XXX

1.2K 85 16
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.



"Żad­na wiel­ka miłość nie umiera do końca. Możemy strze­lać do niej z pis­to­letu lub za­mykać w naj­ciem­niej­szych za­kamar­kach naszych serc, ale ona jest spryt­niej­sza – wie, jak przeżyć."



Obudziło mnie ciche pukanie do drzwi. Mruknęłam pod nosem. I tak właśnie kończy sie urlop. A w moim wypadku krótki odpoczynek. Przewróciłam się na drugi bok, poduszkę położyłam na uchu chcąc stłumić całkowicie hałas. I tak się nawet stało lecz trwało to dość krótko ponieważ hałas przybrał na sile. Poirytowana odkryłam kołdrę, a sama zsunęłam się z mojego mięciutkiego królestwa. Kątem oka zarejestrowałam, że miałam na sobie krótkie spodenki oraz bluzę Nagato. Lekko się uśmiechnęłam ponieważ sięgała mi do połowy ud. Otwarłam drzwi, a moim oczom ukazał się Shiro. Uniosłam brew, jednak przepuściłam nieproszonego gościa. Wszedł i przystanął kilka kroków za mną. Zamknęłam drzwi, pomaszerowałam do krzesła i na nim usiadłam. Przekrzywiłam delikatnie głowę na bok.

- O co chodzi Shiro? - kąciki mych ust drgnęły lekko ku górze. Polubiłam tego chłopaka. Momentami przypominał mi Ia. Zagryzłam lekko dolną wargę na samo wspomnienie byłego przyjaciela.

- Pani przyjaciele z Konohy chcą rozmawiać. Tylko i wyłącznie z panią. - mruknął beznamiętnie. Podejrzewałam, że jego twarz pod maską jest równie beznamiętna jak głos. Potarłam dłonią czoło. Czy oni musieli, być tacy niecierpliwi? Czy wszystko musiało być już na już i tak jak oni chcieli? Wstałam z zajmowanego przez siebie krzesła. Chwilę krążyłam po niewielkim pomieszczeniu. W końcu się zatrzymałam, spojrzałam na chłopaka.

- No dobrze. Powiedz, że za 10 minut będę w biurze. - skinął głowę i po chwili już go nie było. Nie tracąc czasu wzięłam pierwszy lepszy strój, szybko się wykąpałam. Jak się później okazało był to mój stary strój shinobi. Na moją twarz wpełznął uśmiech. Splotłam włosy w warkocz który sięgał mi lekko za pośladki. Teleportowałam się. Delektowałam się ciszą. Zasiadłam w swoim fotelu. Wpatrywałam się za widok za oknem jednak nie trwało to długo ponieważ po kilkunastu sekundach mogłam usłyszeć na korytarzu donośne głosy. Sądząc po chakrze cała piątka znalazła się w komplecie. Odwróciłam się w stronę biurka. Położyłam łokcie na blacie, splotłam palce ze sobą, a następnie oparłam o nie brodę. Słysząc pukanie powiedziałam ciche "wejść". Drzwi się otworzyły, weszła dwójka Namikaze oraz trójka Uchiha. Widząc rozentuzjazmowane spojrzenie blondynka zaśmiałam się cicho.

- Witajcie. Jak mniemam chcecie wracać już do Konohy.

- Tak, tata się pewnie o nas martwi - odpowiedział Naruto. Na jego twarzy widniał szeroki uśmiech, następnie dodał.

- Ale się urządziłaś Fumiko. To twój gabinet? - kąciki mych warg drgnęły. Skinęłam głową.

- Przecież nie księdza - mruknęłam, puściłam mu perskie oczko. Wstałam z krzesła, okrążyłam biurko i stanęłam przed ludźmi z liścia.

Sharingan UzumakiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz