Dwa wyjścia

55 1 1
                                    

- Dzisiaj, około piętnastej. Przyleciałam, żeby odrąbać wam łby idioci!- krzyknęłam, a oni spojrzeli na siebie. Mają kłopoty...

- Ale czemu chcesz odrąbać im łby?-Sehun powoli zbliżał się w moją stronę, a ja mało co nie wybuchłam śmiechem.

- Co ty robisz? Wyglądasz jak tańczący krab- uśmiechnęłam się, a on od razu się wyprostował i spojrzał za siebie na pozostałych chłopaków.

- Najpierw odpowiedz mi na pytanie. Czemu chcesz odrąbać im głowy?- powtórzył pytanie.

- Mówiłam to kilka razy. Poszukajcie w pamięci- powiedziałam i usiadłam na kanapie, a siekierę położyłam na kolanach. Przez pięć minut się zastanawiali, ale nie usłyszałam nic. W końcu cały zespół-poza najbardziej winnym-podszedł do mnie.

- Powiedz o co chodzi, bo nic nie przychodzi nam na myśl- westchnął Suho. Już zamierzałam otwierać usta, ale Lay zrobił to szybciej.

- Noemi powiedziała, że odrąbie nam łby, kiedy okaże się, że jest w ciąży. Dobrze zapamiętałem?- powiedział cicho, a ja pokiwałam głową.

- Masz świetną pamięć Yixing- rzuciłam na stolik zdjęcie USG i ruszyłam do wyjścia. Stanęłam na samym środku schodów i spojrzałam na Yixing'a.- Co tak stoisz jak kołek? Rusz się, jedziemy. Weź zdjęcie.

- Gdzie? Ej, Noemi czekaj!- Zignorowałam jego krzyki i po prostu ruszyłam w stronę swojego auta. Wsiadłam na miejsce kierowcy, a chwilę później obok mnie usiadł Yixing, a w ręku trzymał telefon, bluzę i zdjęcie.- To powiesz mi gdzie jedziemy? 

-Za chwilę- odpaliłam samochód i zamknęłam wszystkie drzwi.- Jedziemy do waszego menagera.

- Chyba nie chcesz mu o tym powiedzieć.

- Oczywiście, że chcę. I tak dostaniemy opieprz od menagera i CEO. Nie unikniesz tego.

- No dobrze. Odpowiesz mi na kilka pytań?- zapytał, a wyjechałam na drogę skręcając w uliczkę prowadzącą do SM Entertainment. 

- Pytaj- odpowiedziałam obojętnie. Miałam już dosyć.

- Pierwsze pytanie brzmi, który to miesiąc.

- Czwarty. W ogóle jakim cudem tego nie wiesz?! Tylko raz ze sobą spaliśmy, na dodatek wiesz kiedy, więc łatwo to obliczyć!

- Dobrze, spokojnie. Kiedy dowiedziałaś się, że jesteś w ciąży?

- W czwartek. Czyli pięć dni temu- odpowiedziałam i skręciłam w kolejną uliczkę.- Coś jeszcze?

- To na pewno moje dziecko?- zapytał ostrożnie.

- Tak, na pewno. Z nikim więcej nie spałam. Z nikim innym w życiu nie spałam. Taka odpowiedź cię zadowala?- zapytałam poddenerwowana.

- Tak, jasne- odpowiedział cicho.

- Jesteśmy na miejscu- powiedziałam i zgasiłam auto. Wyszliśmy na raz z auta i stanęliśmy przed drzwiami budynku. Czas zmierzyć się z demonem.

***

- Dobry wieczór. Można?- zapytałam cicho stojąc w drzwiach. Menager spojrzał na mnie zdziwiony.

- Proszę bardzo, ale nie wiem co cię tu sprowadza.

- Co nas tu sprowadza- poprawiłam mężczyznę i szarpnęłam opierającego się Yixing'a za rękę, dzięki czemu łatwo wepchnęłam go do gabinetu menagera.- Jest jedna sprawa, którą musimy przedyskutować.

- Siadajcie- wskazał krzesła przed biurkiem, a sam usiadł na fotelu.- To o co chodzi?

- Szefie ja od razu na wstępie chcę powiedzieć, że...

- Zamknij się Yixing. Zrobiłeś swoje.

- Czekajcie! Noemi proszę cię powiedz o co chodzi, bo nic nie rozumiem- pokręcił głową i rozsiadł się w fotelu.

- Jestem w ciąży, a Yixing będzie ojcem tego dziecka. Spotykamy się od pół roku. Wiem, że Lay nic panu nie mówił, ale to nie ważne- mężczyzna wstał i zaczął chodzić w kółko.

- Jak to jesteś w ciąży?! 

- Normalnie. Mam panu powiedzieć jak robi się dzieci. No dobrze, to zacznijmy od tego, że...

- Wiem jak się robi dzieci. Noemi są tylko dwa wyjścia.

- Słucham pana- oczywiście domyślałam się, że czasem wytwórnie łączyły, że byli narzeczeństwem, albo nawet małżeństwem i dlatego mają dziecko. Albo kazali oddawać dzieci do adopcji.

- Oddasz dziecko do adopcji, i powiesz, że to wpadka i nie wiesz kto jest ojcem- powiedział szybko, a ja pokręciłam głową.

- Nie ma mowy. Nie oddam dziecka. Nie zrobię mu takiej krzywdy- powiedziałam poważnie.

- To zostaje ostatnie wyjście.

- Jakie niby?- zapytał Lay.

- Trzeba pozbyć się dziecka. Usuniesz ciążę- odpowiedział i w tym momencie cały świat stanął w miejscu. Owszem, nie chciałam dziecka, bo uważam, że się do tego nie nadaję, jestem za młoda i nie za bardzo lubię dzieci, ale nie usunę ciąży. To za wiele. Zabić tak małą duszyczkę.- Zapłacimy ci za zabieg. Dostaniesz też trzy miliony WON'ów. 

- O czym pan w ogóle mówi?- zaczęłam cicho.- Czy pan siebie słyszy? Chcę pan, żebym zabiła swoje własne dziecko?

- Dokładnie. Nie rozumiem jaki w tym problem. Pójdziesz na jeden zabieg i wrócisz do domu.Tyle- wzruszył ramionami, a ja wstałam i pokręciłam głową.

- Nie ma mowy. Nie zabiję dziecka. Niech pan pomyśli! Gdzieś mam pana pieniądze i rady. Urodzę to dziecko czy się panu to podoba czy nie- powiedziałam i wyszłam. Yixing ruszył za mną. Zatrzymałam się przed budynkiem i wzięłam głęboki wdech. Wypuściłam powietrze z ust i zaczęłam płakać. Chwilę później Lay podszedł do mnie i mnie przytulił. 

- Nie płacz. Dobrze się spisałaś. Jedźmy już do domu- pokiwałam głową i oboje weszliśmy do samochodu. Zawiozłam nas do domu parkując przed swoim domem.- Przyjdę za godzinę. Muszę wytłumaczyć to wszystko chłopakom.

- Jasne. Ja w tym czasie pójdę na jakieś zakupy i wezmę prysznic- uśmiechnęłam się i weszłam do domu. 

Złapałam portfel i wyszłam. Zrobiłam małe zakupy i powoli wracałam do domu. Kiedy weszłam do środka od razu zabrałam się za rozpakowywanie zakupów. Zajęło mi to około dziesięciu minut. Później od razu zabrałam czyste rzeczy i weszłam pod prysznic. Wzięłam szybki prysznic, szybko się ubrałam i wysuszyłam włosy. Usiadłam w salonie i włączyłam telewizor, żeby zabić nudę. Czekałam na Yixing'a, który miał wpaść. Minęła godzina a jego nie było. Minęło kolejne pół i w końcu wparował do domu. Dzisiaj pogoda w Korei nie była zbyt piękna, cały dzień padał deszcz. Lay cały przemoknięty wpadł do salonu. Wstałam z kanapy i do niego podeszłam.

- Znowu się przeziębisz. Raz.... Dwa... I trzy...- i w tym momencie usłyszałam kichnięcie.- Mówiłam.

- Przepraszam. Po prostu musiałem coś załatwić, a akurat zaczęło padać. 

- Spokojnie nie tłumacz się- uśmiechnęłam się i dostałam wiadomość.- Przepraszam.- Wyjęłam telefon z kieszeni i sprawdziłam wiadomość. Rodzice. Pytają czy mogą wpaść. Odpisuję im, że za tydzień w poniedziałek mogą przylecieć. Dobrze, że przed lotem powrotnym do Korei napisałam im, że wracam.

- Kto to?

- Rodzice. Wpadną za tydzień.

- Powiesz im o ciąży?- zapytał, a ja pokiwałam głową.

- Nie mam innego wyjścia. Chodź obejrzymy sobie film. Znalazłam coś- uśmiechnęłam się i pociągnęłam chłopaka za rękę. Co będzie jak przylecą rodzice? Jaka będzie ich reakcja?

To straszne... 

~~~

No i jest kolejny rozdział. Strasznie późno, wiem. Myślałam, że uda mi się dodać max 2h po poprzednim, ale no nie wyszło. W każdym razie rozdział jest. Zachęcam do oceniania, komentowania i obserwowania. Miłego czytania!

Apokalipsa Boysbandu | EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz