Emily pov.
Nie mam siły już iść. Czuje , że nogi mi zaraz odpadną. Natomiast PAN ALFA chyba nie ma takiego problemu.
Z jego wyrazu twarzy mogę wywnioskować, że jest szczęśliwy.Najchętniej dzignęłabym go jakimś nożem ale są 2 problemy.
PROBLEM NR 1- To on decyduje o tym czy Lilly dalej będzie żyła.
PROBLEM NR 2.- Za pewne nie zabiłabym go i to ja najprawdopodobniej skończyłabym w grobie.
- Nie dam rady już iść...
- To dziwne , bo uciec już dałaś .- O Eric raczył się odezwać!!
- Naprawdę nie dam rady.- warknęłam.
Alfa odwrócił się i zaczął się do mnie zbliżać. Chyba go wkurzyłam , powinnam się tym przejąć??
Nim się spostrzegłam leżałam na ziemi . Czułam jakąś ciepłą ciecz spływającą po mojej twarzy. To krew .
- NIE MASZ PRAWA ODZYWAĆ SIĘ DO MNIE W TEN SPOSÓB!!!! TO , ŻE BĘDZIESZ MOJĄ ŻONĄ TEGO NIE ZMIENIA!!!- ryknął tak głośno , że chyba w kosmosie to usłyszeli.
Postanowiłam się już dłużej nie odzywać , bo coś czuję , że jeśli nie przestanę to znajdą moje zwłoki w tym lesie.
Spróbowałam się podnieść z ziemi ale zaczęło mi się kręcić w głowie i znowu upadłam.
- Widzę , że jesteś tylko mocna w gębie.- znowu usłyszałam ten okropny śmiech.
Eric znowu do mnie podszedł ale tym razem wziął mnie na ręce.
Super , teraz wiszę jak jakiś pieprzony worek ziemniaków. Ale uznałam , że wyrywanie się nie ma sensu.
~
Wiszę już sobie jakąś godzinę. Jest mi bardzo niewygodnie. Chyba kojarzę tę drogę , więc za 20 minut powinniśmy być w domu. JEGO domu.
Mam tylko nadzieję , że Lilly nic nie jest.
No już jesteśmy , Alfa postawił mnie na ziemi.
- Zaprowadzisz mnie do Lilly ,proszę? - starałam się być miła.
- Najpierw daj mi się nacieszyć swoją mate.- Na te słowa na pewno zbladłam.
- C- co?
- Chodź za mną.- mnie jednak sparaliżował strach i nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Eric znowu wziął mnie na ręce i zaniósł do jakiegoś pokoju i postawił mnie na ziemi.
Alfa powoli się do mnie zbliżał . Przestraszyłam się i zaczęłam się cofać ale na mojej drodze stanęła ściana. Eric unieruchomił mi ręce nad głową , a jego twarz była niebezpiecznie blisko mojej.
- Proszę nie rób te... - Alfa mi przerwał.
- Shhhh , na pewno ci się spodoba.
I wpił się w moje usta. Płakałam i starałam się wyrwać ale on był za silny. Nie czułam nic oprócz przerażenia . To nie było przyjemne, nie było żadnych iskierek . Więź mates to jedno wielkie kłamstwo...
Po kilku minutach Eric w końcu się ode mnie oderwał.
- Świetnie całuje skarbie . - mruknął i pocałował mnie w czoło.Miałam wtedy odruch wymiotny.
Czyli tak ma wyglądać moje życie? Do samego jego końca będę niewolnicą tego wilkołaka? ? Nie zgadzam się na to .
Z całej siły przywaliłam Alfie pięścią w twarz. Ujmę to tak ,na pewno mnie to bolało bardziej niż jego.
Dosłownie sekundę po tym jego oczy stały się czarne jak smoła.
- MASZ MNIE PRZEPROSIĆ W TEJ CHWILI - Wtedy moja cała odwaga gdzieś wyparowała ale myślałam jeszcze na tyle trzeźwo , że nie wykonałam tego polecenia.
Złapał mnie , podniósł i rzucił mną o pobliską ścianę.Starałam się rękoma chronić głowę. Po chwili usłyszałam dźwięk łamiących się kości , moich kości. Doczołgałam się do łóżka . Najbardziej bolała mnie lewa ręka ,to na pewno ona jest złamana.
- Mam nadzieję ,że teraz już będziesz posłuszna.Jeśli nie to powtórzymy. Lilly jest w pokoju na przeciwko.- powiedział i wyszedł.
Muszę iść zobaczyć czy nic jej nie jest.
Podniosłam się z łóżka ignorując ból w głowie i w rękach. Na chwiejnych nogach podeszłam do drzwi . Otworzyłam je i od razu zobaczyłam następne , po drugiej stronie korytarza.Ostatkiem sił je otworzyłam i wpadłam do pokoju.
~
Wiem , trochę Polsat😂😂😂
Ale nie martwcie się następny rozdział jutro.
~ zegartyka
CZYTASZ
Oszukana
WerewolfEmily miała wszystko czego potrzebowała : dom,kochających rodziców ,przyjaciół itp. Lecz po ceremonii przemiany zmieniło się wszystko...