Rozdział 8

3.9K 428 145
                                    

      – Kurde, znowu zapomniałem podręcznika z szafki – burknął Dylan szarpiąc plecakiem i szukając w nim książki do angielskiego. Gally, który stał obok patrzył się na niego z politowaniem.

– Ej stary, nie rób scen, spotkamy się pod klasą, ja nie chcę się spóźnić – Posłał mu wredny uśmiech, odwrócił się i odszedł w stronę schodów.

– Super – westchnął zrezygnowany brunet i zawrócił na koniec korytarza, gdzie znajdowały się szafki.

Po wczorajszej „kłótni" z matką wcale nie chciało mu się iść do szkoły. Najchętniej zostałby w domu, zakopany pod kołdrą i leżałby tak pewnie dopóki Ella nie wróciłaby z kancelarii i nie zrobiła pysznego obiadu. Wtedy może by z nią porozmawiał na spokojnie i spróbował wszystko wyjaśnić.

Gdy doszedł do szafek na korytarzu już nikogo nie było, wszyscy śpieszyli do klas by nie spóźnić się na lekcje.

Otworzył swoją szafkę szarpiąc za zamek, który oczywiście teraz musiał się zaciąć.

– Kurde – burknął pod nosem kiedy drzwiczki wreszcie odskoczyły uderzając go boleśnie w twarz.

Nic nie mogło iść po jego myśli, nigdy odkąd przeprowadzili się do Harrisburga.

Przy okazji wzięcia podręcznika od angielskiego postanowił zabrać ze sobą resztę potrzebnych książek, aż do końca dnia, bo nie miał zamiaru znowu się tutaj wracać na następnej przerwie.

Kiedy z wściekłością próbował zatrzasnąć drzwiczki utrzymując w tym czasie stos grubych podręczników na drugim ramieniu, odskoczył nieco do tyłu. Jednak nie dał rady utrzymać równowagi i uderzył tyłkiem o ziemię, wypuszczając podręczniki, z których powysuwały się luźne kartki i teraz porozrzucane leżały na całych korytarzu.

– Boże, co ja ci zrobiłem – westchnął i podniósł się by pozbierać papiery z podłogi.

– Jakbyś trochę uważał – Nagle nad sobą usłyszał znajomy, wkurzający i złośliwy głos. Wyprostował się i hardo spojrzał w oczy blondyna, który znów miał przyczepiony do twarzy zadziorny uśmieszek.

– Spieprzaj, nie mam ochoty z tobą rozmawiać – burknął i odwrócił się by podnieść ostatnią książkę.

Całkiem niespodziewanie chłopak znalazł się przed nim i kopnął podręcznik na drugą stronę korytarza.

– Co ty odwalasz, Sangster? – Dylan podszedł do niego bliżej i szarpnął go za koszulkę.

– Nie będziesz mnie tak traktował – odpowiedział zadziwiająco spokojnym tonem, ale wyrwał rękę Dylana, która zaciśnięta była na jego koszuli od mundurka i odepchnął go mocno.

– Nie jesteś tutaj jakimś cholernym bogiem, żebyś mi rozkazywał – fuknął brunet i posłał mu spojrzenie nienawiści.

– Ja nie – odpowiedział nadal spokojnie i zbliżył się do niego jeszcze bardziej – Ale mojemu ojcu już bliżej do boga – Ściszył nieco głos i nachylił się nad zszokowanym chłopakiem – Twoja matka szybko mu się znudzi, a wtedy znajdzie sobie inną, łatwą w utrzymaniu lalę, a twoja mamusia straci dobrze płatną pracę – wysyczał mu prosto do ucha.

Dylan niemal czuł jego ciepły oddech na karku przez co jego serce przyśpieszyło. Nie wiedział czemu tak zareagował, może to przez to, że jeszcze nikt nie znalazł się przy nim tak blisko.

– Odwal się od mojej matki Thomas – Chłopak na dźwięk swojego imienia, natychmiast się odsunął i spojrzał na niego wyzywająco, kipiąc ze złości – O Jezu, mały Thommy nie lubi jak się do niego mówi po imieniu? – zaśmiał się brunet.

Chcę być twoim oczkiem w głowie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz