MARATON 3/3
Dzisiaj obudziłam się bardzo
wcześnie, co było już ustalone . Szturchnęłam Lilly i powiedziałam jej , że musimy już wstawać. Zegarek wskazywał godzinę 4:00 ,a najpóźniej musiałybyśmy wyjść o 5:00. Później jest już więcej straży .
Szybko wzięłam swoje rzeczy i poszłam do łazienki, gdzie jak zwykle wykonałam poranną toaletę.Dzisiaj ubrałam się wUznałam ,że te ubrania będą idealne do ucieczki.
Po 20 minutach byłyśmy już gotowe.
Nie powiem, wyglądałyśmy dosyć komicznie w ubraniach typu moro i z wielkimi plecakami na plecach. No ale mniejsza z tym.Szybko przelazłśmy przez okno. Rozejrzałyśmy się , na szczęście nigdzie nie było widać żadnego strażnika.Już miałam biec do lasu , gdy Lilly złapała mnie za kurtkę.
- Em ( jakby co to jest skrót od imienia Emily😂) obiecaj mi coś.- Jasne ale co?
- Emily obiecaj ,że mnie nie zostawisz. Obiecaj , że uciekniemy stąd razem.
- Obiecuje. - przytuliłam ją mocno - A teraz chodźmy już , bo żadna z nas nie ucieknie.
I ruszyłyśmy biegiem do lasu.Oczywiście ja biegłam za Lilly - no cóż , zalety bycia wilkołakiem.
Przebiegłyśmy już jakiś kilometr , umówiłyśmy się z Lilly ,że zatrzymamy się dopiero za strumykiem, do którego było jeszcze jakieś 500 metrów.
Jak już przekroczyłyśmy ten cholerny strumyk, od razu padłam na ziemię i starałam się unormować oddech .Lilly natomiast nie miała nawet zadyszki.Nie powiem, było mi głupio , że mam taką słabą kondycję.
Po 15 minutach byłam gotowa na dalszy bieg. Po około 3 godzinach biegu z przerwami , dotarłyśmy na jakąś polanę , kojarzyłam ją skądś. Zobaczyłam tam jakąś dużą skałę i do niej podeszłam. Już pamiętałam, skąd znałam tą polanę. To jest miejsce mojej ,, jakże udanej" pierwszej przemiany. Wszystkie wspomnienia uderzyły we mnie z podwójną siłą , łzy cisnęły mi się do oczu ale musiałam być silna. Obiecałam sobie , że kiedyś pokażę moim rodzicom , że popełnili błąd porzucając mnie , pomimo tego , że nie jestem wilkołakiem.Nawet nie wiem , kiedy podeszła do mnie Lilly , chwilę mi się przyglądała, a potem mocno przytuliła.
- Opowiedz mi co się tutaj stało.- poprosiła.
Lilly to moja przyjaciółka , powinna znać prawdę , a skoro i tak tutaj nocujemy to dlaczego nie powiedzieć jej tego teraz ? Przynajmniej będę miała to z głowy.
- No dobrze to chodźmy do naszego obozowiska ( obozowiska czyt.jaksini w , której rozpaliłyśmy ogień i rozłożyłyśmy śpiwory, całe szczęście , że Mary uwierzyła, że jedna kołdra nam nie wystarczy i je nam przyniosła.)
No i tak przez bite dwie godziny opowiedziałam jej w skrócie moją historię.
Po chwili oczy mojej przyjaciółki pociemniały , nie wiedziałam o co jej chodzi.- Jak można być tak hamskim i wrednym ?!?!?Jak można tak niesprawiedliwie potraktować jaką kolwiek osobę ?!?! A CO DOPIERO WŁASNĄ CÓRKĘ!!!!
W pewnym momencie z jej oczu zaczęły płynąć łzy .
- Byłaś bardzo dzielna Em, nawet nie wiesz jak mi przykro...- Po chwili dodała- Nie martw się jeszcze im pokażemy co stracili.
Czy ta dziewczyna czyta mi w
myślach ?!?!?
Czuję , że po tej rozmowie jeszcze bardziej się do siebie zbliżyłyśmy , o ile to jest możliwe.Zjadłyśmy jeszcze pianki, poszłyśmy na zwiady i położyłyśmy spać.
Eric pov.
Już straciłem rachubę. Nie wiem od ilu dni jestem w tym klubie.Wiem jedno jest suuuuuuper.Mają tu świetny alkohol i inne atrakcje . Niestety muszę już jutro wracać. W końcu zajmę się moją Emily.
~
Koniec maratonu😊
Podobał się Wam rozdział?~ zegartyka
CZYTASZ
Oszukana
WerewolfEmily miała wszystko czego potrzebowała : dom,kochających rodziców ,przyjaciół itp. Lecz po ceremonii przemiany zmieniło się wszystko...