Mamusiu, bardzo chciałbym z Tobą porozmawiać. Tak bardzo, bardzo. Bo wiesz, dopóki jestem w Twoim brzuszku, Ty mnie nie słyszysz. Ale ja Ciebie tak. Mam bardzo dużo pytań.
Pamiętam, że pojawiłem się dwadzieścia jeden tygodni temu. Dziś mam dokładnie sto pięćdziesiąt dni. W chwili, gdy powstałem pojawił się taki błysk światła. Niewiele pamiętam z tamtego czasu, wszystko działo się bardzo szybko. Moje komórki dzieliły się, a ja wędrowałem do mojego tymczasowego domku. Jest tu całkiem wygodnie. Troszeczkę ciemno, ale nie narzekam na to, bo wiem, że mnie chronisz.
Pamiętam, że pierwszym słowem, jakie usłyszałem, była „aborcja". Co to jest? To chyba coś dobrego, bo mówisz, że to będzie dla Ciebie lepsze. A jeżeli coś jest dobre dla Ciebie, to dla mnie też, prawda? Drugim wyrazem była „adopcja". Nie wiem, czy to jest dobre, bo mówisz o tym raczej niechętnie. Bo „adopcja" ma być trudniejsza, niż „aborcja". Dlaczego? Mówiłaś coś o bólu. Wiem, co to znaczy, bo odczuwam go już od dawna. Jak wtedy, gdy coś przygniecie Twój brzuszek, a ja nie mogę się ruszać. Czasem wtedy kopię, bo to bardzo niewygodne. Przepraszam, jeśli Cię to boli. Wolałbym Cię przytulić, ale na razie mogę dotknąć tylko tej śliskiej rurki – pępowiny.
Właśnie słyszę, jak ktoś puka do drzwi. Proszę, nie wstawaj tak szybko, bo wtedy cały podskakuję.
– Cześć, Isa – mówi jakiś męski głos. Mamusiu, masz tak na imię? Bardzo mi się to podoba! Ciekawe, jak mnie nazwiesz... Ostatnio słyszałem takie ładne słowo. To było „garnek". Chciałbym mieć na imię Garnek.
– Witaj, Thijs. – Czuję, że ktoś Cię obejmuje. Kto to jest, mamo? Ten cały „Thijs"? Śmieszne imię. – Napijesz się kawy?
To chyba ten gorzki płyn, który pijasz co rano. Niezbyt mi smakuje. Nie rozumiem, dlaczego go pijesz. Ani to smaczne, ani słodkie. Tak, bardzo lubię słodycze. Niedawno jadłaś coś, co chyba nazwałaś „biała czekolada". To było smaczne.
– Nie, jestem tu tylko na chwilę – odpowiada Thijs. Mamusiu, dlaczego czuję, że robisz się smutna? – Zdecydowałaś się? Masz dziś termin zabiegu.
– Och... Thijs, ja naprawdę nie wiem. – Czego nie wiesz, mamo? Mogę Ci pomóc.
– W tej sprawie ci nie pomogę. To twoja decyzja.
– Właśnie to jest najgorsze, wiesz? Wolałabym, żeby ktoś powiedział mi, co mam zrobić.
– Właściwie nad czym się zastanawiasz? Przecież chciałaś aborcji zaraz po...
– Nie kończ tego zdania. – Dlaczego jesteś niemiła dla Thijsa? Polubiłem go.
– Isa, co się stało, to się nie odstanie. Musisz w końcu jakoś pogodzić się z tym, że zostałaś zgwałcona.
Co to jest „zgwałcona"? To chyba nic przyjemnego, bo czuję, że robisz się jeszcze bardziej smutna. Słyszę płacz. Mamusiu, nie martw się. Jestem z Tobą. Czujesz, jak Cię głaszczę?
– Wyjdź. – Słyszę otwieranie drzwi. – Wyjdź w tej chwili.
– Isa, ja...
– Powiedziałam, że masz wyjść! – Dlaczego krzyczysz?
Słyszę trzaskanie drzwiami.
Mamo, mamusiu, przestań płakać. Proszę... Próbuję Cię przytulić, ale nie umiem. Może wypij tę okropną kawę. Chyba ją lubisz. Albo zjedz czekoladę. Najlepiej pójdźmy na spacer. Zawsze się wtedy uspokajasz.
Wydaje mi się, że mnie posłuchałaś, bo słyszę, jak otwierasz drzwi. Proszę, nie pędź tak po schodach! Zaraz zaplączę się w pępowinę! Wiesz, ile czasu się z niej wyplątywałem ostatnim razem?
Oddychamy świeżym powietrzem. Tobie chyba też jest lepiej, bo czuję, że poprawia Ci się humor. Na szczęście już się tak nie spieszysz, więc mogę się spokojnie obrócić. Szkoda, że jeszcze nie otwieram oczu. Chciałbym Cię zobaczyć. Jak wyglądasz? Masz włosy? Ciekawe, jakiego są koloru. A Twój nos? Jest taki mały, jak mój? Na pewno jesteś piękna.
Słyszę otwieranie drzwi. Gdzie teraz jesteśmy? Rozmawiasz z jakąś panią. Znowu mówisz coś o tej „aborcji". Chyba się cieszysz, więc ja też się uśmiecham. Ta pani każe Ci na coś poczekać. Na co czekamy? Zaczynam się ekscytować. Macham rączkami i bardzo się niecierpliwię. Co to będzie? Mam nadzieję, że zjemy z tej okazji coś słodkiego, bo mam na to ogromną ochotę.
Ktoś woła, że możemy wejść. Jakiś pan wypytuje Cię o Twoje „dane osobowe". Co to jest? Też to mam?
– Niech pani tylko złoży podpis, że wykonanie zabiegu jest zgodne z jej wolą – mówi ten pan.
Czuję, że się kładziesz. Twój oddech się wyrównuje. Nic nie mówisz. Mamusiu, co się dzieje? Boję się.
Coś zimnego i ostrego dotyka moich nóżek i je ciągnie. Zaczynam krzyczeć, bo czuję ogromny ból. Nie wiem, co się dzieje.
Nagle wszystko ustaje. Nie czuję już mojego małego ciałka. Nic nie czuję. Widzę. Nareszcie widzę! Patrzę na śliczną panią z długimi, jasnymi włosami. Leży na takim białym łóżku i ma zamknięte oczy. Czy to Ty, mamusiu? Dlaczego Cię widzę? Co się stało? Czy... urodziłem się? Będę teraz mógł biegać i skakać, sam oddychać, spróbować czekolady, tak jak Ty! A najważniejsze jest, że mogę Cię przytulić! Ale dlaczego się nie ruszasz, mamusiu? Chyba śpisz. Będę cichutko, nie chcę Cię obudzić. Wolę na Ciebie patrzeć. Chciałbym dotknąć Twoich włosków, wyglądają tak ładnie.
Dzieje się coś dziwnego. Oddalam się od Ciebie. Coś porywa mnie w górę. Mamo, boję się! Zrób coś! Zatrzymaj to!
Mamusiu...
CZYTASZ
Zbiór one-shotów 5
RandomPiąta edycja grupowego konkursu na one-shoty. Wszystkie prace zostały napisane przez członków facebookowej grupy Wattpad Polska. Okładkę wykonała @_feather_