7

11.5K 631 50
                                    

Dzisiaj , o dziwo , to ja zostałam obudzona przez Lilly .

- Em , wstawaj już . Musimy iść dalej. Dzisiaj wraca Alfa Eric , pamiętasz?- gdy tylko usłyszałam to imię zerwałam się na równe nogi.

- Na śmierć zapomniałam. Daj mi pięć minut.

Jak najszybciej umiałam przebrałam się i zjadłam śniadanie przygotowane przez Lilly.

Po spakowaniu ,, obozowiska" ruszyłyśmy w dalszą drogę. Sprawdziłyśmy naszą pozycję na mapie i za dwa dni  powinnyśmy być już w mieście. To dosyć pokrzepiająca myśl.

~
Idziemy już kilka godzin. Jestem zmęczona.
Lilly jak na zawołanie odwraca się do mnie.

- Chyba już czas na obiad co ?- i jak tu jej nie lubić??

- Ty to mi chyba czytasz w myślach - śmieję się.

Eric pov.

Gdy przyjechał po mnie mój beta miałem jeszcze lekkiego kaca.

- Bracie coś ty ze sobą zrobił???- tia Jackson nigdy nie przejawiał szczególnej inteligencji.

- Nie twój interes - warknąłem na niego.

- Dobra uspokój się.  Może uda ci się ogarnąć w czasie podróży?

-Przestań gadać , wracamy do domu.- wskazałem na samochód .

Po chwili zadzwonił telefon mojego brata.Przez chwilę coś tam gadał , a zaraz potem można było dostrzec przerażenie w jego oczach.

- Jackson co się dzieje?

- Ehmm ,no, ten..

- Jackson do cholery zapytałem się co się dzieje?!?!!?- użyłem głosu Alfy.

- Bo Emily... Emily uciekła.

Podbiegłem do niego , chwyciłem  za szyję i podniosłem do góry.

- JAKIM CUDEM UDAŁO JEJ SIĘ UCIEC ?!?!? PRZECIEŻ KAZAŁEM WAM JEJ PILNOWAĆ!!!!- wzmocniłem uścisk na co Jackson zaczął się szamotać.

-  Nie wiedzieliśmy , że ona jest z tych
,, uciekających" .

- GÓWNO MNIE TO OBCHODZI!!!!MASZ ZNALEŹĆ MOJĄ PRZYSZŁĄ ŻONĘ , INACZEJ ROZSZARPIE CI GARDŁO , ZROZUMIANO? !?!?!- na moje słowa zbladł jeszcze bardziej.

- Przyszłą żonę??? W końcu znalazłeś swoją mate??Obiecuję , że ją znajdziemy.

- Przestań się podlizywać, daję ci 2 godziny od naszego przyjazdu.- potem go puściłem i ruszyłem do samochodu.

- Tak jest Alfa...

Emily pov.

Powoli słońce zbliża się ku zachodowi. Jestem bardzo zmęczona ale musimy iść dalej, jak najdalej od Erica.

Z tego co mówiła Lilly zostały nam jeszcze 2 km do wyznaczonego miejsca na postój.

Eric pov.

Minęły już trzy godziny od naszego przyjazdu.Bardzo długie trzy godziny.
Dałem Jacksonowi godzinę więcej niż mówiłem na początku , nie będę już dłużej czekał...

Wychodzę z mojego pokoju i idę za zapachem mojego brata. W końcu znajduję go w lesie , w pobliżu domu.

Dobra dam mu ostatnią szansę.

- Znalazłeś ją??

- Je- jeszcze nie , a- ale na pewno nam się t-to uda.

- To prawda ale ty już nie będziesz brał udziału  w poszukiwaniach. Dałem ci zadanie do wykonania , a ty nie podołałeś... A i obiecałem Ci coś ,pamiętasz??

- Błagam daj mi żyć! Zrobię wszystko co zechcesz! - Jackson upadł na kolana i zaczął płakać. Żałosne , na szczęście nie wiem co to litość.

-CHOCIAŻ RAZ ZACHOWAJ SIĘ JAK FACET !!! GDZIE TWOJA GODNOŚĆ?!?WSTAWAJ I PONIEŚ KONSEKWENCJE SWOICH CZYNÓW! - ryknąłem na niego.

Beta powoli podniósł się z ziemi.

- Nie rób tego , nie musisz...

Nie chciałem go już dłużej słuchać , zmieniłem się w wilka  i skoczyłem. 
Wpadłem w amok  ,wszystko było we krwi,  drapałem i gryzłem,  a na koniec rozszarpałem  mu  gardło . Nie było mi go żal ani nie czułem się z tym źle , dostał to na co zasłużył...

Kazałem omegom posprzątać cały ten syf.  Niech zapamiętają , że kto raz ze mną zadrze będzie wąchać kwiatki od spodu.

 
No cóż sam będę musiał znaleźć Emily . Wziąłem kilku strażników i ruszyliśmy w stronę lasu , przecież nie mogła uciec daleko...

~

Już ponad sto osób zajrzało na moje opowiadanie DZIĘKUJĘ❤

Dziękuję też   Silent_Woman , która bardzo motywuje mnie do dalszej pracy 💓💓

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz