III

2.7K 167 5
                                    

Szłam nieśpiesznym krokiem obok Itachiego który cały czas dziwnie się na mnie patrzył. W końcu zirytowana odwróciłam głowę w jego stronę. Zmarszczyłam nos.

- Mam coś na twarzy? - po tych słowach uświadomiłam sobie, że nie tak dawno te same słowa wypowiedział pewien niebieskooki chłopak. Uśmiechnęłam się w duchu. Czarnowłosy przecząco pokręcił głową.

- Nie. Po prostu jestem zdziwiony, że sam hokage będzie sprawdzał twoje umiejętności.

- Co w tym dziwnego? - uniosłam brwi do góry. Myślałam, że to było normą. W mojej byłej wiosce właśnie sama głowa wioski sprawdzała umiejętności shinobi. Tych starych i tych nowych. Włożyłam ręce do kieszeni. Wyszliśmy z budynku, a następnie zaczęliśmy iść w stronę terenów leśnych. Uchiha chwilę się zastanawiał nim odpowiedział.

- Widzisz Fumiko... Nie wiem jakie zasady panowały w twojej byłej wiosce, jak tam było, ale u nas... U nas zazwyczaj Minato wysyła jakiś joninów, żeby sprawdzili umiejętności nowych shinobi... Najwidoczniej go zaintrygowałaś, a może  chce zobaczyć co umie dziewczyna z klanu Uzumaki. - po ostatnim zdaniu na jego twarzy wpełznął złośliwy uśmiech. Prychnęłam pod nosem. Byłam przyzwyczajona, że ludzie nie doceniają mojej siły. Zresztą uważałam to za atut. Więcej się do siebie nie odezwaliśmy. Minęło kilka minut nim dotarliśmy na pole treningowe. Zaczęłam się rozglądać. Chciałam poznać miejsce w którym będę walczyła dlatego zaczęłam robić obchód. Wskakiwałam na gałęzie, biegałam po ziemi. Ktoś postronny mógłby wziąć mnie za wariatkę. Może i nią byłam. Kto wie jak mnie odbierali inni. Chciałam po prostu dobrze się przygotować. W końcu nie każdy ma okazję walczyć z Żółtym Błyskiem Konohy. Uśmiechnęłam się sama do siebie. Wróciłam na miejsce, gdzie znajdował się Itachi. Ku mojemu zaskoczeniu zamiast ujrzenia jego osoby znajdowali się tam też Minato, Naruto, różowowłose coś, młodszy brat mojego przewodnika, czerwonowłosa kobieta. Podejrzewałam, że należy do mojego klanu. Niedbałym krokiem ruszyłam ku nim. Przybrałam na twarz obojętny wyraz twarzy.

- Witaj Fumiko. Wybacz za te zgromadzenie, ale nie mogłem przekonać Naruto do moich racji. Zresztą jest uparty po matce. I tak by przyszedł. - uśmiechnął się przepraszająco. Kiwnęłam głową na znak, że rozumiem o czym mówi. Sama taka byłam.

- Rozumiem. - powiedziałam. Nie było to kłamstwo.

- Fumiko, widzisz te dzwoneczki? - wyjął z kieszeni dwa srebne dzwoneczki. Z zaciekawieniem zaczęłam się im przypatrywać. Domyślałam się o co może chodzić. Widząc rozemocjonowane twarze towarzyszy podejrzewałam, iż mogą się wiązać z nimi jakieś wspomnienia. Kolejny raz kiwnęłam głową. Minato zaczął kontynuować.

- Musisz zdobyć jeden dzwoneczek. Masz na to godzinę.

- Godzinę? Zapowiada się ciekawie. - mruknęłam pod nosem. Na te słowa reszta zwróciła na mnie uwagę.  Wzruszyłam ramionami. Spojrzałam na swój pas. Połowa zwoji które posiadałam nie była mi potrzebna. Zaczęłam je wyjmować, a następnie podałam je koledze. O ile tak mogłam nazwać członka klanu którego nienawidzę. Widząc jego zaskoczone spojrzenie miałam ochotę się zaśmiać.

- Przypilnuj i nie otwieraj. Te zwoje na razie nie będą mi potrzebne - uśmiechnęłam się sztucznie, a potem odwróciłam do głowy wioski.

- Wszystkie chwyty dozwolone tak?

- Tak. - obserwował mnie z uwagą. Zrobiłam krótką rozgrzewkę nie zwracając na nic uwagi. Zresztą pozostała część shinobi zajęła miejsce na gałęziach drzew. Kiwnęłam głową do Namikaze.

- Gotowa?

- Tak.  - kiwnęłam głową. Wyjęłam zielony zwój, otworzyłam go. Wykonałam kilka pieczęci. Po chwili wyjęłam torbe z bronią. Shurikeny i specjalne kunaie. Widziałam na twarzy czwartego zdziwienie. W końcu oboje teraz będziemy się teleportować. Dlatego ta walka była tak intrygująca. Dwaj przeciwnicy używający tą samą technikę.

Sharingan UzumakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz