Boje się, kocham cię

79 2 0
                                    

Od kilku dni spotykam się z Lay'em i ciągle kłócę się z Suho. No cóż. Przejdzie mu. Wczoraj wieczorem idąc do kawiarni, gdzie mieli czekać na nas Chanyeol i Xiumin zaczepiła nas fanka Yixing'a. Okazała się dobrą dziewczynką, bo po zrobieniu sobie zdjęcia z chłopakiem i dostaniu autografu podziękowała i odeszła. Mówiąc szczerze wieczór minął nam spokojnie i w bardzo miłej atmosferze. Wszystko zapowiadało się dobrze, ale jak wiecie nie zawsze tak jest. Zawsze coś się psuje. I tym razem nie było inaczej.

***

- Muszę już kończyć Yixing!- chłopak dzwonił kilka razy dziennie, co było naprawdę denerwujące.

- Ale prace zaczynasz o 9.00, a jest... Dobra, nic nie mówiłem. Idź. Zadzwonię później i gdzieś wyjdziemy- powiedział spokojnie. 

- Nie zadzwonisz, ani nigdzie nie wyjdziemy, bo Ah Rin ma dzisiaj urodziny i idę z nim do klubu. W końcu ma urodziny i praktycznie w ogóle nie był w swoim życiu na żadnej imprezie. Wypije trochę, a później go eskortuję, więc nie zadzwonisz- wypowiedziałam i przekręciłam klucz w zamku. 

- No dobrze. Trzymaj się. Uważaj na siebie. Pa- dodał, a ja od razu się rozłączyłam.

Wsiadłam do auta i wyjechałam do pracy. Na piechotę bym nie zdążyła, więc wybrałam samochód. Dwie minuty przed dziewiątą wpadłam do swojego gabinetu rzucając torebkę na biurko. Po chwili odpoczynku zabrałam się za kupę papierów, która od kilku dni się powiększała. Pracowałam do późnego wieczora, a czasem do momentu, aż stwierdzę, że mam dosyć. Spojrzałam na mały kalendarz stojący na biurku i westchnęłam. Dzisiaj o 15.00 miałam zdjęcie gipsu. Po półgodzinnej pracy nad papierzyskami wysłałam pielęgniarkę po jednego z moich pacjentów. Trzydziestoletni mężczyzna z rozdwojeniem jaźni. Trafił do mnie dwa dni temu, ale jest strasznie wybuchowy. Za nic w świecie nie daje sobie wmówić, że jest chory. Przesiedziałam z nim dwie godziny rozmawiając z nim spokojnie. Po kilku kolejnych spotkaniach skończyłam pracę i od razy pojechałam do szpitala, w którym zajęli się moją ręką. Po wizycie w szpitalu od razu pojechałam do domu, żeby odpocząć i przygotować się na wieczór. Rozmawiałam z Ah Rin'em wspominając mu, że do niego wpadnę. Kiedy podjechałam pod dom i zamknęłam auto moim oczom ukazał się niemiły widok. Na drzwiach domu widniał napis "zapłoną znicze". Napis został uwieczniony szminką, więc od razu zajęłam się za wycieranie go. Wyjęłam z torebki mokre chusteczki i już po dwóch minutach na drzwiach nie został nawet ślad. Otworzyłam drzwi i niemal przewróciłam się na listach. Zebrałam wszystkie koperty i w salonie zabrałam się za otwieranie ich. Było och około piętnastu i kilka z nich uważnie przeczytałam. 

- Noemi jesteś?- w domu rozszedł się głos Lay'a, który kilka sekund później znalazł się na wejściu do salonu.- Tutaj jesteś! Chłopcy chcieli zrobić kimchi i ramen, ale czegoś im brakuje. Dali mi listę i kazali zapytać czy nie masz może tego.

- Co? Ach, zaraz zobaczę. Daj mi chwilę- zebrałam wszystkie listy i wrzuciłam do torebki. Złapałam się za głowę i potrząsnęłam nią.- Pokaż tą kartę i chodź za mną.

- Proszę- podał mi małą karteczkę, a ja bez słowa poszłam do kuchni, by po chwili wyjąć wszystkie składniki z listy. 

- Dam ci coś, żebyś zapakował, bo trochę tego jest- wyjęłam reklamówkę i zapakowałam składniki.- Proszę bardzo. Mam nadzieję, ze będzie dobre .

- Dzięki- pocałował mnie w policzek.- Bez tego zginęlibyśmy z głodu.

- Mhm.. Rozumiem- po raz kolejny się wyłączyłam. Słowa lejące się w listach krążyły mi w głowie.

- Noemi no mówię do ciebie!- chłopak podniósł głos, a ja od razu na niego spojrzałam.

- Przepraszam cię Lay. Po prostu... Boje się, że Ah Rin coś sobie zrobi w tym klubie.

Apokalipsa Boysbandu | EXOOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz