10

11.1K 553 29
                                    

Emily pov.

Nie mam siły już iść. Czuje , że nogi mi zaraz odpadną. Natomiast PAN ALFA chyba nie ma takiego problemu.
Z jego wyrazu twarzy mogę wywnioskować, że jest szczęśliwy.

Najchętniej dzignęłabym go jakimś nożem ale są 2 problemy.

PROBLEM NR 1- To on decyduje o tym czy Lilly dalej będzie żyła.

PROBLEM NR 2.- Za pewne nie zabiłabym go i to ja najprawdopodobniej skończyłabym w grobie.

- Nie dam rady już iść...

- To dziwne , bo uciec już dałaś .- O Eric raczył się odezwać!!

- Naprawdę nie dam rady.- warknęłam.

Alfa odwrócił się i zaczął się do mnie zbliżać. Chyba go wkurzyłam , powinnam się tym przejąć??

Nim się spostrzegłam leżałam na ziemi . Czułam jakąś ciepłą ciecz spływającą po mojej twarzy. To krew .

- NIE MASZ PRAWA ODZYWAĆ SIĘ DO MNIE W TEN SPOSÓB!!!! TO , ŻE BĘDZIESZ MOJĄ ŻONĄ TEGO NIE ZMIENIA!!!- ryknął tak głośno , że chyba w kosmosie to usłyszeli.

Postanowiłam się już dłużej nie odzywać , bo coś czuję , że jeśli nie przestanę to znajdą moje zwłoki w tym lesie.

Spróbowałam się podnieść z ziemi ale zaczęło mi się kręcić w głowie i znowu upadłam.

- Widzę , że jesteś tylko mocna w gębie.- znowu usłyszałam ten okropny śmiech.

Eric znowu do mnie podszedł ale tym razem wziął mnie na ręce.

Super , teraz wiszę jak jakiś pieprzony worek ziemniaków. Ale uznałam , że wyrywanie się nie ma sensu.

~

Wiszę już sobie jakąś godzinę. Jest mi bardzo niewygodnie. Chyba kojarzę tę drogę , więc za 20 minut powinniśmy być w domu. JEGO domu.

Mam tylko nadzieję , że Lilly nic nie jest.

No już jesteśmy , Alfa postawił mnie na ziemi.

- Zaprowadzisz mnie do Lilly ,proszę? - starałam się być miła.

- Najpierw daj mi się nacieszyć swoją mate.- Na te słowa na pewno zbladłam.

- C- co?

- Chodź za mną.- mnie jednak sparaliżował strach i nie mogłam wykonać żadnego ruchu. Eric znowu wziął mnie na ręce i zaniósł do jakiegoś pokoju i postawił mnie na ziemi.

Alfa powoli się do mnie zbliżał . Przestraszyłam się i zaczęłam się cofać ale na mojej drodze stanęła ściana. Eric unieruchomił mi ręce nad głową , a jego twarz była niebezpiecznie blisko mojej.

- Proszę nie rób te... - Alfa mi przerwał.

- Shhhh , na pewno ci się spodoba.

I wpił się w moje usta. Płakałam i starałam się wyrwać ale on był za silny. Nie czułam nic oprócz przerażenia . To nie było przyjemne, nie było żadnych iskierek . Więź mates to jedno wielkie kłamstwo...

Po kilku minutach Eric w końcu się ode mnie oderwał.

- Świetnie całuje skarbie . - mruknął i pocałował mnie w czoło.Miałam wtedy odruch wymiotny.

Czyli tak ma wyglądać moje życie? Do samego jego końca będę niewolnicą tego wilkołaka? ? Nie zgadzam się na to .

Z całej siły przywaliłam Alfie pięścią w twarz. Ujmę to tak ,na pewno mnie to bolało bardziej niż jego.

Dosłownie sekundę po tym jego oczy stały się czarne jak smoła.

- MASZ MNIE PRZEPROSIĆ W TEJ CHWILI - Wtedy moja cała odwaga gdzieś wyparowała ale myślałam jeszcze na tyle trzeźwo , że nie wykonałam tego polecenia.

Złapał mnie , podniósł i rzucił mną o pobliską ścianę.Starałam się rękoma chronić głowę. Po chwili usłyszałam dźwięk łamiących się kości , moich kości. Doczołgałam się do łóżka . Najbardziej bolała mnie lewa ręka ,to na pewno ona jest złamana.

- Mam nadzieję ,że teraz już będziesz posłuszna.Jeśli nie to powtórzymy. Lilly jest w pokoju na przeciwko.- powiedział i wyszedł.

Muszę iść zobaczyć czy nic jej nie jest.
Podniosłam się z łóżka ignorując ból w głowie i w rękach. Na chwiejnych nogach podeszłam do drzwi . Otworzyłam je i od razu zobaczyłam następne , po drugiej stronie korytarza.

Ostatkiem sił je otworzyłam i wpadłam do pokoju.

~

Wiem , trochę Polsat😂😂😂

Ale nie martwcie się następny rozdział jutro.

~ zegartyka

OszukanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz