~
Po pół godzinie usłyszałem jakieś pikanie , a po chwili podniesione głosy lekarzy. Z sali wybiegła pielęgniarka , a za nią druga . Nie wiedziałam o co chodzi . Gdy wracały zagrodziłem drogę.- Niech któraś z was wytłumaczy mi co się dzieje!-użyłem głosu Alfy, więc były zmuszone wykonać moje polecenie.
- Serce Luny przestało bić . Lekarze ją reanimują.
~
Ashton pov.
Starałem się przetworzyć tę informacje . Nawet nie zauważyłem kiedy pielęgniarki wróciły na salę operacyjną.
-Muszę do niej iść . Muszę ją zobaczyć. - mówiłem pod nosem.
~Nie pomożesz jej . Zostaw to lekarzom. ~odezwał się mój futrzak.
~ ONA UMIERA ROZUMIESZ?!? NASZA MATE !!!~krzyczałem.
Z mojego gardła wydobył się ryk rozpaczy. Byłem na skraju załamania.
Bez mojej Emily nie mam po co żyć...- Ashton musimy czekać. Jeśli tam pójdziesz możesz jej zaszkodzić.- Powiedziała Sue , która przyszła tutaj dwadzieścia minut temu. Potem złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę krzeseł , na których usiedliśmy.
Zakryłem twarz dłońmi i starałem się jakoś uspokoić.
Godzinę później z sali wyszła pielęgniarka.
- Luna żyje... lekarze skończyli operację . Alfo możesz do niej wejść ale na chwilę.- powiedziała i uśmiechnęła się.
Zerwałem się z miejsca i pobiegłem za pielęgniarką. Wszedłem do jednego z pomieszczeń . Na łóżku leżała moja Emily. Była blada jak ściana , wszędzie miała siniaki i była podłączona do wielu urządzeń ale i tak była piękna.
Przysunąłem krzesło pod samo łóżko i na nim usiadłem.
- Tak się bałem. -szepnąłem .
Schyliłem się i pocałowałem ją w czoło. Złapałem moją mate za rękę i zacząłem ją gładzić. Obiecałem sobie , że zrobię wszystko co w mojej mocy, żeby Emily już nigdy więcej nie cierpiała.
Emily pov.
~
W moim śnie biegłam po lesie. Świeciło słońce i wiał lekki wiatr. Słyszałam śpiew ptaków.
Po chwili dotarłam do dużej polany. Po drugiej stronie zobaczyłam Ashtona. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam biec w jego stronę ale wcale się do niego nie zbliżyłam . Wołał mnie , a ja jego. Nie poddałam się i skupiłam w sobie wszystkie swoje siły i przyspieszyłam . Był już na wyciągnięcie ręki...~
Po chwili poczułam jak spadam . Obudziłam się i wrócił cały ból ale mimo to cieszyłam się , że przeżyłam. Nie mogłabym zostawić mojego mate.
Próbowałam otworzyć oczy ale były jak z ołowiu.
Poczułam , że ktoś trzyma mnie za rękę. Podjęłam kolejną próbę otwarcia oczu i tym razem się udało.
Leżałam na łóżku w jednej z sal szpitalnych. Panował tam przyjemny półmrok.
Obróciłam głowę w drugą stronę i na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Na krześle siedział Ashton . Trzymał mnie za rękę, jego głowa była oparta o krawędź łóżka. Mój przeznaczony wygląda tak uroczo kiedy śpi.Było mi niewygodnie , więc poruszyłam się lekko. Ashton momentalnie podniósł głowę .
- W końcu się obudziłaś. Wiesz jak się martwiłem? - powiedział i uśmiechnął się .
- Mhhm ile spałam?
- Ponad tydzień. Mam nadzieję , że przez ten czas odpoczęłaś ode mnie, bo teraz nie pozbędziesz się mnie nawet na minutę. - wyszczerzył się jak głupek.
- Kocham Cię. - powiedziałam cicho.
- Ja ciebie też skarbie.- pochylił się i pocałował mnie w czoło.
- Kiedy będę mogła wrócić do domu?
- Lekarz mówił , że Cię zbada i jeśli wszystko będzie dobrze to dziś ale nie będziesz mogła wychodzić z łóżka i będziesz pod stałą kontrolą lekarzy.
- Dobrze tylko chce już stąd wyjść.- mruknęłam , a on się zaśmiał.
- Aż tak polubiłaś naszą sypialnie?
- Najwidoczniej tak.- również się zaśmiałam.
Po chwili zdałam sobie sprawę, że muszę iść do toalety.
- Pomożesz mi dostać się do toalety?- zapytałam nieśmiało.
- Jasne.- podniósł mnie i postawił dopiero w łazience.
- Ashton, możesz wyjść?
- Nie.
- Ale tutaj nic mi się tu nie stanie. Nie ma okien , a ty będziesz stał przy drzwiach ok?
- Niech Ci będzie- powiedział zrezygnowany i wyszedł.
Szybko załatwiłam swoje potrzeby i zawołałam Ashtona , żeby pomógł mi wrócić.
- Teraz przynajmniej mogę Cię bezkarnie nosić.- powiedział , a ja parsknęłam.
Po kilku minutach przyszedł lekarz i zaczął mnie badać. Zobaczyłam , że oczy Ashtona stały się ciemniejsze , a jego mięśnie niebezpieczne się napięły. Oho czyli ,, pan zaborczy" znowu w akcji.
Gdy lekarz wyszedł Ashton nadal był spięty. Postanowiłam udowodnić mu , że kocham tylko jego.
- Kochanie...- powiedziałam słodkim głosikiem
- Co?- zapytał.
- Pocałuj mnie. - szepnęłam na tyle uwodzicielsko na ile potrafiłam.
Ashton przez chwilę patrzył na mnie i był najwyraźniej zdziwiony . Potem podszedł do łóżka i na nim usiadł. Ja też usiadłam . Zarzuciłam ramiona na jego szyję i obwinęłam go nogami w talii. Potem połączyłam nasze usta w pocałunku . Był długi i namiętny. Znowu poczułam te przyjemne iskierki na całym ciele. Byłam w moim prywatnym niebie.
Niespodziewanie do pokoju weszła Sue.
- Ooo jak uroczo!!- pisnęła.
Szybko odsunęłam się od Ashtona i się zarumieniłam.
- Po co przyszłaś? - zapytał mój przeznaczony. Najwyraźniej był zły o to , że Sue przerwała nasz pocałunek.
- Nick i ja jesteśmy ciekawi kiedy Em wraca do domu.
- Dzisiaj.- odpowiadam z uśmiechem, bo lekarz wyraził już zgodę.
- To super! Tak się cieszę!- zaśmiałam się na zachowanie Sue. Ta dziewczyna miała niewyczerpalną ilość pozytywnej energii.
- To ja już nie przeszkadzam. - powiedziała i wyszła.
- To co kochanie. Wracamy do domu?
- Tak !
Ashton wziął mnie na ręce i wyszedł ze szpitala. Gdy wyszedł z budynku byłam zdziwiona.
- Gdzie ty idziesz? Do naszej sypialni to nie tędy.- Byłam bardzo ciekawa co on kombinuje.
- To niespodzianka. - uśmiechnął się.
~
~zegartyka
CZYTASZ
Oszukana
WerewolfEmily miała wszystko czego potrzebowała : dom,kochających rodziców ,przyjaciół itp. Lecz po ceremonii przemiany zmieniło się wszystko...