rozdział pierwszy

837 90 11
                                    

Wtorek, 16 kwietnia 2019, godzina 10.06 

Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do mojego pokoju, a to wszystko przez to, że wczorajszej nocy zapomniałem zaciągnąć rolet, czyli mniej więcej norma w przypadku mojej skromnej osoby.

Niechętnie otworzyłem jedno oko. Po chwili dołączyło do niego to drugie. Kolejną chwilę zajęło przyzwyczajanie się do jasności panującej w moim małym pokoiku. Mogłem posłuchać rodziców gdy mówili, że wynajmą mi mieszkanie blisko uniwersytetu to nie, oczywiście Luke Robert Hemmings wolał się "usamodzielnić", jeżeli tak można nazwać życie w pokoju dwa metry na dwa w pierwszym lepszym mieszkaniu. Moja samodzielność czasami naprawdę przerażała mnie i moich bliskich.

Aktualnie byłem na drugim roku studiów medycznych. Nie mogłem narzekać. Od zawsze fascynował mnie człowiek, wszystkie funkcje życiowe jak i sam fakt "życia" i tego jak to wszystko się odbywa. Pasję do poznawania ludzkiego organizmu i pomagania innym, zauważyłem w drugiej klasie gimnazjum. Po którymś z kolei sezonów Dr House'a zdecydowałem, że chcę być taki jak on. Niekonwencjonalne metody diagnozowania chorób i szeroko pojęty szacunek wśród innych tylko jeszcze bardziej mnie nakręcały. Dlatego też jakiekolwiek życie towarzyskie, imprezy czy inne sposoby socjalizacji z ludźmi odstawiłem daleko w kąt i zająłem się nauką i dążeniem do tego co zdołałem sobie uświadomić mając czternaście lat.

Maturę w liceum zdałem najlepiej ze wszystkich uczniów do niej przystępujących. Samą szkołę skończyłem z niezłym wyróżnieniem chociaż do dzisiaj pamiętam wiele nieprzespanych nocy spowodowanych nauką na dany test czy kartkówkę. Ciemne cienie pod oczami, częsty brak apetytu, a to wszystko tylko po to, by dostać się na medycynę i zostać kardiologiem, który będzie znany w całym San Francisco. Sami wykładowcy zawsze dawali innym za przykład moją osobę, by zmotywować resztę studentów. Swoją drogą czułem się z tym faktem poniekąd zażenowany, bo wiedziałem, że jestem w miarę dobry i wiele umiem, ale wolałem pozostać anonimowy, a przynajmniej do pewnego czasu. Na moim roku znali mnie praktycznie wszyscy. Połowa tylko z widzenia, a druga połowa miała okazję ze mną porozmawiać, czy to w ten czy inny sposób. Czyli mogłem powiedzieć, że jestem "znany" tylko, że nie dzięki spektakularnym imprezom tylko przez moje zacięcie i chęć osiągnięcia jak najwięcej. Równie często ze słowami uznania, spotykałem się ze słowami pogardy bądź zdziwienia.

Pogarda, ponieważ niektórzy uważali, że dostałem się na uczelnię tylko dlatego, że moi rodzice zapłacili komisji by mnie przyjęli bądź przespałem się z dyrektorką całego uniwersytetu. 

Zdziwienie, ponieważ mój wygląd zewnętrzny tak jakby gryzł się z wizerunkiem lekarza, a to wszystko tylko dlatego, bo moją dolną wargę zdobił czarny, smukły metalowy kolczyk, blond włosy często były w nieładzie. Głównie przez brak czasu na cokolwiek, spowodowany ciągłą nauką na zaliczenia, kolokwia lub robieniem notatek na następne wykłady. Sam mój sposób ubierania był poniekąd dziwny, a wręcz abstrakcyjny. Moją szafę w głównej mierze stanowiły ubrania w czarnych kolorach. Od koszulek z nadrukami zespołów, po kilkanaście par czarnych jeansów. Miałem również kilka koszul w kratę i kurtek jeansowych, a mój strój zawsze dopełniały stare i znoszone trampki. Wyznawałem zasadę, że trampki pasują zawsze i wszędzie, a przynajmniej tak było w moim skromnym odczuciu.

Leniwie podniosłem wzrok na zegarek stojący przy moim łóżku i po pierwszym "szoku" wręcz zamarłem z przerażenia. Było kilkanaście minut po godzinie dziesiątej, a o jedenastej zaczynały się moje zajęcia. Niczym oblany kubłem zimnej wody wyskoczyłem ze swojego łózka, uprzednio oczywiście praktycznie zabijając się o zaplątaną między moje nogi pościel, a raczej to co pościel miało przypominać. Wiecie, studenta nie stać na porządną pościel czy coś w tym stylu. W moim przypadku za kołdrę robił zwykły cienki koc przebrany w jedną z najgorszych powłoczek jakie chyba istniały na tej ziemi. Wstyd o tym mówić, ale nie dosyć, ze ta pościel była w kolorze wściekłego różu to w dodatku z nadrukiem Hello Kitty, które to wesoło uśmiechało się i machało lewą łapką w stronę każdego kto na to "coś" spojrzał. Nieświadomie za każdym razem gdy mój wzrok spotkał się ze wzrokiem tego kota, czy ki chuj wie co to było, przechodził mnie dreszcz po plecach. Jednak tym razem, tego felernego poranka, nie zwracałem zbytnio uwagi na to czy to stworzenie się gapi czy nie. Byłem zbyt zajęty kompletowaniem mojego dzisiejszego stroju, w między czasie starałem się umyć, zrobić kawę i znaleźć w mojej równie malutkiej lodówce, coś co nadawałoby się do zjedzenia. Czy dwie parówki na krzyż i resztka ketchupu zaliczą się do jedzenia? Chcą czy nie chcą muszą się do tej kategorii zaliczyć, ponieważ oprócz pustki, światła i chłodu w tej lodówce nic kompletnie nie było. Chwyciłem jedną ze (chyba) świeżych parówek i ruchem biodra zamknąłem drzwiczki. Wróciłem do szafy i wyciągnąłem jednak zwykłą białą koszulkę z lekkim dekoltem, czarne jeansy z dziurami na kolanach – tak, mam dwadzieścia dwa lata i tak, noszę spodnie z dziurami. Nie oceniajcie mnie, okej?

Oto ja, Luke Hemmings – student w pełnej krasie, goły, głodny i praktycznie spóźniony na wykład z neurobiologii u kochanego profesora Stanley'a, który obiecał, że następnym razem nie otworzy mi drzwi gdy się spóźnię i będę stał dwie bite godziny przed drzwiami, bo inaczej wpisze mi brak zaliczenia.

Witam i zapraszam na (mało) pasjonującą historię z równie mało interesującego życia studenckiego, w które utkana została jedna z ważniejszych spraw mojego młodego i dopiero próbującego się odnaleźć, życia. Przygotujcie więc sobie jakiś popcorn, colę lub co tam pijecie i rozsądźcie się gdzieś, bo wujek Luke zaczyna opowieść. Nie odpowiadam za to, że ktoś po drodze może przysnąć.

Hej, ty! Nie, nie ty! Ty po lewo! Tak, to do ciebie mówię, nie patrz na mnie jakbym ci spalił dom! Nie przysypiaj gdy ja jeszcze nie skończyłem, dobra? Dziękuję za chociaż tyle szacunku co do mojej osoby.







$

Witajcie!

Wiem, że miałam zacząć w przyszłym tygodniu, ale nie mogłam się doczekać. Dlatego już dzisiaj macie pierwszy rozdział. Trochę krótki, ale raczej wszystkie takie będą.

Jeszcze nie wiem jak często będą rozdziały. To pewnie zależy od tego ile osób będzie je czytać, sama nie wiem.

Tak czy inaczej, zapraszam na wspólną zabawę z Cake'em!

let's make a deal $ cakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz