Zakaz zbliżania się

61 2 2
                                    


- Proszę oto twój wypis i zwolnienie lekarskie. Do środy zostaniesz w domu- lekarz podał mi kartki, a ja z uśmiechem je przyjęłam zapinając torbę. 

- Dziękuję. Panie Lee, ale czy naprawdę muszę siedzieć w domu?- zapytałam cicho. Mężczyzna kiwnął głową.- Dobrze. Do widzenia.

- Do widzenia- odpowiedział i razem wyszliśmy z sali. 

Skierowałam się do wyjścia wyjmując telefon. Niestety. Zapomniałam go naładować i masz. Będę musiała wracać na piechotę. Westchnęłam i ruszyłam przed siebie. Przede mną dwa kilometry drogi. Zapowiada się ciekawy spacer. Przez kilka dni spędzonych w szpitalu mój organizm szybko się męczył, przez co po przejściu około pół kilometra musiałam usiąść. Nienawidzę szpitali. Kiedy wsiałam poczułam jak na ramię spada mi kropla wody. Błagam tylko nie deszcz! Przełożyłam sobie torbę przez ramię i zaczęłam bieg. Przez pięć minut zdążyło się nieźle rozpadać. Kiedy za chwilę zatrzymałam się pod małym daszkiem byłam cała mokra. Jestem pewna, że się przeziębię. Kiedy stanęłam tyłem do ulicy i uderzyłam pięścią w ścianę usłyszałam klakson samochodu. W przerażenia podskoczyłam. Odkręciłam się w stronę miejsca, z którego usłyszałam ten przeraźliwy dźwięk. Jakie było moje szczęście kiedy w oknie samochodu zobaczyłam tą czerwonowłosą czuprynę. Wzięłam do ręki torbę i wyszłam spod daszku. O dziwo nie poczułam na sobie kropli deszczu. Spojrzałam w swoją lewą stronę i dostrzegłam Lay'a trzymającego parasolkę. 

- Chodź do van'a. Nie mam maski, a w sklepie za tobą stoją trzy młode dziewczyny, które... się śliną?- zaśmiał się i pociągnął mnie w stronę auta. Zajęłam miejsce tuż obok chłopaka zapinając pasy. 

- Dzień dobry panowie- uśmiechnęłam się, ale w odpowiedzi usłyszałam ciszę.- Halo? Mówi się!

- Czemu nam nie powiedziałaś, że wychodzisz?- spojrzałam na Suho, który miał wyjątkowo poważną minę.

- Jeżeli jest jakaś siła za pomocą której udałoby mi się zadzwonić z rozładowanego telefonu to proszę powiedzcie mi jak to się robi.

- Mogłaś zadzwonić wczoraj- prychnął.

- Dobra, dobra. Możecie mnie powieść do domu?- zapytałam uprzejmie.

- Minseok ruszaj- odezwał się chłodnym tonem.

Westchnęłam po raz kolejny i spojrzałam na swoje przemarznięte dłonie. Z zimna zaczęłam pocierać dłońmi o ramiona. Zamknęłam oczy wciąż próbując się ogrzać. Po chwili ktoś zarzucił na mnie koc. Otworzyłam oczy i spojrzałam na lidera, który siedział z założonymi rękami opierając się o szybę. Spojrzałam w swoją lewą stronę spojrzałam na Lay'a, który się uśmiechał. Chciałam podziękować, ale moje usta zostały złączone z ustami chłopaka. Szybko się odsunęłam, zrzuciłam z siebie koc i odpięłam pasy. 

- Xiumin zatrzymaj się- powiedziałam poważnie.

- Ale czemu chcesz wyjść? Pada deszcz, a poza tym zraz dojedziemy i..

- Po prostu zatrzymaj ten samochód do jasnej cholery!- krzyknęłam, a śpiący do tej pory Chanyeol podskoczył. 

Starszy zatrzymał samochód, a ja wyskoczyłam z samochodu jak poparzona. Nie patrzyłam na ludzi, których potrącałam. Po prostu biegłam przed siebie. Nawet nie wiem kiedy siedziałam już na kanapie w salonie. Wstałam i zamknęłam drzwi na klucz, podłączyłam telefon i ruszyłam do toalety wcześniej zabierając czyste ubrania. Wzięłam szybki prysznic i weszłam do kuchni z zamiarem zrobienia sobie mocnej kawy. Po wypiciu i zjedzeniu czegoś na szybko rozczesałam suche już włosy, założyłam bluzę i wyszłam z domu zabierając już parasolkę i zwolnienie lekarskie.

Apokalipsa Boysbandu | EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz