Rozdział 12

3.7K 402 101
                                    

Włączcie sobie piosenkę u góry, zakochałam się w tym wykonaniu!

      Wreszcie nadszedł upragniony piątek.

Dylan jak w każdy ostatni wieczór siedział z Ellą na kanapie w salonie i oglądali razem różne beznadziejne komedie romantyczne.

– Czemu nie wychodzisz nigdzie ze znajomymi? – spytała w końcu mama.

– Trochę się posprzeczaliśmy – westchnął i sięgnął do miski z zimnym popcornem.

– Mogę wiedzieć o co? – Popatrzyła na niego szukając w jego twarzy odpowiedzi.

– Jak ci powiem będziesz się śmiać – odezwał się po chwili namysłu, lecz kiedy zobaczył całkowitą powagę na twarzy mamy podniósł ręce w geście obrony – No dobra, pokłóciliśmy się o Brodiego – wypalił w końcu i odłożył miskę na bok. Wyłożył nogi na szklany stolik do kawy i wpatrzył w telewizor.

– Mówisz o Thomasie? – Dylan skinął głową celowo unikając jej wzroku – Synu już rozmawialiśmy na ten temat – westchnęła ze zrezygnowaniem.

– Tak wiem, ale nie zmienię tego, że ten koleś działa mi na nerwy. W dodatku jego ojciec też zaczyna – burknął już nieco ciszej.

– Przykro mi to słyszeć, Dylan, bo zostaliśmy zaproszeni przez Marcka jutro na obiad – powiedziała spokojnie.

– I dopiero teraz zechciałaś mnie o tym poinformować? – żachnął się brunet wznosząc ręce do góry – Mamo!

– Nie było kiedy ci powiedzieć – wyjaśniła wymijająco – Mam nadzieję, że będziesz się zachowywał – stuknęła go w ramię i posłała pokrzepiający uśmiech.

– Nie, bo tam nie idę! – krzyknął i poderwał się z kanapy. W tym samym momencie zadzwonił jego telefon i chłopak ze zdziwieniem odebrał słysząc po drugiej stronie głos Brendy.

– Hej Dylan – przywitała się niepewnie. Chłopak słyszał, że siedziała w samochodzie ponieważ z głośników leciał znany utwór Justina Biebera „Sorry"– Za dwie minuty będziemy pod twoim blokiem, wychodź, bo inaczej całkiem skiśniesz – Brunet popatrzył na mamę, która uśmiechnęła się do niego szeroko i powiedziała bezgłośnie „idź", i machnęła na niego ręką.

– Okej, zaraz będę – wydukał do telefonu i się rozłączył.

– Widzisz, jednak nie są obrażeni – zawołała mama z salonu, gdy chłopak wkładał już buty.

– Chyba nie – mruknął pod nosem, złapał kurtkę i wyszedł z mieszkania.

     Gdy zajął miejsce w samochodzie na tylnym siedzeniu obok Gally'ego, Brenda od razu podjęła temat.

– Chciałam cię przerosić, Dylan za to, że wtedy tak na ciebie naskoczyłam – wyjaśniła spokojnie rzucając mu ukradkowe spojrzenie, gdyż musiała patrzeć na drogę prowadząc. W sumie chłopak zastanawiał się czemu to przeważnie Brenda prowadziła skoro jechali samochodem ojca Teressy?

– Nic się nie stało, miałaś rację, zachowałem się jak głupek – Dylan uśmiechnął się lekko i zobaczył, że Gally przygląda mu się z rozbawieniem – No co?

– Powiecie mu dziewczyny dokąd jedziemy? – roześmiał się na widok przerażonej miny bruneta.

– Dzisiaj piątek! – zawołała uradowana Teressa i odwróciła się w fotelu do chłopaków – Luka State grają w Peppers – dopowiedziała z zacieszem na twarzy i wróciła do normalnej pozycji.

– Nie! – krzyknął Dylan szarpiąc za pas, udając, że zaraz jak się nie zatrzymają to wyskoczy z okna.

– Dylan, i tak musisz przyznać, że nawet tobie podoba się ich muzyka – Gally trącił chłopaka w łokieć i poruszył sugestywnie brwiami. Brunet tylko wywrócił oczami i opadł na siedzenie.

Chcę być twoim oczkiem w głowie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz