rozdział czwarty + 15 faktów o mnie

587 60 21
                                    

Sobota, 20 kwietnia 2019, godzina 00.01

Calum? Co ty tu robisz? 

Powiedzieć, że byłem zdziwiony to mało oddające to jakie w tamtym momencie emocje mną władały. Nie miałem bladego pojęcia skąd Calum i Ashton się znają. Irwin nigdy nie opowiadał mi o tym, że zna kogoś takiego jak on. A widać było, że nie za bardzo za sobą przepadają, bo gdyby wzrok Ashton'a mógłby zabijać, pewnie połowa klubu byłaby już martwa albo walczyłaby o życie. Jedno z dwóch. Z tej mojej krótkiej obserwacji zdążyłem sobie zakodować, że ta dwójka chyba nie za bardzo za sobą przepada. A przynajmniej Irwin darzy go mało przyjemnym uczuciem.

— Gdybyś nie zauważył to rozmawiam z twoim przyjacielem, a poza tym przyszedłem się zabawić. Nie rozumiem o co ci chodzi – posłał w jego stronę jeden z tych sztucznie słodkich uśmiechów.

Zaczynałem czuć się coraz bardziej niezręcznie i nieswojo. W mojej głowie zapaliła się czerwona lampka bezpieczeństwa "zwiewaj póki masz okazję". A wiedziałem, że jeżeli zaczynam czuć, że robi się źle i poważnie to należy uciekać jak najdalej od źródła problemu. Tylko, że jak miałem uciec z zatłoczonego klubu skoro prawie nie miałem pojęcia gdzie jestem? Luke ty idioto.

— A to kto? Twoja kolejna panna na jedną noc? – Ashton wskazał ruchem głowy na siedzącą obok Caluma dziewczynę, która chyba podobnie jak ja czuła, że robi się niedobrze. Posłałem w jej stronę pokrzepiający uśmiech, a na Irwina spojrzałem wzrokiem mówiącym, że chyba lekko przesadził.
— Dla twojej informacji to jest Megan. Moja dziewczyna, a nie panna na jedną noc. Skończyłem z tamtym.
— Musiałby cię nie znać Hood żebym ci uwierzył, że już nie ruchasz lasek na prawo i lewo.

W głowie zanotowałem nazwisko mojego znajomego z Panda Express. Hood. A to przypadkiem nie znaczy kaptur? Miałem ochotę roześmiać się na moje odkrycie, ale wiedziałem, że to nie miejsce i czas na takie ekscesy. Zamiast tego siedziałem z butelką piwa przed sobą i bawiłem się jej szyjką. Nie miałem zamiaru wtrącać się konwersację dwóch innych osób. Nawet jeśli mieli się tutaj zaraz zagryźć. Dlatego wolałem nie ryzykować i siedzieć cicho by nie narazić się któremuś z nich. Zachowywałem się jak idiota? Na sto procent.

— Skąd znasz Luke'a? – gdy usłyszałem swoje imię wychodzące z ust mojego przyjaciela, od razu podniosłem wzrok na znajdującego się naprzeciwko Caluma. Ten tylko uśmiechnął się do mnie i z powrotem spojrzał na mojego towarzysza.
— Mieliśmy mały wypadek dwa czy trzy dni temu. Uratowałem go przed chodzeniem z mokrą i lepką koszulką. Prawda Luke?
— Tak, Calum przypadkiem oblał mnie colą, ale potem pożyczył mi swoją koszulkę żebym nie musiał iść do domu w swojej.

Moje policzki w tamtym momencie przybrały kolor delikatnego różu. Dobrze, że światła w klubie były przygaszone tak, że nikt chyba nie zobaczył mojej reakcji. Nikt oprócz Caluma, który znowu na mnie spojrzał i posłał w moją stronę jeden z tych flirtujących uśmiechów.

Wow, wow przystopuj kolego. To, że podobają mi się też faceci nie oznacza, że możesz ze mną tak bezkarnie flirtować gdy obok ciebie siedzi twoja dziewczyna. Znowu poczułem się dość nieswojo i jakby obco. A mogłem zostać w domu i oglądać "Anatomię prawdy". Nagle muzyka w klubie zaczęła być irytująca, alkohol jakby stracił procenty, a ludzie tańczący na parkiecie zaczęli wydawać się jeszcze bardziej odrażający niż wcześniej. Poczułem, że muszę się stąd wydostać. Choćby na chwilę.

— Idę się przewietrzyć. Jak coś będę na dworze – skierowałem swoje słowa do siedzącego obok mnie chłopaka i zacząłem powoli się podnosić. — Masz papierosy?

Ashton spojrzał na mnie podejrzliwie, ale nic nie powiedział. Za to pokręcił przecząco głową, by dać mi do zrozumienia, że nie ma, oraz, że jest zdziwiony tym, że chcę zapalić skoro doskonale wiem, że tego nienawidzę.

let's make a deal $ cakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz