. - Na drugim piętrze, pokój 208 - odparła.
- Dziękuję bardzo - posłałam jej uśmiech i ruszyłam w stronę windy, przy okazji wyłączając telefon.

~~~~~~~~
Huhu...Zayn tym razem chyba sobie przecholował...ale zobaczymy co będzie dalej :* liczę na komentarze i gwiazdki ♥ pozdrawiam :*

Tylko Nie Ty ~ Z.MOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz