24

9.6K 519 16
                                    

~
Po pół godzinie usłyszałem jakieś pikanie , a po chwili podniesione głosy lekarzy. Z sali wybiegła pielęgniarka  , a za nią druga . Nie wiedziałam o co chodzi . Gdy wracały zagrodziłem  drogę.

- Niech któraś z was wytłumaczy mi co się dzieje!-użyłem głosu Alfy,  więc były zmuszone wykonać moje polecenie.

- Serce Luny przestało bić . Lekarze ją reanimują.   

~

Ashton pov.

Starałem się przetworzyć tę informacje . Nawet nie zauważyłem kiedy pielęgniarki wróciły na salę operacyjną.

-Muszę do niej iść . Muszę ją zobaczyć. - mówiłem pod nosem.

~Nie pomożesz jej . Zostaw to lekarzom. ~odezwał się mój futrzak.

~ ONA UMIERA ROZUMIESZ?!? NASZA MATE !!!~krzyczałem. 

Z mojego gardła wydobył się ryk rozpaczy. Byłem na skraju załamania.
Bez mojej Emily nie mam po co żyć...

- Ashton  musimy czekać.  Jeśli tam pójdziesz możesz jej zaszkodzić.-  Powiedziała Sue , która przyszła tutaj dwadzieścia minut temu. Potem złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę krzeseł , na których usiedliśmy.

Zakryłem twarz dłońmi i starałem się jakoś uspokoić.

Godzinę później z sali wyszła pielęgniarka.

- Luna żyje... lekarze skończyli operację  . Alfo możesz do niej wejść ale na chwilę.- powiedziała i uśmiechnęła się.

Zerwałem się z miejsca i pobiegłem za pielęgniarką. Wszedłem do jednego z pomieszczeń . Na łóżku leżała moja Emily.  Była blada jak ściana , wszędzie miała siniaki i była podłączona do wielu urządzeń ale i tak była piękna.

Przysunąłem krzesło pod samo łóżko i na nim usiadłem.

- Tak się bałem. -szepnąłem .

Schyliłem się i pocałowałem ją w czoło. Złapałem moją mate za rękę i zacząłem ją gładzić. Obiecałem sobie , że zrobię wszystko co w mojej mocy,  żeby Emily już nigdy więcej nie cierpiała.

Emily pov.
~
W moim śnie biegłam po lesie.  Świeciło słońce   i wiał lekki wiatr. Słyszałam śpiew ptaków.
Po chwili dotarłam do dużej polany. Po drugiej stronie zobaczyłam Ashtona. Uśmiechnęłam się szeroko i zaczęłam biec w jego stronę ale wcale się do niego nie zbliżyłam . Wołał mnie , a ja jego. Nie poddałam się i skupiłam w sobie wszystkie swoje siły i przyspieszyłam . Był już na wyciągnięcie ręki... 

~

Po chwili poczułam jak spadam . Obudziłam się i wrócił cały ból ale mimo to cieszyłam się , że przeżyłam. Nie mogłabym zostawić mojego mate.

Próbowałam otworzyć oczy ale były jak z ołowiu. 

Poczułam , że ktoś trzyma mnie za rękę. Podjęłam kolejną próbę otwarcia oczu i tym razem się udało.

Leżałam na łóżku w jednej z sal szpitalnych. Panował tam przyjemny półmrok.

Obróciłam głowę w drugą stronę i na mojej  twarzy pojawił się uśmiech.
Na krześle siedział Ashton  . Trzymał mnie za rękę, jego głowa była oparta o krawędź łóżka. Mój przeznaczony wygląda tak uroczo kiedy śpi.

Było mi niewygodnie , więc poruszyłam się lekko. Ashton momentalnie podniósł głowę .

- W końcu się obudziłaś. Wiesz jak się martwiłem? - powiedział i uśmiechnął się .

- Mhhm ile spałam?

- Ponad tydzień. Mam nadzieję , że przez ten czas odpoczęłaś ode mnie, bo teraz nie pozbędziesz się mnie nawet na minutę. - wyszczerzył się jak głupek.

- Kocham Cię. - powiedziałam cicho.

- Ja ciebie też skarbie.- pochylił się i pocałował mnie w czoło.

- Kiedy będę mogła wrócić do domu?

- Lekarz mówił , że Cię zbada i jeśli wszystko będzie dobrze to dziś ale nie będziesz mogła wychodzić z łóżka i będziesz pod stałą kontrolą lekarzy.

- Dobrze tylko chce już stąd wyjść.- mruknęłam , a on się zaśmiał.

- Aż tak polubiłaś naszą sypialnie?

- Najwidoczniej tak.- również się zaśmiałam.

Po chwili zdałam sobie sprawę,  że muszę iść do toalety. 

- Pomożesz mi dostać się do toalety?- zapytałam nieśmiało.

- Jasne.- podniósł mnie i postawił dopiero w łazience.

- Ashton, możesz wyjść?

- Nie.

- Ale tutaj nic mi się tu nie stanie. Nie ma okien , a ty będziesz stał przy drzwiach ok?

- Niech Ci będzie- powiedział zrezygnowany i wyszedł.

Szybko załatwiłam swoje potrzeby i zawołałam Ashtona , żeby pomógł mi wrócić.

- Teraz przynajmniej mogę Cię bezkarnie nosić.- powiedział , a ja parsknęłam.

Po kilku minutach przyszedł lekarz i zaczął mnie badać. Zobaczyłam , że oczy Ashtona stały się ciemniejsze , a jego mięśnie niebezpieczne się napięły. Oho czyli ,, pan zaborczy" znowu w akcji.

Gdy lekarz wyszedł Ashton  nadal był spięty. Postanowiłam udowodnić mu , że kocham tylko jego.

- Kochanie...- powiedziałam słodkim głosikiem

- Co?- zapytał.

- Pocałuj mnie. - szepnęłam na tyle uwodzicielsko na ile potrafiłam.

Ashton przez chwilę patrzył na mnie i był najwyraźniej zdziwiony . Potem podszedł do łóżka  i na nim usiadł. Ja też usiadłam . Zarzuciłam ramiona na jego szyję i obwinęłam go nogami w talii. Potem połączyłam nasze usta w pocałunku . Był długi i namiętny. Znowu poczułam te przyjemne iskierki na całym ciele. Byłam w moim prywatnym niebie.

Niespodziewanie do pokoju weszła Sue.

- Ooo jak uroczo!!- pisnęła.

Szybko odsunęłam się od Ashtona i się zarumieniłam.

- Po co przyszłaś? - zapytał mój przeznaczony. Najwyraźniej był zły o to , że Sue  przerwała nasz pocałunek.

- Nick i ja jesteśmy ciekawi kiedy Em wraca do domu.

- Dzisiaj.- odpowiadam z uśmiechem, bo lekarz wyraził już zgodę.

- To super! Tak się cieszę!- zaśmiałam się na zachowanie Sue. Ta dziewczyna miała niewyczerpalną ilość pozytywnej energii.

- To ja już nie przeszkadzam. - powiedziała i wyszła.

- To co kochanie. Wracamy do domu?

- Tak !

Ashton wziął mnie na ręce i wyszedł ze szpitala. Gdy wyszedł z budynku byłam zdziwiona.

- Gdzie ty idziesz? Do naszej sypialni to nie tędy.- Byłam bardzo ciekawa co on kombinuje.

- To niespodzianka. - uśmiechnął się.

~

~zegartyka

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz