Rozdział 35

16.9K 812 63
                                    

Otworzyłam oczy. Słońce przebijało się przez nieszczelne żaluzje, oświetlając moja twarz. Rozejrzałam się po obskurnym pokoiku. Cóż mogło być gorzej. Zawsze mogłabym znajdować sę w celi u Toma . 

Przekręciłam głowę w lewo w celu przywitania się z Drakem. O dziwo nie zastałam go na łóżku obok.  W błyskawicznym tempie podniosłam się zwalając pościel z łóżka. No nie wierzę zostawił mnie. Co za tępy dziad.

Po prostu świetnie. Najpierw mi pomaga ,a potem zostawia samą. Ugh... Co dzieje się teraz z tymi facetami. 

-Hej mam nadzieje, że lubisz bułki z marmoladą i trochę wystygniętą kawę.

W przypływie nagłej euforii wskoczyłam na chłopaka , oplatając jego biodra nogami. Moje serce biło w rytm radosnej pieśni. Chociaż jedna osoba mnie nie zawiodła. Osoba po której nigdy nie spodziewałam się pomocy.  Zaskakujące jak obojętni dla nas ludzie , mogą się okazać dla nas ważni. Stają się naszym wyzwoleniem.

- Wow nie wiedziałem, że aż tak bardzo to lubisz. Częściej będę ci kupować takie śniadania.- roześmiał się z mojej reakcji

- Nie zostawiłeś mnie...-  szepłam. Na te słowa mocno obiął mnie  w pasie .

- Dlaczego miałbym to zrobić?- nie odpowiedziałam tylko wzruszyłam ramionami.- Och, głuptasie przecież nigdy bym cie nie zostawił. Zawsze będziemy razem.

To taki żart tak ? Na pewno się zgrywa, żeby poprawić mi humor. W końcu tak zachowują się przyjaciele,pomagają sobie w trudnych sytuacjach.

-Dobra jedz , bo zaraz jedziemy. 

Wzięłam od niego małą paczuszkę z wcześniej wymienioną zawartością. Zaczęłam jeść. Nawet dobre, jak na zwykłą bułkę. Kilka kęsów i łyków później, nie było śladu po posiłku. 

Zaraz po tym udaliśmy się do samochodu. Uprzednio płacąc za pokój. Pierwsze kilka minut drogi minęło nam w ciszy. Drake pewnie prowadził , jego wzrok czujnie badał jezdnie. Sprawiał wrażenie jakby doskonale znał drogę.  Gdziekolwiek ona prowadzi. No właśnie gdzie on mnie wywozi ? Mój zapłon jest powalający.

-Drake.

-Hmm..?

-Gdzie my tak właściwie jedziemy ?- zapytałam patrząc na jego ostry profil.

- Do celu.-odpowiedział z małym uśmieszkiem.

- A może jakaś bardziej wyczerpująca odpowiedź?-Zaprzeczył głową.-Świetnie.-rzuciłam z przekąsem.

- Oj nie dąsaj się mała...- szturchnął mnie palcem w żebro.

- Wcale nie jestem taka mała mam 165 centymetrów wzrostu, to ty jesteś za duży. A poza tym jeszcze rosnę , więc spadaj.- wystawiłam mu język . 

- Okay, nie tak ostro.- puścił mi oczko.

Udałam obrażoną . Splotłam ręce na piersiach i odwróciłam sie twarzą do szyby. Krajobraz w oddali stał się bardziej górzysty. Niziny i hektary pól, zastąpiły lekkie wzniesienia.

Drake zjechał na polną drogę. 

- Już nie daleko.

Tak jak powiedział po upływie kilku minut zatrzymaliśmy się. Wyszłam z auta. Widok przede mną zaparł mi dech.


Mój Wilk (zakończone)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz