Dzisiejszego dnia zadzwonił do mnie Percy, aby chociaż na chwilę wyciągnąć mnie z mieszkania. Percy to mój dobry znajomy z branży, czasami się spotykamy na kawę, rozmawiamy, miło spędzamy czas, nic wielkiego. Dostrzegł moją zmianę, jednak odnosiłam wrażenie, że bał się o to zapytać, co było dla mnie absurdem. Nie obraziłabym się o głupie wszystko gra?
***
— Sage! — usłyszałam za sobą znajomy ochrypnięty głos bruneta. Odwróciłam głowę przez ramię i posłałam mu delikatny uśmiech. Machając ręką, podbiegł do mnie, a ja zwolniłam kroku.— Do tej, co zawsze?— spytał, mając na myśli kawiarnię.
— Pewnie— odparłam. Szliśmy wolnym tempem do lokalu oddalonego o niecałe siedemdziesiąt metrów. Młody mężczyzna odsunął mi krzesło, a ja na nie usiadłam, plącząc swoje palce ze sobą i kładąc je na stoliku.
— Co bierzesz? — spytał, oglądając kartę z napojami zimnymi oraz ciepłymi.
— To, co zawsze.— Zachichotałam ze swojej przewidywalności. Zawsze brałam to samo, nie mogłam przestawić się z bez cukrowej late na coś innego. Ewentualnie brałam kawę, ale mrożoną, gdy było naprawdę ciepło, co w Nowym Jorku nie jest jakimś częstym zjawiskiem. Chłopak poszedł złożyć zamówienie, a ja czekałam, wpatrując się we własne dłonie. Po chwili młody mężczyzna wrócił z herbatą dla siebie, a moją kawą.
— Zrobiłaś to zlecenie?
— Które?
— Eh, to co szef na maila nam wysłał, wczoraj bodajże.
— Ah, tak na śmierć zapomniałam.
Więc ruszamy! Wróciłam z zakończenia i nie chcę już tam nigdy wracać ;_; ten rozdział taki nudnawy, wprowadzający, wieczorem może dodam jeszcze jeden, kto wie. Możecie zostawić po sobie ślad w postaci gwiazdki i komentarza:)
CZYTASZ
Closer than your thoughts|| Dylan O'brien ff
Fiksi PenggemarJesteśmy od siebie bliżej niż myśli. Widzę go codziennie, on nie zdaje sobie z tego sprawy. Widzę jak wychodzi z domu po zakupy, jak idzie do pracy. Z mojej sypialni jest widok na jego kuchnie. Rano zwykle smaży jajecznicę bez koszulki, dlatego wart...