rozdział dwudziesty siódmy + ważna notka

440 55 4
                                    

Poniedziałek, 29 kwietnia 2019, godzina 09.25 

— Calum. Calum wstawaj.
— Jeszcze pięć minut mamo – głos był zniekształcony przez poduszkę znajdującą się przy jego prawym policzku.
— Gdybym był twoją mamą Hood to już dawno leżałbyś na ziemi – moje usta opuścił cichy i delikatny śmiech.

Chłopak leżał jeszcze chwilę w bezruchu, aż w końcu przewrócił się na drugi bok i otworzył jedno oko. Patrzył na mnie i szukał odpowiednich słów, by zacząć tę rozmowę.

— Jakim prawem budzisz mnie w środku nocy?
— Jest po dziewiątej, a ja za kilka godzin mam zajęcia. Z resztą w twoim grafiku widziałem, że masz dzisiaj wykład z krytyki muzycznej, więc mógłbyś podnieść swoje ładne cztery litery i wstać.
— Nie zmusisz mnie.
— Jesteś tego taki pewny? – czyżbym dostał wyzwanie?
— Bardziej niż myślisz Hemmo – uśmiechnął się zadziornie i przewrócił na plecy. — Zmuś mnie żebym wstał.
— Sam się o to prosiłeś.

Po czym w momencie znalazłem się okrakiem na niego udach i niekontrolowanie zacząłem go łaskotać. Tak po prostu. Stwierdziłem, że to będzie najlepsza forma zmuszania do czegokolwiek. Ale – jak to ja, wasz ulubiony bohater, Luke Hemmings – nie przewidziałem jednej dość cholernie ważnej sprawy. A mianowicie tego, że Calum może zechcieć się bronić i – przysłowiowo – wierzgać nogami. Co dla mojej osoby, a bardziej dolnych rejonów ciała byłoby co najmniej niekomfortowe. A dokładniej już było.

— Calum. Przestań się rzucać – oczywiście bardzo mocno starałem się ogarniczyć wydawanie jakichkolwiek dźwięków.
— Czemu? Przecież to ty mnie łaskoczesz – spojrzał na mnie głupio, ale zaraz wzrok spuścił na dolne rejony. — Okej, już rozumiem. Albo i nie. Nie mam robić czego?
— Tego.
— Czego? – teraz specjalnie wypchnął biodra do góry i podrażnił moje dolne części ciała.
— Dokładnie tego co w tej chwili robisz – bardzo mocno starałem się, by moje usta nie opuścił jakikolwiek jęk, ale jak widać na darmo.
— Mógłbym codziennie słuchać jak jęczysz.

Uśmiechnął się przebiegle, otarł jeszcze raz o mnie i zmienił nasze pozycje tak, że to teraz on nade mną górował. Na jego ustach błakął się cwaniacki uśmieszek, a oczy błyszczały.

— I teraz co ja mam z tobą zrobić? Hm?
— Najlepiej ze mnie zejdź, bo zaraz się spóźnimy – uśmiechnąłem się lekko w jego stronę i próbowałem wyswobodzić z tego uścisku.
— Gdybym teraz zszedł nie byłoby już tej zabawy Luke.
— Co masz na myśli?
— To – krótki całus w usta. — I to.

W tym momencie przycisnął swoje biodra do moich i poruszył się lekko. Z jego ust wydobyło się ciche westchnięcie, a za to z moich zduszony jęk. Znowu krótko pocałował moje usta, a ja kierowany podnieceniem przyciągnąłem go za kark bliżej tak, że teraz nasze twarze dzieliło tylko kilka cali. Nawet ten stereotypowy poranny oddech mnie nie ruszał, a powinien, prawda?

— Co ty wyprawiasz Hemmings? – na jego ustach błądził mały uśmieszek.
— Bawię się, nie widzisz?
— Nie sądziłem, że tak szybko się przekonasz.

Tym razem pocałunek był mocny i głęboki. Każdy z nas chciał dominować, ale w końcu poddałem się i już wiedziałem kto będzie na górze. Jeżeli w ogóle do czegoś kiedykolwiek dojdzie oczywiście.

— Calum złaź ze mnie, bo naprawdę się spóźnię, a mam dzisiaj zajęcia z Kimberley – brunet jęknął niezadowolony i przez chwilę nie ruszał się w ogóle. — Calum, cholera no.
— Już, już. Nie denerwuj się tak. Czy to nie dzisiaj masz jej dać odpowiedź co do egzaminów?
— Kurwa mać...

Zupełnie zapomniałem o całej tej propozycji złożonej mi przez nią. Byłem zbyt zajęty sprawami rodzinnymi i samym Calumem niż jakąś popieprzoną propozycją. Na prędko musiałem przemyśleć plusy i minusy całej tej sytuacji.

— Co ja mam zrobić?
— Na twoim miejscu zgodziłbym się, bo może wyjść z tego niezła zabawa – uśmiechnął się prawym kącikiem ust i podniósł ze mnie.
— To nie jest zabawne Calum, bo od tego praktycznie zależy moje życie i dalszy rok na studiach.
— Znasz moje zdanie co zrobiłbym ja, a i tak wiesz, że ostateczna decyzja zależy od ciebie.

Chłopak zniknął na chwilę w łazience, a ja wlepiłem wzrok w sufit myśląc nad tym wszystkim. Po chwili wrócił i zaczął szukać ubrań w szafie. Skierowałem wzrok na niego i od razu stwierdziłem, że był to cholernie zły pomysł. Odruchowo zakryłem oczy dłonią

— Czy ty właśnie stoi przed tą szafą zupełnie nago?
— Tak – odwrócił się w moją stronę i zaśmiał. — Lucas, masz dwadzieścia dwa lata i nadal wstydzisz się oglądać ludzi nago?
— Nie tyle co wstydzę, co mnie to po prostu krępuje. Ubierz się i powiedz mi jak skończysz. Przed Michaelem też tak paradujesz?

Chłopak tylko zaśmiał się po raz kolejny, ale spełnił moją prośbę i po niespełna minucie stał ju kompletnie ubrany.

— Jemy coś tutaj czy na mieście ogarniemy śniadanie?
— Na mieście. Nie mamy już czasu, a ja muszę jeszcze wpaść do domu i przebrać się.

Calum skinął głową i wyszedł z pokoju. Podniosłem się z łóżka i zacząłem szukać swojej wczorajszej koszulki, ale nigdzie nie mogłem jej znaleźć, więc stwierdziłem, że zostanę w tej co jestem teraz. Bruneta znalazłem w korytarzu ubierającego buty. Po pięciu minutach byliśmy już w drodze do mojego mieszkania. Droga minęła nam bardzo szybko i płynnie nawet jak na warunki drogowe w San Francisco. Nawet stary grat Irwina działał jak należy.

Ósma Aleja nawet jak na godzinę dziesiątą świeciła swego rodzaju pustkami. Tylko kilka starszych pań stało niedaleko od mojego mieszkania i zawzięcie rozmawiały jak to można być tak nieodpowiedzialnym zostawić biedną dziewczynę samą przed drzwiami. Nie rozumiałem o co im chodzi dopóki nie doszliśmy do schodów prowadzących do domu z numerem 14 i pytaniem Caluma, które wyrwało mu się niekontrolowanie, a mnie przyprawiło o szybsze bicie serca.

Kto to i czemu siedzi tutaj z walizkami?











$
taki mały bonusik, bo was kocham

mam do was ważną sprawę, a mianowicie chodzi o to, że bardzo proszę, by każdy kto czytał wszystkie inne części cyklu "please..." zajrzał na prolog do ostatniej części, pt. "please, kiss me|cake", a tam wszystko inne jest wyjaśnione, a jeżeli ktoś nie czytał innych części to serdecznie tam zapraszam.

proszę tylko o zajrzenie tam, kocham was

let's make a deal $ cakeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz