Aeroplan [JESTEM]

268 17 6
                                    


Czym jestem? Chciałabym Tobie odpowiedzieć, ale sama nie wiem. Zadaję sobie to pytanie przed zaśnięciem. Ciśnie mi się na usta, gdy budzę się i patrzę w lustro.

Możliwe, że jestem samolotem. Ociężała i bez chęci do życia, rozpędzam się i wzbijam w powietrze. Ale nie mogę robić tego w samotności, na mój pokład wchodzą obwieszeni bagażami podręcznymi turyści i przedsiębiorcy w szarych garniturach. Wszyscy po prostu korzystają z mojego wzlotu, nawet mówią, że to oni się unoszą. A gdy tracę siły i ląduję, bez zastanowienia mnie opuszczają.

Nie, nie jestem samolotem. Nie umiem latać, potrafię tylko spadać.

Może jestem aniołem, któremu odcięto skrzydła i zrzuciło się z nieba, prosto na twardą i chłodną ziemi? Któremu kazano wzbić się w powietrze. Tylko... jak?

Nie, to bzdety. Po pierwsze, daleko mi do anioła, poza tym, one nie mają prawa bytu — żeby latać musiałaby mieć naprawdę ogromne skrzydła albo wypełnione powietrzem kości.

To może jestem strusiem albo kiwi? Niewdzięcznym i niezgrabnym nielotem, który z zazdrością patrzy na inne ptaki. Który nigdy nie zasmakował chłodnego wiatru.

Jestem nimi wszystkimi. Każdym po trochu. Ale dlaczego nie mogę być po prostu człowiekiem, niezbyt idealnym, pełnym niedoskonałości, może nawet piegowatym?

Nie wiem, dlaczego tak ciągnie mnie do powietrza, ale pamiętam, że kiedyś mój wujek podnosił mnie jak najwyżej i wydawał z siebie odgłosy, które miały imitować dźwięk wydawany przez ogromne silniki. Mówił mi, że jestem stworzona do latania. On też był, wiem o tym, bo to ja jako pierwsza zobaczyłam jego dyndające nad podłogą nogi.

Mam głosy w głowie. Są ze mną w łazience, na ulicy, w pracy, w łóżku. Nie dają mi zasnąć, w środku nocy wyciskają mi łzy z oczu.

Pierwszy pojawił się gdy mój tata od nas odszedł. Drugi, gdy mama połknęła garść tabletek i popiła wódką. Trzeci — gdy on spojrzał na mnie tak, jakby widział mnie po raz pierwszy, z rezerwą i dezaprobatą. Czwarty, ostatni sensowny, gdy obudziłam się z kacem, poczuciem winy i owłosioną ręką pod bluzką. Kolejne były już bezwładne, nie potrafię rozróżnić ich w tej kakofonii, pojawiały się za każdym razem, gdy ktoś wbijał nóż w moje plecy.

Razem tworzą niezły chór, gdy im się nudzi, śpiewają w głosach.

Jestem wrakiem człowieka. Mam dwadzieścia parę lat. Jestem aeroplanem, aniołem i nielotem. Jestem każdym. Możesz mijać mnie na ulicy, nie mając pojęcia, że to właśnie ja. Mogę być Twoją koleżanką z pracy, nieszczęśliwą miłością z dzieciństwa, kochanką, wrogiem, najlepszą przyjaciółką.

Równie dobrze mogę być nikim. Nie wiesz, kiedy mnie spotkasz, kiedy podetknę Ci pod nos wszystkie Twoje winy. Nie masz zasranego pojęcia, kiedy zjawię się razem ze wszystkimi głosami w mojej głowie, kiedy odprawię Twój osobisty Sąd Ostateczny.

Jestem martwym w środku ciałem, zniszczonym alkoholem i innymi używkami, ale nie domyślisz się tego, bo przez te lata nauczyłam się jednej rzeczy.

Umiem się dobrze maskować, ukrywać ból i złe emocje. Jestem blisko Ciebie. Może nawet stoję za Tobą.

Zbiór one-shotów 5Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz