Rozdział 6

3.9K 441 157
                                    


       – Dylan, ubierz coś innego – westchnęła Ella, gdy zobaczyła swojego syna w tym samym znoszonym podkoszulku, w którym był w szkole.

– Powiedz mi co ci się w nim nie podoba? – spytał. Od rana, od kiedy wstał miał zły humor.

– Jest stary, w dodatku brzydki – zaśmiała się pod nosem kobieta – Ubierz tą nową koszulę, którą kupiliśmy w Denver – zaproponowała zakładając błyszczące kolczyki do uszu.
Ella wyglądała tego popołudnia naprawdę dobrze, czerwona wąska suknia leżała na niej idealnie, a drobne elementy biżuterii pasowały do całego stroju.

– Dobra – westchnął zrezygnowany i poszedł się przebrać.
Po jeszcze kilku negocjacjach z mamą zgodził się także założyć czarne zwężane spodnie i tą 'piękną', według Elli, błękitną koszulę. Obowiązkowo musiał podwinąć jej rękawy do łokcia, bo inaczej nie pokazałby się w niej nikomu.

– Mamo, naprawdę muszę z tobą iść? – spytał opuszczając ramiona i robiąc ofuczoną minę.

– Dylan, wiesz że to dla mnie ważne. Powinieneś się cieszyć, że pan Sangster chce byś zaprzyjaźnił się z Thomasem – "Ta, chyba jedynie dlatego, że jego wychuhany synalek, nie ma żadnych znajomych." Pomyślał.

     Wyjechali z Maryl Street skręcając w Adolf Strasse. Gdy tylko brunet odczytał na głos nazwę ulicy zachciało mu się śmiać. W żarcie podniósł ręce do góry krzycząc "Hende hoh", ale Ella popatrzyła na niego z pobłażaniem.

– Skąd niemiecka nazwa ulicy – zaśmiał się znowu.

– Oby ten dobry humor utrzymał ci się przez całą kolację – odpowiedziała mama i skręciła w kolejną ulicę, ale Dylan nie zdążył przeczytać jej nazwy.

     Wjechali w osiedle domów jednorodzinnych i im wyżej jechali, tym domy były coraz większe i bardziej okazalsze. Willa z filarami na tarasie i ogromnym basenem przykuła wzrok Dylana.

– To tutaj? – spytał ze zdziwieniem.

– Nie – Ella uśmiechnęła się pod nosem patrząc na drogę.
Gdy wyjechali już na górę, tuż pod lasem stał jeden dom. Ogromnej wielkości, dwupiętrowy pałac. Willa z greckimi kolumnami mogła się przy nim schować.

– Ten Sangster to naprawdę jakiś dziany koleś – skwitował gdy wysiedli z samochodu, na brukowany podjazd.

– Po prostu, zarządza dobrze prosperującą firmą i prowadzi najlepszą kancelarię w całym regionie – odpowiedziała spokojnie Ella – Chodź Dylan, widzę, że Kate już przyjechała – zerknęła na czerwony kabriolet stojący obok, który w porównaniu z ich typowym jeepem wyglądał dość spektakularnie.

Dylan był pełen obaw i naprawdę zaczął drżeć od środka. Już dawno nie pamiętał kiedy się tak denerwował i to jeszcze z powodu jakieś głupiej kolacji z szefem jego matki.

     Przyjęcie wcale nie było takie sztywne jak mu się wydawało. Współpracownicy jego matki, Kate, Diana i Robert wydawali się w porządku. Ich rozmowa z nim nie była chyba wymuszona i sprawiała mu niemal przyjemność. Widząc to, jak ochoczo Dylan integruje się z nowymi znajomymi matki, Ella posyłała mu pojedyncze uśmiechy.

Także pan Sangster okazał się miłym człowiekiem. Od razu na wstępie przeprosił Dylana za nieobecność Thomasa, ale wytłumaczył, że jego synowi musiało wypaść coś bardzo ważnego.
Brunetowi to wcale nie przeszkadzało dopóki nie usłyszał trzaśnięcia drzwi wejściowych i cichego przekleństwa dobiegającego z holu.

– Przepraszam na moment – Pan Sangster podniósł się z miejsca i uśmiechając się do reszty uprzejmie, wyszedł z ogromnej jadalni.

Reszta zajęła się dalszym jedzeniem przepysznej i drogiej kolacji, jaką przygotował gospodarz i kontynuowaniem dyskusji.

Kiedy mężczyzna wrócił do jadalni za nim ciągnął się chłopak z dłońmi w kieszeniach pomiętych spodni.

– Mój syn, wreszcie zdecydował się zaszczycić nas swoją obecnością. Dylan, to jest Thomas – Brunet oglądnął się za siebie by spojrzeć na nowego gościa i na moment go zatkało.
Synem szefa jego mamy był Brodie, ten arogancki ćwok bez manier i zasad moralnych. Gdy zobaczył jak na jego widok blondyn uśmiecha się złośliwie miał ochotę zwymiotować całą kolację.

Przez chwilę między chłopakami panowała pełna napięcia atmosfera, ale gdy tylko blondyn napotkał karcące spojrzenie ojca od razu złagodniał i posłał w stronę Dylana najbardziej fałszywy, miły uśmiech, jaki chłopak w życiu widział.

– Cześć, Dylan, my się chyba już kiedyś spotkaliśmy – Wyciągnął w jego stronę dłoń, a brunet niepewnie ją przyjął. Poczuł jednak, że chłopak ścisnął jego rękę o wiele za mocno, co uświadomiło mu, że Brodie cieszy się tak samo jak on, z tego całego przedstawienia.

– Już zjedliśmy – wtrącił się pan Sangster.

– Nie jestem głodny – odpowiedział Thomas "Brodie" i zajął miejsce obok swojego ojca.

Całe przyjęcie trwało do dwudziestej trzeciej. Wtedy Kate musiała ich niestety opuścić, bo nazajutrz jechała w odwiedziny do chorej matki daleko za stan. I tak powoli reszta zaczęła się wykruszać. Dylan razem z matką i Dianą opuścili dom Sangsterów jako ostatni. Oczywiście zostali odprowadzeni pod drzwi przez gospodarza i jego syna. Dwaj chłopcy pożegnali się krótkim i wymuszonym 'cześć', a kobiety zostały ucałowane przez mężczyznę.

     – I? – spytała Ella gdy jechali do domu pustą Adolf Strasse.

– Pytasz mnie jak spodobał mi się twój szef i mój nowy ojczym? – spytał, ale wcale nie miał ochoty do żartów.

– Dylan, nie bądź złośliwy, co cię ugryzło, przez całą kolację byłeś w dobrym humorze – Matka zmarszczyła brwi i popatrzyła na niego pytająco – Co się dzieje?

– Nic, naprawdę, po prostu jestem zmęczony i przejedzony - Dylan zmusił się do uspokajającego uśmiechu.

Reszta drogi minęła im w milczeniu i kiedy tylko chłopak znalazł się we własnym zacisznym pokoju złapał do ręki telefon. Po mimo późnej pory wysłał wiadomość do Brendy.

To była najgorsza kolacja w życiu, syn szefa mojej mamy to Brodie ;___;.

Odpowiedź przyszła natychmiastowo.

Może ci się poszczęści i ten przystojniak zostanie twoim przyrodnim bratem haha.

Dylan nie miał ochoty jej już odpisywać. Miał nadzieję, że szybko zapomni o całym zdarzeniu, a świadomość, że jego mama pracuje u ojca tego ćwoka nie przeszkodzi mu w życiu.

     Dochodziła już północ, ale i tak Dylan zdecydował się wziąć szybki prysznic. Chciał zmyć z siebie resztki tego cholernego dnia.
Gdy wyszedł z łazienki, światła w mieszkaniu były już zgaszone. No nic, przeprosi Ellę jutro rano. Nie czuł się zbyt dobrze z tym, że był dziś dla niej niemiły, ale każdy może mieć przecież gorszy dzień.

Wszedł do pokoju, zasunął rolety i położył się do łóżka. Chciał już tylko zapaść w sen i mieć wszystko i wszystkich dookoła w dupie.

Hejka naklejka! <3 dodaję dzisiaj by wam umilić wieczór, tak też was kocham kc mocnooo ^^

Chcę być twoim oczkiem w głowie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz