Epilog.

1.4K 98 26
                                    

Z wielkim trudem uniósł powieki. Ledwo co kontaktował, odpływał. Po walce między umysłem, a ciałem poruszył palcem wskazującym. Ogłuszyły go i przyprawiły o ból głowy krzyki oraz ciśnienie atmosferyczne spowodowane gwałtownym spadaniem.  Przed sobą dostrzegł brunetkę, która potrząsała jego barkami. Bała się go stracić, chciała pilnować jego szczęścia na ziemi.

- Co się st...- wymamrotał ledwo zrozumiale.

W oczach dziewczyny zebrały się litry łez, które miały zamiar spłynąć po jej gładkim, bladym policzku. Może to było tylko złudzenie, jednak czas zwolnił. 

- Przepraszam!- krzyknęła chcąc przekrzyczeć wszystkich innych spanikowanych pasażerów.- Przepraszam cię.- dodała spokojniej ocierając krew cieknącą z jego kącika ust.- Ja nie miałam pojęcia, niepotrzebnie cię tam ciągnęłam, wybacz mi, wybacz.- ukucnęła przed Dylanem układając głowę na jego kolanach, cicho łkając. Brunet dokładnie rozejrzał się dookoła. Ponad setka spanikowanych osób leżała na podłodze chroniąc rękami głowę. Mimo, że samolot przechylał się, co teoretycznie nie pozwoliłoby mu na usiedzenie w pionie, on siedział. Spojrzał na brunetkę, wahając się i bojąc dotknąć, położył dłoń na jej głowie jeżdżąc nią wzdłuż jej włosów.  Na tę chwilę, gdy to czas zwolnił, poczuł się dobrze. Dziewczyna załkała i podniosła wzrok na lustrującego ją Dylana. Wstała na równe nogi i wytarła rękawem od bluzy słoną ciecz z policzka. Brunet wstał zaraz po niej i zrobił parę kroków w kierunku panikującego tłumu. Krzyki stopniowo wyciszały się, a pasażerowie przestawali szczypać się w przedramię z niedowierzania. Czując ogromny ból głowy, mężczyzna usiadł na ziemi, powoli osuwając się do pozycji leżącej. Sage wybuchnęła ogromnym płaczem, siadając na ziemi przed Dylanem, który z każdą chwilą wydawał się bledszy.

- Zostań ze mną, jeszcze trochę, wytrzymaj.- błagała, starając się przywrócić go do pozycji siedzącej.

Powoli odpływał. Z każdą sekundą coraz słabszy. Czas wracał do swojej normalnej formy. Przysunęła się do niego jak najbliżej mogła i objęła, aby nie zsunął się na ziemię. Delikatnie ułożyła jego głowę na swoich kolanach głaszcząc przez moment po policzku. Ponownie wybuchnęła płaczem, a słone łzy kapały z jej brody. Złożyła delikatny pocałunek na jego czole, na co brunet resztkami sił uniósł powieki wraz z kącikiem ust. 

- Do zobaczenia.- rzekła pozwalając resztką łez płynąc z jej oczu bez hamulców i wymusiła delikatny uśmiech. Widok umierającej miłości był dla niej najgorszy, choć wiedziała, że za chwilę się zobaczą. Pragnęła jego szczęścia. Mimo tego, że mogła zrobić wiele rzeczy, nie przewidziała tego. Nie przewidziała takiego zakończenia. 

     Złapała jego dłoń i nie miała zamiaru jej puścić. W ostatnich chwilach gładziła go po włosach i policzku szepcząc krótkie i szczere przepraszam. Czuła, że mimowolnie uścisk dłoni, który resztkami sił podtrzymywał, osłabił się. Nachyliła się nad jego ciałem cicho łkając. 

      Poczuła na ramieniu czyjąś dłoń. Otarła łzy i wstała. Wpatrywali się w ciało, podczas gdy Dylan splątał ich dłonie ze sobą. Dziewczyna uśmiechnęła się pod nosem, zarzuciła ręce na jego szyje i przytuliła całymi siłami.

Już na zawsze była z osobą, z którą powinna być od początku. Już na zawsze był z osobą, z którą powinien być od początku.


koniec kochani

smutno mi max, zżyłam się z bohaterami, przyzwyczaiłam się do codziennego robienie czegoś co kocham. dziękuję wam za wyświetlenia i vote, dziękuję za to, że czytaliście. a jeśli czegoś nie zrozumieliście w tym rozdziale, to śmiało pytajcie.

niedługo pewnie pojawi się coś nowego z Dylanem, ale to już musicie obserwować mój profil, żeby się dowiedzieć

kocham

Closer than your thoughts|| Dylan O'brien ffOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz