Rozdział 26

3.9K 461 311
                                    

      Trzask drzwi rozszedł się po pustym mieszkaniu i Dylan poczuł mimowolny dreszcz przechodzący mu po plecach.
Nie cierpiał być sam w domu, ale nie zamierzał wrócić do tej chorej willi i równie chorego Brodiego.

– Jasna cholera – mruknął pod nosem, zrzucając buty ze stóp i od razu kierując się do salonu. Opadł bezwładnie na kanapę i gapił się w czarny ekran telewizora.

W mieszkaniu było chłodno, ponieważ ogrzewanie zostało wyłączone,a okna były pootwierane na wentylację.

Co się z nim działo?
Teraz, gdy tak sobie siedział poczuł, że do oczu napływają mu łzy. Za wszelką cenę próbował je w sobie stłumić, ale przegrał tą wewnętrzną walkę i jak najzwyklejszy mięczak, zaczął cicho płakać.
Wstydząc się przed samym sobą spuścił wzrok i utkwił spojrzenie w swoich otwartych dłoniach, które raz po raz zaciskał w pięści.

Dlaczego to tak musiało się potoczyć?
Może dałoby się jakoś dogadać?
W końcu obiecał Elli, że będzie spokojny, ale przecież...
Co on tutaj w ogóle robił?!

Zerwał się z kanapy jak oparzony i zobaczył swoje niewyraźne odbicie w lustrze na szafie.
Wyglądał jak jakaś ciota co rozkleja się nad sobą z każdej mało ważnej, drobnostki.

Zacisnął wargi i przetarł zaczerwienione oczy rękawem kurtki.

– Nie będę taki jak Thomas – szepnął pod nosem.
Jeszcze raz spojrzał na swoje odbicie, po czym zdeterminowany ruszył do przedpokoju. Wsunął na stopy nierozsznurowane adidasy i chwycił plecak, który wcześniej porzucił na podłodze.

Po prostu miał chwilowy napad histerii połączonej z bezradnością, ogromnym żalem i niewypowiedzianymi pretensjami.

Nacisnął na klamkę i otworzył drzwi. Jednak nie zdążył połączyć wątków, gdy w progu jego mieszkania stał zdyszany i zdenerwowany blond włosy chłopak, i wszedł prosto w niego, tracąc równowagę.

– Co ty tu robisz!? – krzyknęli obaj w tym samym czasie, a ich podniesiony ton poniósł się echem po klatce schodowej.

Stali przez chwilę lustrując się wzrokiem. Żaden z nich nie chciał odpowiadać pierwszy, ale gdy cisza zaczęła robić się niezręczna to Brodie przejął inicjatywę.

– Zostawiłeś okulary – mówiąc to wyciągnął rękę do chłopaka, w której trzymał bordowe etui. Dylan otworzył szerzej oczy ze zdziwienia, zabierając od niego szybko swoją własność. Czuł, że się rumieni, tak bardzo nie chciał by Brodie odkrył, że musi nosić okulary. Sam nie wiedział, czemu tak bardzo się tego przed nim wstydził.

Może po prostu nie był tak doskonały jak blondyn?

– Yy - zająknął się – Dzięki – powiedział z zakłopotaniem i odważył się spojrzeć chłopakowi w oczy. Brodie przyglądał mu się dziwnie, marszcząc brwi.

– No to, w sumie tyle, chciałem tylko ci to oddać – skrzywił się lekko i niezręcznie podrapał po głowie, mierzwiąc tym samym i tak już rozczochrane włosy.

– Dlatego biegłeś tutaj za mną, zamiast normalnie wsiąść w samochód i przyjechać? – Dylan uśmiechnął się leciutko pod nosem – To może przynajmniej wrócimy razem, zachowując się jak ludzie, co?

– O czym ty mówisz? Gdzie chcesz wracać? – Brodie wyglądał na zbitego z tropu i teraz to Dylan zaczął się zastanawiać nad tokiem rozumowania chłopaka.

– Przemyślałem wszystko i stwierdziłem, że jednak wrócę, dwa dni i to niecałe, nie robią dużej różnicy - prychnął odwracając wzrok.

Chcę być twoim oczkiem w głowie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz